Recenzja

Sam wsród wampirów (Jestem legendą)

Dariusz „Kojot” Cybulski, Maciej Kowalski recenzuje Jestem Legendą


Mam zdecydowanie odmienne zdanie na temat tej adaptacji książki, a główny mój zarzut to zdecydowane zachwiane w nim proporcje rysunków i tekstu. Efektem przeładowania dymkami i znajdującym się w nich tekstem jest odczucie, że komiks ten niewiele różni się od literackiego pierwowzoru. Długie monologi, długie opisy tego co się dzieje na obrazkach, a rysownik nie zdołał pokazać, bo nie miał dość umiejętności, a może miejsca, które musiał oddać ogromnym dymkom – to wszystko sprawia, że nie jest to przyjemna lektura.

W warstwie fabularnej zdecydowanie bardziej do gustu przypadła mi filmowa
wersja „Jestem legendą”, choć zawierała ona wiele sprzeczności i mielizn. Występująca w komiksie kiczowatość powtarzających się co wieczór scen gdy wampiry podchodzą pod dom Nevilla i krzyczą do niego przez całą noc, jest wręcz porażająca. Kicz porównywalny chyba tylko książką „Gdzie wasze ciała porzucone” Philipa Jose Farmera, która dla sporej grupy fanów literatury science fiction pozostaje od lat wyznacznikiem słabości fabuły. Gdy do scen stojących wampirów dodamy rozwieszanie co rano czosnku dookoła domu i zastanowimy się nad tym, dlaczego wampiry nie były w stanie nic zrobić Nevillowi i jego domostwu, okazuje się, że nie są one wcale straszne. Wampiry w tym komiksie są co najwyżej groteskowe. Przy nich ogarnięte głodem zombie są mistrzami aktywności i inteligencji. Co to za wampir, który nie weźmie kija aby zrzucić girlandy z czosnku, dlaczego nie szukają innych sposobów na wdarcie się do domu – przez piwnicę czy dach, dlaczego wreszcie nie puszczają domu z dymem? I nawet gdy widzimy, że potrafią także zabijać, a ich zęby nie służą tylko do ozdoby, to i tak pozostają debilnymi, kiczowatymi stworkami rodem z filmów Eda Wooda.

jestemlegendarecka2


To, co ratuje ten przeciętnie narysowany komiks, to końcówka, która daje do myślenia i jest jakąś oryginalną wizją pisarza. Jednak dotarcie do owego końca to prawdziwa droga przez mękę i niejednemu może nie starczyć sił.


Maciej Kowalski

Ocena: 5/10

Opublikowano:

Strona
<<   2 z 2



Jestem Legendą

Jestem Legendą

Scenariusz: Steve Niles
Rysunki: Elmam Brown
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2007
Seria: Obrazy Grozy
Tytuł oryginału: Richard Matheson's I am Legend
Rok wydania oryginału: 2003
Wydawca oryginału: IDW Publishing
Druk: czarno-biały
Oprawa: twarda
Format: 17 x 26 cm
Stron: 244
Cena: 69 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Sam wsród wampirów (Jestem legendą) Sam wsród wampirów (Jestem legendą) Sam wsród wampirów (Jestem legendą)

Tagi

Jestem legendą

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Glorfindel -

qba pisze: Natomiast stawianie wyzej filmu niz tego komiksu, to juz gruba przesada. J


Oglądając film kilka razy doświadczyłem poczucia grozy w scenach z udziałem "zmienionych" ludzi. W komiksie wampiry były dla mnie kiczowate i pocieszne, a motywy działań i wampirów i głównego bohatera dalekie od logiki.

Wyobrażasz sobie film będący wierną adaptacją książki czy komiksu. Wampiry stoją przed domem i krzyczą, a bohater wywiesza przeciw nim czosnek - widownia płakałaby ze śmiechu ;)

Co do filmu mogę się zgodzić z jednym - Will Smith mnie nie przekonuje jako jedyny ocalały człowiek. To zresztą słaby aktor dramatyczny i z rolą sobie nie poradził.

qba -

co do proprocji tekstu i rysunkow: jak dla mnie jest ok, chociaz tez sie zastanawialem, czy to jeszcze jest komiks? Na szczescie autor daje czasami, rzadko bo rzadko, odpoczac i pokazuje sekwencje tylko rysunkowe. W zasadzie Jestem Legenda w tej wersji to cos na pograniczu ilustrowanej ksiazki i komiksu. A jesli kogos czytanie meczy to trudno, wtedy pisze takie redcenzje jak p. M. Kowalski. Natomiast stawianie wyzej filmu niz tego komiksu, to juz gruba przesada. Jesli ktos idzie do kina, to najlepiej, zeby zapomnial o komiksie (i o ksiazce, jesli ja zna), bo srodze sie rozczaruje. Ogladjac i oceniajac film w odniesieniu do komiksu, trzeba przyznac, ze spieprzono w nim wszystko, co sie dalo. O, przpraszam, zamiast p+sa mogli dac kota, wtedy by sie pograzyli kompletnie. Will Smith jest beznadziejny, nie przekonuje ani troche (w calym filmie jest jedna scena, w ktorej zagral ok, kiedy zaczyna rownolegle ze Shrekiem powtarzac tekst, wtedy niezle przeraza tego dzieciaka, ktory oglada film). Co do reszty: zmieniono wszystko, co mialo sens w wersji komiksowej: Neville jest wyksztalconym czarnym zolnierzem, podczas gdy komiksowy Neville to bialy robol, ktory sie uczy jak walczyc z wampirami. Juz chocby w tym punkcie widac jak bardzo splaszczono glowna postac... a jeszcze scena z psem... w komiksie Neville probuj oswoic psa przyblede i spedza na tym sporo czasu. w koncu na sile zabiera go i zamyka w domu. pies zdycha, bo jest zarazony. i to jest dopiero powod do rozpaczy, a nie ta nedzna popluczyna filmowa, jesli chodzi o relacje z psem. A scena komiksowa, kiedy zona Nevilla wraca jako wampir i puka do drzwi jego domu? ale ok, chyba rzadko sie wspomina przy tej ekranizacji (?) ze oparto ja na komiksie czy tez opowiadaniiu. Powtarzam: idac do kina zapomnijcie o komiksie i-lub ksiazce, bo film was tylko zdenerwuje! Ale nawet jesli o tym zapomnicie, to obejrzycie wyjatkowo slaby film, zle zagrany i plaski jak cholera.Nie warto...a, a moze ktos by napisal cos o ksiazce Mathesona i porownal ja jakos do komiksu i filmu? ja niez nam pierwowozoru literackiego, wiec tym bardziej jestem ciekawy porownania