baner

Artykuł

Powiedzieli o TM-Semic...

Karol Wiśniewski
Michał Błażejczyk - red. nacz. "Zeszytów Komiksowych"

Mój pierwszy komiks TM-Semic: Nigdy nie czytałem żadnego komiksu tego wydawnictwa. Całkiem możliwe, że nie miałem nawet żadnego w ręku.

TM-Semic to dla mnie: Komiksy super-bohaterskie, które mnie nigdy zbytnio nie interesowały.

Radosław Bolałek - wydawnictwo Hanami

Mój pierwszy komiks TM-Semic: Punisher (pierwszy numer).

Ulubione serie lub komiksy: Green Lantern, Batman.

TM-Semic to dla mnie: Miłe wspomnienie z przeszłości i kilka kartonów w szafie.

Nikodem Cabała - rysownik i scenarzysta

Mój pierwszy komiks TM-Semic: Był to "Superman" z października 1991. Nie był to mój pierwszy komiks, ale z pewnością pierwszy który zasiał w mojej głowie myśl o tym, że zajebiście byłoby zrobić coś takiego samemu. Co prawda nie myślałem jeszcze w tedy poważnie o robieniu komiksów, bawiłem się tym, przerysowywałem, wymyślałem swoich super bohaterów i ich przygody. Najśmieszniejsze jest to, że z czasem coraz bardziej wciągałem się w całe to uniwersum, podczas gdy inni wyrastali z komiksów, ja coraz bardziej w nie wrastałem.

Ulubione serie i komiksy: Bez wątpienia jak dla mnie najlepsza seria TM-Semic to "X-Men". To nie był zwykły komiks o super ludziach, wiele historii opowiadało o tym jak trudno jest żyć w świecie który cię nienawidzi, a twoje nadprzyrodzone zdolności mogą się stać twym największym przekleństwem. To taka moja osobista interpretacja. Co do ulubionych komiksów, to muszę przyznać, że było by ich kilka. Na przykład „Weapon X”, nie czytałem jak dotąd drugiej takiej historii. "Silver Surfer" Stana Lee i Moebiusa, "Ghost Rider 2099", naprawdę świetny komiks. Nie może tu zabraknąć jeszcze takich pozycji jak „Batman: Black And White”, „Lobo powraca”, „Lobo: Paramilitarne Święta Specjalne” i w ogóle wszystko co narysował Bisley i dzięki TM-Semic mogliśmy podziwiać.

TM-Semic to dla mnie: Przede wszystkim wydawca dzięki któremu mogliśmy poznać wiele świetnych amerykańskich komiksów. Wiem, że nie wszystkie ich pozycje były na wysokim poziomie, a niektóre były nawet poniżej jakiegokolwiek poziomu, ale pomimo to nie można nie docenić TM-Semic jako wydawnictwa. Osobiście nie potrafię sobie wyobrazić tego, jak wyglądałaby historia komiksu w Polsce bez TM-Semic, nie mówię tu o polskim komiksie ale w ogóle o komiksie jako zjawisku. Zastanawiałem się też jak ukształtowały by się moje zainteresowania, gdyby w me ręce nigdy nie wpadły komiksy o świecie pełnym super istot. Czy w ogóle zajął bym się rysowaniem i próbował tworzyć historyjki obrazkowe, sam nie wiem? Tak czy inaczej jestem wdzięczny Tm-Semik za kilka tych komiksów, które wpłynęły na kształt tego co próbuję robić dzisiaj.

Grzegorz "Yaqza" Ciecieląg - Aleja Komiksu

Mój pierwszy komiks TM-Semic: Spider-Man 2/90 (kozacki odcinek z Juggernautem) – dostałem go od kumpla, który akurat miał ten numer podwójny. Po rodzimych produkcjach konfrontacja ze zgnilizną z USA zrobiła mi konkretną rysę na bani, która to zaowocowała fascynacją historyjkami o ludziach z majtkami na spodniach.

Ulubione serie lub komiksy: Gusta zmieniały się tak, jak zmieniała się moja psych(odelo)ika – początkowo fascynował mnie młodzieżowy Pajęczak i kozacki Superman, później przerzuciłem się (i, co ważniejsze: doceniłem) na „Batmana” i przygody Franciszka Zamkiewicza. Swego czasu Zielona Latarnia wywołał u mnie pragnienie spotkania z kosmitą który by mi coś podarował. Ach, młodość, byłem nieświadom tak wielu zagrożeń. Grubaśne Mega Marvele i Wydania Specjalne także pozostawiły swój ślad – za każdym razem coś nowego, równie ekscytującego. Gdzie te czasy, ehhh...

TM-Semic to dla mnie: Gdybyśmy żyli w Stanach miałbym szansę procesować się o spowodowane działalnością firmy zwyrodnienie psychiki młodego, niewinnego uczniaka, jakim kiedyś byłem. I pewnie bym wygrał. Ale że żyjemy w Polsce, jedyne co mogę powiedzieć, to że dzięki nim właśnie zacząłem interesować się komiksami i wydawać na nie ciężko wyżebrane kieszonkowe. Dzięki nim sięgnąłem także po raz pierwszy po "Komiks Fantastykę" vel "Komiks", gdzie poznałem takie sławy jak Rork, Valerian czy oddychająca pełną piersią Pelissa.

TM-Semic to kilkanaście ładnych lat, jakby nie spojrzeć; różne tytuły, różni twórcy, niezmiennie atrakcyjna i wywołująca drżenie podbródka Mary Jane. Szkoda ze teraz nie mamy firmy, która wydawałaby komiksy dla młodzieży w takim asortymencie. Szkoda też że nie mamy już tak chłonnego rynku. Sporo tam było crapu, ale wiele tez perełek – że o takim „Sądzie nad Gotham” czy pierwszym i drugim „Lobo” wspomnę. A „Batman vs Predator”? Na nim powinni uczyć młodych scenarzystów jak budować napięcie w komiksie!

Kawał historii komiksu w Polsce, bez dwóch zdań.

Paweł Deptuch - red. nacz. Carpe Noctem, współpracownik "Czachopisma" i "Nowej Fantastyki".

Mój pierwszy komiks TM-Semic: "Batman: Movie Adaptation".

Ulubione serie i komiksy: "Batman", "X-Men", "Spider-Man", "Lobo: Ostatni Czarnian", "Lobo: Nieamerykańscy gladiatorzy", "Sąd nad Gotham".

TM-Semic to dla mnie: Praktycznie całe dzieciństwo kojarzy mi się z tym wydawnictwem. Był to fantastyczny okres, podczas którego miałem okazję wyrobić w sobie prawdziwe zamiłowanie do komiksu. To dzięki TM-Semic oraz mojej matce, która to na początku zaopatrywała mnie w poszczególne zeszyty, w ogóle zaczęła się moja przygoda z tą dziedziną sztuki. Nie da się zapomnieć napięcia jakie towarzyszyło podczas każdej wizyty w kiosku ruchu; charakterystycznego papieru i jego zapachu, koślawego liternictwa no i oczywiście stron klubowych. Właściwa zawartość zeszytu była daniem głównym, a iście smakowitym deserem zawsze były właśnie strony klubowe, które dla takiego siusiumajtka były jedynym oknem na daleki świat. Stąd można było się dowiedzieć, co za granicą piszczy, co aktualnie się wydaje i co jest na topie. Gdyby nie Arek Wróblewski, nigdy (czyli do ofensywy Egmontu) nie dowiedziałbym się, że warto zwrócić uwagę na takie tytuły jak Sandman czy Kaznodzieja. Ważne też było poczucie więzi z osobami, które miały to samo hobby, zawsze można było zadać pytanie i na łamach SK otrzymać odpowiedź. I choć sam nigdy nie zdobyłem się na napisanie listu do redakcji, to zawsze uwielbiałem czytać teksty innych. No i te kultowe przydomki: Bat Arek, X-Arek, Arek Vertigowski... To było piękne.

TM-Semic wychował mnie na miłośnika postaci Batmana, oddanego zwolennika X-Men i ciekawskiego odkrywcy ludzkiej anatomii (Lobo). Każda seria, każdy zeszyt mógł mi zaoferować coś interesującego. Co prawda jakość wydań, patrząc z dzisiejszego punktu widzenia, pozostawiała wiele do życzenia, ale w tamtych czasach nie to było najważniejsze. Liczyły się tylko niesamowite przygody ulubionych bohaterów oraz poczucie posiadania niezwykłego hobby. TM-Semic był dla mnie jedynym w swoim rodzaju startem na długiej drodze komiksu. Ogromny żal nastał w sercu, gdy wydawnictwo zawiesiło działalność. Wielu dzieciakom życzyłbym takiej przygody i takiego początku w świecie opowieści obrazkowych.

Robert "Graves" Góralczyk - KaZet, Gildia.pl.

Mój pierwszy komiks: Spider-Man 1/90 (czerwiec 90 roku).

Ulubione serie i komiksy:

Serie:
1. The Punisher
2. Conan
3. Mega Marvel
4. X-Men.
5. Batman
6. Spider-Man
7. Superman
8. Wydania specjalne
9. Spawn
10. Młody Indiana Jones

Ulubiony komiks:
"Batman/Judge Dredd: Judgment on Gotham"
"Batman vs Predator"
"Lobo: Ostatni Czarnian"

TM-Semic to dla mnie: Najlepsze wydawnictwo lat dziewięćdziesiątych. Kupiłem ich wszystkie komiksy (z małymi wyjątkami jak "Muminki" lub "Barbie" ;)). Dzięki TM-Semic poznałem wiele świetnych amerykańskich historii oraz miło spędziłem czas. Przygotowało mnie to również, w pewien sposób, do odbioru znacznie poważniejszych komiksów. W dzisiejszych czasach zapewne wielu tych komiksów bym nie kupił - wtedy TM-Semic był praktycznie jedynym graczem na polskim rynku komiksowym. Chwała mu za to, że w ogóle był.

Szymon Holcman - wydawnictwo Kultura Gniewu

Mój pierwszy komiks TM-Semic: Kupiłem od razu pierwszy zeszyt "Spidermana" i "Punishera", więc te dwa.

Ulubione serie i komiksy: "Spiderman" i "Batman", jako serie (w tym np. zeszyty "Zabójczy żart", czy "Machiny" McKeevera), a komiksy... Kilka "Mega Marveli" mógłbym spokojnie wymienić, znalazłyby się wśród nich te z moimi ulubionymi bohaterami: Hulkiem, Wolverinem. Ale na osobną wzmiankę zasługują - wiem, to banał - "Sąd na Gotham" i "Lobo - ostatni Czarnianin". Te dwie pozycje - "Sąd..." szczególnie szatą graficzną - rozpieprzyły mnie totalnie. To była zupełnie nowa jakość.

TM-Semic to dla mnie: Zapach benzyny :-) Pierwsze dwa ich komiksy kupiłem na stacji benzynowej. Jedynym miejscu w promieniu ładnych paru kilometrów od mojego domu, gdzie można je było dostać. Oczywiście do zakupu posłużyły ciężko wyproszone od rodziców pieniądze. Chociaż przyznam, że nie pamiętam, czy te komiksy wtedy dużo kosztowały, czy nie.

Oprócz tej luki w pamięci resztę tej chwili pamiętam bardzo dokładnie - ludzi na stacji, pana z obowiązkowym wąsem w małym okienku i to, jak podawał mi do ręki PRAWDZIWIE ZAGRANICZNE KOMIKSY PO POLSKU. Absolutnie magiczny moment. Ale od razu powiem, że dla mnie ta magia dość szybko z TM-Semic wyparowała. Kupowałem co prawda wszystkie "Spidermany", "Batmany", sporadycznie "Supermany", "Alfa", "Spawna", czy jakieś poszczególne albumy (np. "Silver Surfer" Moebiusa), jednak tak naprawdę interesowały mnie zupełnie inne komiksy. I tak mi do dziś zostało.

Przy okazji pozwolę sobie na prywatę - chciałbym serdecznie pozdrowić pewnego praktykanta ode mnie z liceum, który uczył nas angielskiego. To były naprawdę fantastyczne lekcje, a ten chłopak miał cudowne krawaty m.in. z bohaterami Star Treka. O tym, jak w czasach liceum byłem już daleko od komiksów Semica niech świadczy fakt, że dopiero kilka lat później dowiedziałem się, że praktykant to był ten słynny Arek Wróblewski :-).

Tomasz Kołodziejczak - wydawnictwo Egmont Polska

Mój pierwszy komiks TM-Semic: "Spiderman" 1/1990.

Ulubione serie lub komiksy: "Batman", "Punisher", "Wydanie specjalne", "Star Wars".

TM-Semic to dla mnie: 6 pudeł pełnych komiksów. Marcin Rustecki wykonał kapitalną robotę, przybliżając polskiemu czytelnikowi wielu najważniejszych bohaterów komiksowej Ameryki. TM-Semic stanowi jeden z najważniejszych elementów kształtującego się po roku 1989 polskiego rynku komiksowego.

Piotr Kowalski - rysownik i scenarzysta

Mój pierwszy komiks TM-Semic: "Punisher". Mam go do dzisiaj, zresztą kupowałem wszystkie numery tej serii jakie wydał TM-Semic i ciągle trzymam je na półce. Potem był "Zabójczy Żart", czyli "Batman" oczywiście, ale to "The Punisher" spowodował, że regularnie odwiedzałem kioski RUCHU w oczekiwaniu na kolejne numery.

Ulubione serie i komiksy: Ulubione serie to oprócz wspomnianego "Pogromcy", "Batman" (mam wszystkie numery), "X-Men" (mam wszystkie numery), no i "Mega Marvele". Sporadycznie kupowałem "Green Laterna", "Supermana" i "Conana".

TM-Semic to dla mnie: Mam sporo miłych wspomnień związanych z tymi komiksami, dzięki nim poznałem fajną dziewczynę, no i ogólnie kojarzą mi się ze szczenięcymi latami dzieciństwa. To był jakiś powiew świeżości, choć na kiepskim papierze i z błędami ortograficznymi, ale kto by się tym przejmował! Chwała tłumaczom TM-Semic, że nie próbowali nadawać marvelowskim bohaterom polskich imion, czy też przydomków w postaci: "Czarna Pantera" czy "Zguba", jak to niestety czyniło wielu tłumaczy kreskówek z marvelowskimi bohaterami.

Lex - red. nacz. serwisu Avalon.

Mój pierwszy komiks TM-Semic: "Transformers" 1/1991 z charakterystycznym Optimusem w wersji Billa Sienkiewicza. To właśnie ta ilustracja przyciągnęła moje oko i sprawiła, że namówiłem rodziców na zakup tego komiksu. Pamiętam, że ten koślawy robot bardzo mnie intrygował. Komiksy nie były mi wtedy obce, znałem sporo polskich i europejskich serii, ale styl rysowania Billa Sienkiewicza już wtedy wydał mi się wyjątkowy.

Jeden z serwisów komiksowych określił tę serię jako "tyleż infantylną, co głupawą opowieść" - na szczęście w wieku ośmiu lat człowiek mniej krytycznie podchodzi do takich spraw. Opowieść o robotach wciągnęła mnie do tego stopnia, że była to jedyna seria TM-Semica, którą skompletowałem od początku do końca (chociaż po pewnym czasie decydowała już raczej siła przyzwyczajenia, niż zachwyt nad fabułą).

Ulubione serie i komiksy: Poza wspomnianym "Transformers" bez wątpienia "X-Men". Bardzo dynamiczna seria, w której często zmieniał się skład, twórcy i tematyka (w końcu TM-Semic nadrabiał lata opóźnień w stosunku do USA). Nawet teraz patrząc na historie, które ukazały się w Polsce można śmiało powiedzieć, że ich selekcja była wyśmienita. Sporą sympatią darzyłem również "Spider-Mana", chociaż nie byłem wielkim fanem rysunków Todda McFarlane'a, ani Erika Larsena. Już wtedy wolałem serie z Marvela i dopiero po pewnym czasie przekonałem się do "Batmana", a "Superman" nie rusza mnie do dnia dzisiejszego. Poszczególnych komiksów nie będę wyróżniał, bo lista byłaby długa. Najbardziej dumny byłem z posiadania unikalnego "Spider-Mana", który przez błąd przy zszywaniu trafił do mnie z dwoma takimi samymi okładkami.

Muszę też wspomnieć, że często sam komiks był mniej interesujący niż strony redakcyjne opracowywane przez Wieloprzymiotnikowego Arka. Wyjaśniały zawiłości fabuły (pamiętajmy, że wtedy nie można było "góglać") i tworzyły wyjątkowy klimat.

TM-Semic to dla mnie: Przede wszystkim miłe wspomnienie z lat dziecięcych. Pamiętam emocje związane ze zdobywaniem funduszy, bieganiem po kioskach i poznawaniem nowych historii ze świata Marvela. Komiksy TM-Semica kojarzą mi się nierozerwalnie z początkiem lat 90, jak gumy Turbo, czy animowany Tsubasa. Wpływ tego wydawnictwa na mnie nie kończy się na tamtym okresie - bez niego na pewno nie powstałby Avalon, któremu obecnie szefuje. Zapewne komiksy TM-Semica przyczyniły się do mojej fascynacji amerykańską kulturą (z całym jej bagażem dziwactw i idiotyzmów). W tym miejscu muszę złożyć samokrytykę i przyznać, że byłem jednym z czytelników, którzy przyczynili się do upadku TM-Semica. Gdzieś w okolicach 1995 roku znalazłem inne zainteresowania i przez kolejne 6-7 lat mój kontakt z komiksami był sporadyczny. Szkoda, że od upadku wydawnictwa do dnia dzisiejszego nikomu nie udało się powtórzyć jego sukcesu z początków działalności - tym większy mam szacunek dla osób odpowiedzialnych za kilka lat świetnej roboty.

Paweł "Adahl" Matyjewicz - red. nacz. serwisu New Heroes.

Mój pierwszy komiks TM-Semic: Komiksy TM-Semic zacząłem zbierać jeszcze jako dziecko, wtedy też robiłem niemal wszystko by co miesiąc (czasami co dwa, zależnie od serii) uzbierać dostateczną ilość funduszy na wszystkie serie, które czytałem. O ile mnie pamięć nie myli moim pierwszym komiksem z tego wydawnictwa był jeden z pierwszych numerów "Transformers". Akurat w tym okresie byłem zafascynowany wielkimi robotami. Jeśli chodzi o super-bohaterów to moja prawdziwa miłość, która zresztą pozostała ze mną do dziś, pojawiła się razem z komiksem "X-Men".

Ulubione serie i komiksy: Niewątpliwie moją ukochaną serią TM-Semic do dziś pozostaje "X-Men". Owszem zbierałem również inne komiksy, ale to właśnie dzięki mutantom Marvela pokochałem klimaty super-hero. Gdyby nie ta i kilka innych serii nigdy też nie założyłbym strony o tym zagadnieniu. Kto wie może w pewien sposób staram się przedłużyć tradycje zapoczątkowaną przez TM-Semic? Tak czy inaczej to seria "X-Men" była zdecydowanie tym ciosem, który trafił we mnie perfekcyjnie, a jego skutki pomimo wielu lat odczuwam do dziś.

TM-Semic to dla mnie: Gdybym chciał podsumować to jednym słowem musiałbym powiedzieć: dzieciństwo. Nie mija się to jednak z prawdą. Gdyby nie TM-Semic najpewniej nie zainteresowałbym się super-bohaterami, a co za tym idzie nie powołałbym do istnienia serwisu New Heroes. Każdy fan doskonale wie jak kiedyś o komiksy było trudno... Pomimo wzlotów i upadków wydawnictwo zdołało przynajmniej na pewien czas raczyć nas wszystkich przygodami ludzi odzianych w spandeksy. Myślę, że wielu dorosłych miłośników herosów podobnie jak ja zaczynało od TM-Semic. Wielu też najpewniej do tej pory posiada w swoich zbiorach komiksy tego wydawnictwa. Niewątpliwie był to strzał w dziesiątkę i światełko, którego wiele osób oczekiwało. Jeśli miało to na celu zainteresowanie ludzi, to z perspektywy czasu uważam, że się udało.

Przemysław Mazur - DC Multiverse, KaZet.

Mój pierwszy komiks TM-Semic: Do dziś pamiętam ten deszczowy dzień w lipcu 1990 roku, gdy rozemocjonowany zjawiłem się w podziemiach lubelskiej hali targowej „Bazar”. W zaimprowizowanej naprędce księgarence (jak to wówczas określano: „small bussines”) sympatyczny pan z wąsem handlował wszystkim, czym się dało – powieściami Roberta Ludluma, „piratami” AS Editoru , czy też grami planszowymi. Pośród nich spoczywały cztery nietypowo wyglądające komiksy. Były to pierwsze odcinki „Spider-Mana” i „Punishera” (od razu po dwa epizody). Musiałem je mieć choć kosztowało to moich przerażonych rodziców aż 38 tysięcy złotych! Suma ta, zwłaszcza po denominacji, brzmi wręcz kosmicznie, niemniej także wówczas nie były to małe pieniądze. Nic jednak nie mogło mnie powstrzymać, bowiem Spider-Mana znałem już wcześniej z greckich (sic !) przedruków Marvela, które po chamsku wyłudziłem od kolegi. Dynamiczny świat odzianych w trykoty bohaterów z miejsca zawrócił mi głowie, co na dobrą sprawę trwa po dzień dzisiejszy. Punishera traktowałem z kolei jako nieznaną mi ciekawostkę i o dziwo, pomimo znakomitej kreski Whilce’a Portacio, znacznie bardziej przypadła mi do gustu druga połowa zeszytu – „Shadow Masters” czy jak kto woli „Wojownicy Cienia”. Teoria spiskowa w dalekowschodnim wydaniu, nietypowy Ninja oraz zaawansowane technologie „Stowarzyszenia Wschodzącego Słońca” skutecznie przemówiły do mej wyobraźni. Od razu też zacząłem wypatrywać komiksu z moim ówczesnym ulubieńcem – Supermanem. Doczekałem się dość prędko, bo już w grudniu wspomnianego roku.

Ulubione serie i komiksy: Było tego naprawdę sporo, niemniej na pierwszym miejscu niezmiennie od lat sytuuje „Green Lanterna”, serie o którą wielokrotnie dopominałem się w listach do Arka. Marzenie spełniło się, choć nie na długo, bowiem cykl zamknięto po zaledwie dziesięciu odcinkach. Mimo tego miałem okazję zapoznać się z początkami Hala Jordana na łamach „Szmaragdowego Świtu”(nr 1/1992, 1-2/1993), oraz nie mniej interesującą „Powrotną Drogą” (nr 3-6/1993). Ponadto niezmiennie powalające mnie na glebę epizody „Batmana” rozpisane przez Petera Milligana („Mroczny Rycerz Mrocznego Miasta’ – nr 8/1991, opowieść o Golemie – nr 1/1993, saga o Idiocie – nr 7-8/1993), czy klimatyczny „Punisher: Year One” (nr 1/1996). Mógłbym tak wymieniać jaszcze do przyszłej wiosny, bo przecież w ciągu tych kilkunastu lat funkcjonowania TM-Semic opublikowało ponad dziewięćset (!!!) komiksów, a wśród nich mnóstwo perełek.

TM-Semic to dla mnie: Coś na co czekałem z niecierpliwością odkąd dowiedziałem się o istnieniu superbohaterów. Moment zaistnienia pierwszych komiksów tego wydawnictwa to dla mnie istna cezura życiowa. Bo oto niebawem po zgonie PRLu, pośród szarych bloczysk z wielkiej płyty nareszcie mogłem napawać się przeżyciami herosów śmigających ponad miastami pełnymi neonów, kolorowych reklam etc. Z dzisiejszej perspektywy może się to wydawać po prostu głupie; wówczas jednak traktowałem rzecz całkiem serio. Zapewne gdyby nie stan wojenny moglibyśmy cieszyć się tego typu komiksami (jak też i wieloma innymi aspektami wolnego rynku) znacznie wcześniej. Niestety pan Jaruzelski wraz ze swymi kolegami skutecznie opóźnił otwarcie Polski na Zachód (na Węgrzech pierwsze komiksy Marvela zaistniały już w 1982 roku). Przez całe lata dziewięćdziesiąte miałem okazję zapoznać się z szerokim przekrojem „trykocianych” opowieści i nie kryję, że miałem przy tym mnóstwo frajdy. Za ich pośrednictwem poznałem twórczość wielu wybitnych twórców, po których prace sięgam po dziś dzień. Oczywiście po tamtych latach pozostała mi także pokaźna kolekcja komiksów, której w żadnym wypadku nie zamierzam się wyzbywać. Podsumowując: to właśnie TM-Semic w znacznym stopniu zdeterminowało mój ogląd na medium jakim jest komiks.

Filip Myszkowski - rysownik i scenarzysta.

Mój pierwszy komiks TM-Semic: Batman na podstawie filmu Burtona. Byłem wręcz zszokowany rysunkami i klimatem. Poskładało mnie kompletnie, no ale miałem wtedy chyba 11 lat;]. Przedtem takich komiksów się nie widywało.

Ulubione serie lub komiksy: Lobo, Batman, Punisher, ogólnie komiksy Bisleya. Każdy tytuł z jego rysunkami wchłaniałem wzrokiem.

TM-Semic to dla mnie: Wydawnictwo, które towarzyszyło mi całe lata 90-te i kształtowało komiksowo. Bisley i jego komiksy "skrzywiły" mnie na dobre i tak już ku mej radości zapewne pozostanie ;].

PKP - Aleja Komiksu

Mój pierwszy komiks Tm-Semic: "Transformers" 1/95. Regularne kupowanie TM-Semiców zaczęło się jednak od "X-Men" 2/96 (kozacka okładka autorstwa Jae Lee).

Ulubione serie i komiksy: Na dobre zaczęło się od wspomnianego numeru "X-men", ale jakiś czas później zakupiłem "Spider-mana" 2/96 i już chyba wiedziałem w jaką serię najczęściej zainwestuję swoje pieniądze. Pewnie, że był to środek nieszczęsnego "Maximum Carnage", ale właśnie dzięki temu nagromadzeniu całkowicie mi nieznanych postaci (Venom, Black Cat...), tak bardzo mi się ten komiks spodobał. Regularnie kupowałem też "Punishera". Wychodził rzadko, ale i tak warto było czekać na kolejne numery, bo Franek zawsze miał szczęście do rysowników i scenarzystów, którzy nawet z tak błahego tematu jak zabijanie bandytów mogli zrobić coś, co czytało się bez bólu (oczywiście dla dwunastolatka). No i w "Punisherze" po raz pierwszy zobaczyłem reklamę "Spawna", na którego przyszło mi czekać cały rok...

Tm-semic to dla mnie: Stanie przed kioskiem, gapienie się na okładki i na ich podstawie podejmowanie decyzji: na co dzisiaj przeznaczyć te kilka złociszy. Przypominam, że wtedy jeszcze za szybę "Ruchu" wkładano komiksy, a nie pornosy.

Q - red. nacz. serwisu Batcave

Mój pierwszy komiks TM-Semic: "Batman" 4/1992.

Ulubione serie i komiksy: Ulubiona seria TM-Semic - "Batman", chociaż posiadam w swojej kolekcji po kilka egzemplarzy z innych serii, to jednak żadna nie zainteresowała mnie na tyle, aby ją systematycznie kolekcjonować. Do ulubionych wydań zaliczyłbym BATMAN 1/1991, czyli niesamowitą historię "Zabójczy żart", która należy do obowiązkowych pozycji dla fanów Nietoperza. Do ulubionych komiksów włączyłbym także historię podróży Bruce'a Wayne'a z "Knightquest", oraz zbiory "BATMAN: BLACK & WHITE" cz.1 i cz.2.

TM-Semic to dla mnie: Wydawnictwo, a raczej czasy, w których za odpowiednią cenę można było dostać, co miesiąc 2 historie z ulubionym komiksowym bohaterem. Oczywiście z perspektywy lat można uznać, że jakość wydań pozostawiała wiele do życzenie, nie zmienia to jednak faktu, że obecnie na polskim rynku brakuje wydawnictwa, które regularnie wydawałoby historie z najpopularniejszymi bohaterami znanych komiksów amerykańskich.

Maciej "Repek" Reputakowski - red. nacz. serwisu komiks.polter.pl

Mój pierwszy komiks TM-Semic: "Spider-Man", pierwszy zeszyt wydany w Polsce.

Ulubione serie i komiksy: Zdecydowanie "Batman" (jako całość), choć musiałem do niego dorosnąć, po drodze zaliczając "Spider-Mana" i "Punishera". Lubię też wracać do "Mega Marvela" poświęconego Daredevilowi.

TM-Semic to dla mnie: Jedna z dróg wchodzenia w fascynację komiksami w okresie, gdy liczyłem sobie lat naście. Podobnie jak "Thorgale", "Asteriksy" i inne tytuły, kupował mi je wujek, miłośnik fantastyki i wszystkich pokrewnych dziedzin. Na kolejne zeszyty czekałem co miesiąc, zbierałem wszystkie serie, biorąc udział w konkursach i z wypiekami na twarzy wracając do ulubionych epizodów. Dziś czytam je bardziej z nostalgią (ach, ta tona błędów i fatalny papier), ale doceniam przy okazji wkład wydawcy w komiksową edukację Polaków.

Paweł Sambor - red. nacz. magazynu B5.

Mój pierwszy komiks TM-Semic: "Batman" na podstawie filmu Burtona wypatrzony w kiosku Ruchu między mydłami i proszkami do prania.

Ulubione serie i komiksy: "Batman: Judgement on Gotham"! Absolutnie genialna rzecz. Potem "Lobo" i wszystko czego się Bisley dotknął.

TM-Semic to dla mnie: Początek nałogu z którego się już nie wychodzi.

Artur "Articles" Skowroński - DC Multiverse.

Mój pierwszy komiks TM-Semic: "Spider-Man" 4/1998 - sam schyłek serii (a także wydawnictwa). Kupiłem ten komiks jako dzieciak, któremu szalenie podobała się kreskówka o Pajęczaku. Jak łatwo się domyśleć, nie sprawił mi on zbyt wiele przyjemności - "Saga Klonów", której był częścią była trudna do pojęcia nawet dla fanów postaci, a co dopiero młodzika, który bazował podczas lektury jedynie na serialu telewizyjnym. Przyznam jednak, że kiedy zacząłem na poważnie interesować się komiksem, z dużą radością wygrzebałem na strychu ten numer i położyłem z dumą pośrodku reszty kolekcji (mimo, że jego okładka "zaginęła w akcji").

Ulubione serie i komiksy: Z pewnością ulubioną serią, która sprawiła mi najwięcej frajdy, a także scaliła mój związek z typowo mainstreamowym komiksem był "Green Lantern", którego żywot został niestety niezwykle szybko zakończony. Trzeba przyznać, że twórcy wybrali do niej naprawdę znakomite historie - "Emerald Dawn", będącą mocno zmienioną wersja originu Hala Jordana, najbardziej rozpoznawalnego (przynajmniej do czasu premiery serialu JLU) ziemskiego Green Lanterna oraz "Road Back", które do tej pory uważam za jedną z najlepszych opowieści o superbohaterach. Z dużą przyjemnością czytało mi się także "Spider-Mana" oraz "Batmana", dzięki TM-Semic mogłem poznać wiele fascynujących historii związanych z tymi herosami.

Jeśli chodzi zaś o typowe one-shoty, to większość wydań specjalnych trzymało wysoki poziom. Poza kilkoma wpadkami (głównie na łamach serii "Mega Marvel", gdzie dobór tytułów nie zawsze wydawał mi się trafiony) większość wydań specjalnych trzymało wysoki poziom. Moją szczególną uwagę przykuł zwłaszcza "Batman: Venom" - jest to dla mnie przykład, jak napisać znakomitą opowieść Człowieku-Nietoperzu bez przerostu formy nad treścią. Zawsze żałowałem, że wydawnictwo nie zdołało wydać "Authority", zapowiedzianego na ostatniej stronie "Justice League: Ziemia II". Polscy czytelnicy musieli niestety zbyt długo czekać na ten świetny tytuł spod pióra samego Warrena Elissa.

TM-Semic to dla mnie: Przykład, że na polskim rynku komiksowym jest miejsce na tytuły należące do amerykańskiego głównego nurtu. Rozległy wachlarz serii, jakie wydawnictwo sobą zaprezentowało, udowadnia, że czasem warto zaryzykować i próbować wypełnić lukę rynkową czymś pozornie nierentownym. Trzeba przyznać, że TM-Semic z pewnością bazowało w dużym stopniu na zapotrzebowaniu na wszystko, co zachodnie w początkowych latach 90-tych.

Równocześnie, jest to wydawnictwo, które wprowadziło na rynek wiele legendarnych historii wybitnych twórców, choć z pewnością nie udało im się przeforsować zbyt wielu ciekawych tytułów przed upadkiem. Mam wrażenie, ze to właśnie oni, równolegle z kilkoma innymi "straceńcami" pokroju Siedmiorogu czy Orbitu, "wychowali" większość starszych polskich fanów rysunkowych, dzisiaj pasjonujących się ambitniejszymi tytułami. Niestety, wydawnictwo posiadało również jedną bardzo dużą wadę - ich tytuły, podejrzewam, ze w celu minimalizowania kosztów, wydawane były na bardzo słabym papierze, przez co często traciły oryginalne rysunki.

Łukasz Sterna - wydawnictwo Hella Komiks

Mój pierwszy komiks TM-Semic: Było to dosyć dawno... Podejrzewam że był to "Superman".

Ulubione serie i komiksy: LOBO, LOBO i jeszcze raz LOBO.

TM-Semic to dla mnie: Jak zwykle przy czytaniu komiksów były to miło spędzone chwile. Bez TM-Semica i Fun-Media wielu komiksów nie zobaczylibyśmy w Polsce do dzisiaj.

Karol Wiśniewski - Aleja Komiksu

Mój pierwszy komiks TM-Semic: "Batman 5/1991", który dostałem od rodziców. W środku były dwie, dość mocne jak na umysł 8-latka historie: "Śmieci" oraz "Demoni ulicy".

Ulubione serie i komiksy: Lubiłem wszystko, co kupowałem i co mnie kupowano, włącznie z "Tranformersami" i "G.I.Joe". Nie brałem jednak w swoje ręce rzeczy typu "Binky" czy "Barbie". Uwielbiałem wszelkie "duże wydania" - "Mega Marvel", "Wydania Specjalne" itd., a obecnie szczególny sentyment mam do "Batmana" oraz "Supermana".

TM-Semic to dla mnie: Bardzo ważny etap w edukacji komiksowej. Gdyby nie oni, chyba dziś komiksów bym nie czytał, a już na pewno nie tyle, ile obecnie jestem w stanie pochłonąć. Im jednak starszy się robiłem, tym mniej kupowałem komiksów z TM-Semic, gdyż już zaczynały mnie nieco nudzić. Nie obwiniam jednak o to firmy, gdyż po prostu trafiła na fatalny moment - historie ze "Spider-mana" czy "X-men" były w pewnym momencie tak fatalne i wtórne, że ich nakłady nawet w USA otarły się o dno.

Szkoda, że firma została zamknięta, bo w trakcie swej działalności wydała również masę znakomitych rzeczy: zbyt wiele, aby je wszystkie tutaj wymieniać. Do tej pory lubię sobie poprzeglądać wydane przez nich komiksy, a nawet powoli przymierzam się do uzupełnienia swojej kolekcji. Pamiętam też konkursy z kuponami i rozterki temu towarzyszące: ciąć komiks czy nie ciąć?

Łukasz 'xZera' Żerański - red. nacz. serwisu Daily Planet.

Mój pierwszy komiks TM-Semic: Nie zaskoczę nikogo mówiąc, że Superman 1/90 z grudnia 1990 roku. Miałem wtedy już 7 lat i gdy tylko zobaczyłem na wystawie jednego z kiosków dziwną, kolorową literę "s" postanowiłem, że muszę zobaczyć co to takiego. Na szczęście moja mama miała kilka groszy w portfelu i już po chwili oglądałem kolorowe obrazki z Supermanem w roli głównej.

Ulubione serie i komiksy: Kupowałem tylko serię Superman, ale zdążyło mi się mieć w ręku kilka Batmanów, których dokładnie wyszukiwałem w szkolnej bibliotece. Lubiłem również Wydania Specjalne, które później zacząłem sukcesywnie uzupełniać.

TM-Semic to dla mnie: Początek przygody z amerykańskim komiksem. Dzięki temu wydawnictwu mogłem czytać przygody mojego ulubionego bohatera i to po polsku. Pamiętam czasy gdy biegałem codziennie do kiosku by wyglądać nowego numeru mojego ulubionego komiksu. Dla mnie od TM-Semic zaczęło się to, co trwa nadal - już od ponad 18 lat czytam komiksu super-bohaterskie, a wszystko zaczęło się w grudniu 1990 roku.

Opublikowano:



Tagi

Batman Lobo Spider-Man Superman TM-Semic X-Men

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Nytemayr -

"Stanie przed kioskiem i gapienie się na okładki" - też to miałem

charlie_cherry -

Wypowiedź Pawła Deptucha została przez nas omyłkowo skrócona za co przepraszamy. Pełna wersja już jest zamieszczona w artykule.

A gapienie się na okładki to był dopiero rytuał - chwile niepewności "co tym razem do kiosku przywieźli", wpatrywanie się w komiksy ledwo co widoczne spod sterty gazet oraz cierpliwe tłumaczenie pani kioskarce co się chce kupić i gdzie to leży.

Nytemayr -

charlie_cherry pisze:...cierpliwe tłumaczenie pani kioskarce co się chce kupić i gdzie to leży.


- Dokładnie. często się zdarzalo jak sprzedawcy z kiosku wpadali w zaklopotanie; np: " a co to ten "paniszer" albo "społn"? hehe :)

Cello -

ehhh... to były czasy :)

A Błażejczyk to zwykły ignorant.

charlie_cherry -

Przesadzasz - po prostu ma inne podejście do komiksów ogółem.

Pan_Panów -

Błażejczyk zamiast czytac komiksy semica, wolał podziwiać playmates'y z playboya

qba -

No a kto tego nie miał :-) Pamiętam, że jak wyjeżdżałem na wakacje do babci, w zasadzie na wieś, to moja mam dostawała zlecenie, żeby mi kupować konkretne tytuły :-) Już sobie wyobrażam jak ona się musiała kioskarowi 'tłumaczyć' o co chodzi :-) Aktualnie moje semiki to kilka dużych segregatorów. No i dalej poluję na brakujące mi pojedyńcze Batmany. A jak juz jestem przy Batmanie, konkretnie przy Zabójczym Żarcie: wydaje mi się, że tę historię należałoby wydać ponownie. Dobrym pretekstem do tego jest na nowo pokolorowana wersja- w HC uzupełniona o 'Człowieka, który zabił Batmana' Bollanda ( unas w którymś Black'n'White).

Mister Eko -

ech... To były czasy... Rok 1990 i TM-Semic wypuszcza na polski rynek takie przeboje jak Spider-Man, Batman i Punisher. Dla mnie z TM-Semic to fajne były Spider-Man, Superman (szczególnie saga z Doomsdayem), X-Men, Batman (szczególnie saga z Banem) i Punisher. Fajne były również Mega Marvele (Daredevil, Weapon X i Silver Surfer) oraz niektóre Wydania Specjalne (Aliens vs. Predator i rewelacyjny Batman Venom). Zbierałem też wtedy Thorgale Orbity... Przygodę z TM-Semic zakończyłem na serii Spawn. Miałem kiedyś większość komiksów tej firmy. Szkoda, że TM-Semic zjadło swój własny ogon.