Felieton
Komiks w kratkę #4: pocket comics
Karol WiśniewskiZaletą małego formatu jest niska cena, wynosząca na ogół 4-5 funtów przy około 200-stronnicowych wydaniach. Co prawda te pomniejszone wersje nie oferują takiego samego komfortu w czytaniu jak wersje w dużym formacie, a także nie zawierają żadnych dodatków w rodzaju przedmowy, czy szkiców autora, jednakże czasem lepiej wybrać małą wersję zamiast dużej. Dla przykładu – nowe wydanie „Dark Phoenix Saga” można kupić już za 12 funtów w wersji „pełno wymiarowej” (17x26 cm), które zawiera X-Men vol. 1 #129-138, czyli 200 stron komiksu. Natomiast wydanie kieszonkowe zbiera zeszyty #125-138 z tej samej serii, co daje 300 stron akcji za 5 funtów. Istnieją również wydania jeszcze tańsze za 4 funty, które mają blisko 200 stron. Wśród kieszonkowych nowości właśnie ukazały się m.in.: „Uncanny X-Men: God loves, Man Kills” oraz “Amazing Spider-Man: The Death of Captain Stacey”, tak więc jest z czego wybierać.
Oczywiście wydania kieszonkowe nie nadają się do wszystkiego, np. wtłoczenie „Trylogii Nikopola” czy „Sin City” w taki format byłoby szarganiem świętości. Jednakże dla takich serii jak właśnie X-men, Spiderman czy w ogóle komiksu super-bohaterskiego spod znaku DC i Marvela jest to świetne, a kto to wie czy nie idealne rozwiązanie. Niska cena oraz mały rozmiar, ułatwiają kolekcjonowanie całych serii, których odcinki liczy się w setkach. Niektórzy pewnie się oburzą na to zjawisko miniaturyzacji, ale wystarczy spojrzeć na mangę, która wydawana jest w minimalnie mniejszym formacie, a nadal czyta się doskonale.
Mam nadzieję, że polscy wydawcy również dostrzegą zjawisko „pocket comics”, które zresztą istnieje od dobrych kilkudziesięciu lat. Pozwoliłoby to sprowadzić do Polski więcej klasycznych już opowieści super-bohaterskich, jako że czytelnik, zamiast jednego „Essentiala” za ok. 80 złotych, mógłby kupić dwa tomy wydań kieszonkowych, a może nawet trzy. Nie jest to mrzonka – amerykańskie „pocket comics” wydawane są w kolorze, ale myślę, że nasze odpowiedniki mogłyby być, na wzór wspomnianych już „Essentiali”, czarno-białe.
A skoro jesteśmy już przy rodzimym rynku... Zastanawiałem się, czy nie można by wydawać polskich tytułów w tym formacie. Nie piszę tu o premierach, ale o reedycjach tytułów z lat 70-tych i 80-tych. Np. taki „Kapitan Żbik” – całość podzielona na kilka tomów, zgodnie z zasadą „jeden tom – jeden twórca”, druk najlepiej w kolorze. Chociaż wznowienia przygód dzielnego kapitana, a następnie majora, nie schodziły za dobrze. No i obecna władza mogłaby się przyczepić do jego związków ze służbami specjalnymi – ten sam problem byłby w przypadku „Hansa Klossa”.
No, ale żarty na bok. Rodzime wydania kieszonkowe mogłyby się przyjąć, gdyby nie łatwość dostępu do oryginalnych wydań. Dzięki wysokim nakładom komiksy z lat 70-tych i 80-tych nadal są do kupienia w wielu antykwariatach, bazarach, czy sklepach komiksowych, dlatego też jeszcze długo nie będzie sensu inwestować w powtórne wydania. Inna sprawa z komiksem lat 90-tych, który jest już nieco trudniej dostępny, a bardzo atrakcyjny.
Zwłaszcza niektóre magazyny i ziny aż proszą się o reedycje. Byłoby to możliwe zwłaszcza dzięki wydaniom kieszonkowym i niskim kosztom ich produkcji. Oczywiście wolałbym mieć na półce oryginały, ale lepiej mieć małe i mniej wygodne wydanie, niż nie mieć go wcale.
Opublikowano:
Tagi
Komiks w kratkę Marvel Spider-Man X-MenKomentarze
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
redevil -
a w Polsce byłuy już próby takiego wydaniaEgmont w ten sposób wydawał serie z wydawnicta Crossgen
Yedyny -
Nie zgadzam sie z Toba co do reedycji i zbiorczych wydan starszych komixow; istnieja ludzie, ktorzy chetnie cos takiego chca miec w swoich zbiorach i czekaja z niecierpliwieniem na takie zestawienia.Przykladem jest "KiK w Londynie" - zeszyty dostepne niemal wszedzie w niskich cenach, a sam tom prezentuje sie doskonale i jednak zostal wydany.Nazwa artykulu lekko mylaca, ale warto przeczytac Mialem na mysli prawdziwe "pocket'y"m, czyli miniaturowe wydania, na ktore ostatnio trafilem.