Recenzja

Czy więcej znaczy lepiej?

Konrad Łubiański recenzuje Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera
5/10
Czy więcej znaczy lepiej?
5/10
Snyder był jednym z kowali kinowego uniwersum DC - to on na nowo wykreował wariant Supermana pojawiający się na srebrnym ekranie, to on wzbogacił uniwersum o Batmana i Wonder Woman. "Liga Sprawiedliwości" miała być pewną kulminacją tej części kinowej serii, odpowiednikiem marvelowskich "Avengersów" - filmem, w którym pojawiają się kolejni superherosi i zawiązuje się superdrużyna. Nad filmem (i nad Snyderem) zdawało się jednak ciążyć pewne fatum. Pierwotnie miał go lata wcześniej reżyserować ktoś zupełnie inny, potem - już ze Snyderem na pokładzie - miał mieć dwie części. Ten wziął się za realizację, ale po kolejnych perturbacjach (związanych m.in. z dramatem w jego życiu osobistym) porzucił projekt, a ostateczną, kinową wersję, po licznych dokrętkach, zrealizował Joss Whedon. Z budżetem sięgającym 300 milionów dolarów film stał się jedną z najdroższych produkcji w historii, ale zarówno fani, jak i recenzenci byli dość krytyczni, a wpływy sięgające około 650 milionów dolarów okazały się dla studia zawodem. Po odjęciu kosztów marketingu i promocji zysk pewnie nie był zbyt duży, biorąc pod uwagę skalę produkcji.

Od premiery w 2017 roku Snyder przez lata utrzymywał, że ostateczna, kinowa wersja filmu wypaczyła jego pierwotne intencje, bardzo różniąc się od wersji, którą przygotował. Swoim życiem żyła w internecie narracja o tym, jak to kreatorowi filmowego uniwersum odebrano jego kulminację, a złe studio, w imię zysku i korporacyjnych pryncypiów odrzuciło wizję autora, który pilotował projekt od samego początku. W dodatku odrzucono dzieło człowieka, któremu w newralgicznym momencie zmarło dziecko. Fani DCU przez lata domagali się wypuszczenia 'snydercuta' - pierwotnej, reżyserskiej i oczywiście nie tylko właściwej, ale i dobrej wersji filmu, którą Warner Bros miało zszargać swoimi ingerencjami.

Niemal cztery lata po kinowej premierze filmu i po doinwestowaniu 70 milionów dolarów w rzekomo gotowy film (dokręcono de facto jedną, jedyną scenę) doczekaliśmy się w końcu w marcu ujawnienia tego Świętego Graala popkultury. No i zdania są podzielone.

Film trwa cztery godziny, co jest formatem dyskwalifikującym go od szerokiej dystrybucji i przynajmniej częściowo wyjaśnia decyzję WB. Choć podzielenie go na epizody w przypadku oglądania go na VOD (amerykańska premiera miała miejsce w HBO Max, a do Polski zawitał dzięki HBO GO) czy na nośnikach kina domowego czyni z tego filmu swoisty miniserial.

Czy snydercut jest lepszy, czy gorszy od wersji Whedona? Jest inny. Jest dużo dłuższy, a format filmu nie do końca mu służy - przez praktycznie trzy godziny obserwujemy dość ospałe formowanie się drużyny, która dopiero ma podjąć akcję. I jak rozumiem o to Snyderowi chodziło, pokazać jak powstaje tytułowa Liga Sprawiedliwości. I to dostarczył, tylko wszystko to się odbywa w dość mało porywający sposób. Jest to jednak pewna wyższość względem wersji kinowej, która przedstawia wroga, konflikt, przedstawia też nowych bohaterów, zawiązywanie sojuszy, ale robi to skrótowo, po łebkach, bo w dwóch godzinach nie dało się więcej upchnąć.

Ponadto wersja Snydera jest pełna ujęć slow motion (które jeszcze bardziej wydłużają film), tworząc swoistą 'epickość', acz pojmowaną według mnie w ten niewłaściwy sposób. Wszystko to jest bardzo pompatyczne, a luzujące nadęcie mrugnięcia okiem do widza pojawiają się nader rzadko. Jest to też film praktycznie szary, wyprany z kolorów, oraz 'z powodów artystycznych' przedstawiony w proporcjach 4 do 3, a nie panoramicznych. Absolutnie nie rozumiem tych decyzji, ale wpisują się one dla mnie w to, czym prawdopodobnie według Snydera są 'śmiałe decyzje reżyserskie' (podobnie jak epatowanie slow motion czy opowiadanie historii przez cztery godziny). Nigdy nie uważałem go za zbyt dobrego reżysera, ale snydercut, zamiast otwierać mi oczy na jego wizjonerstwo, utwierdza mnie w przekonaniu, że sprawne napisanie i opowiedzenie historii to nie jest coś, w czym jest (na tle konkurencji) dobry. Kropką nad i jest tu finałowa scena z Jokerem, która owszem, jest pewnym dodatkiem do tego, czym dotąd częstowało nas DCU, ale w zasadzie jest bardziej konsternująca niż uzasadniona.

"Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera" to dla mnie z jednej strony film, którego premiera nie była mi absolutnie do niczego potrzebna, z drugiej strony to produkcja, która mogła trafić do kin zamiast wersji Whedona. I oba punkty widzenia się u mnie równoważą, bo niezależnie od reżyserskiej wizji to po prostu średnio napisana i nudnawa historia. Jedna lepiej przedstawia tworzenie zespołu, druga mniej przynudza, ale za to poraża skrótowością. To projekt, który w mojej opinii był przegrany od momentu napisania scenariusza, bo historia Steppenwolfa i stojącego za nim Darkseida w wersji kinowej pozostaje co najwyżej mniej intensywnym kolorystycznie echem tego, co kinowej widowni dostarczył Marvel. I owszem, Warner Bros niby mogło pierwotną wersję puścić do kin, dzieląc ją na dwie części, zamiast do projektu puszczać Whedona uzbrojonego w brzytwę, tylko ten wariant pewnie też by za dobrze się nie bronił, bo widownia wychodziłaby z kina po obejrzeniu pierwszej części pewnie jeszcze przed uformowaniem się Ligi z poważnym pytaniem: czy jest po co wybierać się do kina na część drugą.

Ta wersja filmu to pewien ewenement popkultrowy, przykład potęgi głosu fanów, ale także dowód na to, że ci, co są głośniejsi, wcale przecież nie muszą mieć racji. Pokrzywdzeni reżyserzy też niekoniecznie wiedzieli, co robią. A nadzór studia nad projektem często bywa wręcz wskazany. Szkoda, że tu studio czekało aż do zakończenia projektu, by podjąć mocne decyzje, bo jak na razie najlepsze produkcje DC to te, w które Snyder nie był zaangażowany. Bo niezależnie od wersji "Liga Sprawiedliwości" pozostaje filmem, który jest mocniejszy w pewnych aspektach, ale w żadnym przypadku nie jest to dobra, angażująca opowieść.

Opublikowano:



Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera

Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera

Premiera: Czerwiec 2021
Seria: Liga Sprawiedliwości
Oprawa: DVD, Blue Ray
Stron: 232 min.
Wydawnictwo: Galapagos
  • Reżyser: Zack Snyder
  • WASZA OCENA
    Brak głosów...
    TWOJA OCENA
    Zagłosuj!

    Komentarze

    -Jeszcze nie ma komentarzy-