baner

Recenzja

Kawaler de Lagardère

Maciej Gierszewski recenzuje Kawaler de Lagardere
5/10
Kawaler de Lagardère
5/10
„Kawaler de Lagardère” – album Tadeusza Raczkiewicza oraz Leszka Kaczanowskiego – to przykład komiksu z nurtu opowieści przygodowych płaszcza i szpady, który ostatnio omijany jest szerokim łukiem przez rysowników i scenarzystów. Chociaż na polu powieści ten nurt radzi sobie całkiem nieźle. Wystarczy wymienić książki hiszpańskiego autora Arturo Péreza-Reverte i jego popularny powieściowy cykl opowiadający o przygodach kapitana Alatriste, które rozgrywają się w Hiszpanii w pierwszej połowie XVII wieku.

Album wydany w bieżącym roku przez Wydawnictwo Ongrys, jest swobodną adaptacją, noszącej ten sam tytuł, awanturniczej powieści Paula Févala. Jak przyznaje, w krótkim posłowiu zamieszczonym na końcu komiksu, Kaczanowski: „(…) To rozbudowana i wielowątkowa powieść. Według mnie dość trudna do zaadaptowania w 46-stronnicowym komiksie. Ma ponad 50 rozdziałów, (…) Żeby komiks nie miał 200 stron, z wielu wątków trzeba było zrezygnować, a poszczególne epizody posklejać – przestawić kolejność, zmienić miejsce”.

Fabuła komiksu, którego akcja rozgrywa się na przełomie XVII i XVIII wieku we Francji, oparta jest na wątku związanym z intrygą księcia Gonzagi, który planuje zabójstwo księcia de Nevers, czyli swego kuzyna Filipa Lotaryńskiego. Ponieważ nosi się z zamiarem przywłaszczenia sobie dóbr, zaszczytów, a także małżonki Filipa – Aurory de Caulus. Jednakże w noc, w którą ma dość do zabójstwa, na zamku pojawia się również Henryk de Lagardère, mający swoje rachunki do wyrównania. Jest on bardzo sprawnym i szarmanckim szermierzem. Ale nie będę zdradzał więcej szczegółów. W każdym razie tej nocy na zamku Caylus rozpoczyna się pasmo pościgów, pojedynków i innych przygód z udziałem kawalera de Lagardère.

Intryga jest dość zakręcona. Śledzenie jej przebiegu i rozwoju chwilami nastręcza pewne trudności. Dodatkowy minus, to sposób, w jaki jest relacjonowana „w dymkach”, które miejscami są ewidentnie nudne. Dialogi bohaterów są sztuczne i drewniane. Ma to pewnie związek z historią postania tego albumu. Jak wspomina Tadeusz Raczkiwicz w posłowiu: „(…) dialogi miały być narysowane osobno. (…) Tydzień przed ukazaniem się Kawalera… Świat Młodych upadł. Oryginały kreski odesłali mi wcześniej, ale klisze, blaudruki z kolorem, kalki z dialogami i zapowiedzi – wszystko przepadło. (…) Nie miałem już także tekstów – w trakcie rysowania miałem je spisane na kartkach, ale komiks już miał iść do druku, więc kartki wyrzuciłem”. Dlatego fabuła została zrekonstruowana na podstawie oryginalnych plansz przez Leszka Kaczanowskiego i to on wstawił w istniejące dymki nowy tekst, ułożył plansze, aby ujednolicić fabułę, zaproponował narysowanie dodatkowych scen.

I oto jest nowy, ale i zarazem stary komiks narysowany przez Tadeusza Raczkiewicza. Komiks, który moim zdaniem ma wartość przede wszystkim archiwalną i kolekcjonerską. Dlatego, jeśli ktoś zdecyduje się na jego kupno, to proponuję wybrać „wydanie kolekcjonerskie”. Zostało ono poszerzone o wspomniane już przez mnie posłowie obu panów, o szkice ołówkiem, o niedokończone oraz usunięte plansze.

Opublikowano:



Kawaler de Lagardere

Kawaler de Lagardere

Scenariusz: Tadeusz Raczkiewicz, Leszek Kaczanowski
Rysunki: Tadeusz Raczkiewicz
Data wydania: Maj 2011
Redaktor naczelny: Leszek Kaczanowski
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 215 x 290
Stron: 48
Cena: 32 zł
Wydawnictwo: Ongrys
ISBN: 978-83-61596-19-6
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Tagi

Komiks Polski Ongrys Tadeusz Raczkiewicz

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-