baner

Recenzja

Liga Sprawiedliwości. Początek #1

Jan Sławiński recenzuje Liga Sprawiedliwości #01: Początek
6/10
Liga Sprawiedliwości. Początek #1
6/10
Batman, Superman, Wonder Woman, Green Lantern, Flash, Aquaman i Cyborg. Tak prezentuje się skład Ligi Sprawiedliwości w Nowym DC Comics. „Początek” opowiada o formowaniu się drużyny oraz prezentuje przemianę Victora Stone'a w Cyborga. Gdy świat atakują istoty z innego wymiaru i zapowiadają nadejście Darkseida, tylko grupa łącząca największych bohaterów będzie w stanie zapobiec katastrofie.

Scenarzysta Geoff Johns może być kojarzony przez polskiego czytelnika z wydanego niedawno przez Hachette komiksu „Avengers: Impas”. Zagranicą ceniony jest głównie za wieloletnią pracę dla DC, przy seriach takich jak Flash, Green Lantern czy Booster Gold. W pierwszym tomie „odrodzonej” Ligi Sprawiedliwości stara się opowiedzieć historię przynajmniej epicką. I niezbyt mu to wychodzi. Największym minusem jest przedstawienie postaci – żadna z nich nie dostaje wystarczającej ilości miejsca, by mogła być odpowiednio zaprezentowana. Batman zachowuje się nielogicznie, a przez większość czasu plącze się tylko pod nogami, Aquaman i Wonder Women praktycznie nic do drużyny nie wnoszą, może poza – w przypadku tej drugiej – odrobiny seksapilu. Green Lantern to irytujący dupek przekonany o własnej potędze. Jedynie Flash wzbudził moją sympatię. Szkoda, że scenarzysta nie wykorzystał w pełni potencjału, jaki daje mu tak zróżnicowana grupa superbohaterów. Zwłaszcza podczas, delikatnie mówiąc, rozczarowującej walki finałowej, gdzie większość bohaterów wydaje się zupełnie niepotrzebna. Ponadto sam władca Apokolipsy dał się unieszkodliwić o wiele za łatwo. Dodając do tego wszystkiego schematyczną fabułę (bohaterowie najpierw ze sobą walczą, by potem się zjednoczyć), słabe dialogi („Zginiesz. No to zginę! Co chcesz udowodnić? Niczego nie próbuję udowodnić!” itp.) może się wydawać, że pierwszy tom Ligi Sprawiedliwości ma praktycznie same minusy.

To jednak nie prawda, bo należy uczciwie powiedzieć, że komiks ma kilka efektownych zwrotów akcji. Motyw z wyśmiewaniem Batmana, który jest tylko człowiekiem, przez resztę drużyny jest całkiem zabawny (choć inna sprawa, Batman nie robi nic, by pokazać – jak sam mówi – że „potrafi utrzymać grupę na właściwym kursie” i usprawiedliwić swą obecność), bawi również scena, gdy Władca Atlantydy pokazuje, co potrafi, a czego nie umie nikt z pozostałych członków Ligi. Dużo radości daje pojedynek między Green Lanternem i Batmanem a Supermanem pokazujący moc tego ostatniego.

Największym jednak plusem tego komiksu są niewątpliwie rysunki Jima Lee. Artysta, którego nikomu przedstawiać nie trzeba, kolejny raz pokazuje na co go stać. „Liga Sprawiedliwości: Początek” to prawdziwy festiwal monumentalnych póz, efektownych potyczek i strzelania promieniami skąd się tylko da. Ogromne wrażenie robią całostronicowe kadry (których w komiksie jest bardzo dużo), zwłaszcza pierwsze pojawienie się na Ziemi Darkseida, zobrazowane w aż trzech splashpage'ach (w sumie pięć stron!). Lee fenomenalnie pokazuje dynamikę, a bardzo filmowe kadry dodają mnóstwa klimatu.

„Liga Sprawiedliwości: Początek” nie wznosi się ponad przeciętną superbohaterską naparzankę. Zawodzi głównie scenariusz, miejscami do bólu sztampowy i przeładowany akcją, przez co traci ukazanie postaci. Warto jednak zainteresować się tym tytułem ze względu na rysunki Jima Lee, który odwalił kawał świetnej komiksowej roboty. Warto również docenić intrygujące zakończenie oraz mnóstwo (około czterdziestu stron!) dodatków jak szkice, alternatywne okładki czy „poufne informacje”. Myślę, że komiks świetnie się sprawdzi jako podstawa do animowanego filmu „Justice League: War”, który zapowiedziano na przyszły rok. Pozostaje czekać, tak na film jak i na drugi tom, który być może – co sugeruje zakończenie „jedynki” - będzie lepszy.

Opublikowano:



Liga Sprawiedliwości #01: Początek

Liga Sprawiedliwości #01: Początek

Scenariusz: Geoff Johns
Rysunki: Jim Lee, Scott Williams
Wydanie: I
Data wydania: Sierpień 2013
Seria: Liga Sprawiedliwości, Nowe DC Comics
Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170 x 260
Stron: 192
Cena: 75,00 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-237-6170-9
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Liga Sprawiedliwości. Początek #1 Liga Sprawiedliwości. Początek #1 Liga Sprawiedliwości. Początek #1

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

pirus -

dżizas....... 0/10.... toż to dno dna, absolutnie debilna rzecz, która nie przyda się nawet do zabijania czasu podczas posiadówek w kiblu. Przebrnąłem przez 20 stron i daje nie dało się tych bździn czytać. A jeśli komiks ma być tylko do oglądania, to ja podziękuję.

Cello -

@up jeżeli przeczytałeś 20 stron to nie wiem jakim prawem oceniasz cały album.


Fabularnie jest bez szału, ale komiks mocno nadrabia dialogami (świetne potyczki słowne pomiędzy Batmanem a dupkowatym GL i Supermanem :), ciągłe spięcia pomiędzy młodymi członkami Ligi). Widać, że jest to zaledwie wstęp do czegoś większego a ten tom to formowanie się drużyny jednak jeśli ktoś lubi komiksy superhero to pewnie mu się spodoba, tym bardziej, że Johns zawarł w tej historii sporo nawiązań. Artystycznie - poezja! Lee się nie starzeje ;). Ode mnie 8/10 i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.

Anonymous -

A ciag dalszy bedzie juz tylko lepszy! Uwierzcie mi na slowo ;P

Cello -

Sporo osób mówi, że Liga z tomu na tom jest coraz lepsza a aktualnie zeszyty wychodzące w USA to już cud, miód i orzeszki ;). Nie mogę się doczekać.

horror -

ani 0/10 ani 8/10. Ja bym dal tak posrodku tj 4/10 czyli taki dopuszczajacy tudziez mierny. da sie to czytac i owszem i da sie znalezc lepsze fragmenty ale gdyby nie obietnica ze dalej bedzie lepiej to prawdopodobnie drugiego tomu bym nie kupil.

btw dodatki spoko.

pirus -

boshe, ludzie... cóż, wymagania idą w parze z potencjałem lewej półkuli... Nie chcę wyciągać daleko idących wniosków, ale jeśli ktoś te "dialogi" i absolutnie kiczowatą fabułkę uznaje za "wstęp do czegoś większego" (uwaga: WIĘKSZEGO!!!) to mogę tylko współczuć. W tym komiksie nie ma kompletnie nic, co warte by było wspominania przez 1-2 minuty po przeczytaniu. NIC! Głupszego pretekstu do rozwijania wybitnie debilnego wątku spięcia między niektórymi pajacami nie widziałem jeszcze w komiksie. Jest to tak kretyńskie i tak żałosne, że tylko amerykańskie ćwierćmózgi mogą się tym zaczytywać. Ale jak widać moda na miernotę i zerowe wymagania trafiła i pod polskie strzechy. Więcej 30%-towych maturzystów twierdzących, że Polska należy do Wspólnoty Niepodległych Państw, a niedługo tylko takie gnioty będzie Egmonty wydawał. Bo kto zrozumie taką Wieczną Wojnę...?

Anonymous -

No coz pirus, kazdy ma swoje zdanie, szanuje Twoje:) Ale ciekaw jestem jakie komiksy Ty uwazasz za dobre, bo to ze nie znosisz superbohaterskich juz zauwazylem po Twoich wypowiedziach tu i owdzie na forum:) pzdr

Cello -

@pirus Jak można oceniać niemal 200 stronicowy album po przeczytaniu zaledwie 20 stron? Geoff Johns słynie z tego, że piszę komiksy dla fanboyów, jeżeli ty nie lubisz takich komiksów to nie dziwię się, że nie zauważyłeś tych wszystkich smaczków i nawiązań, które wyłapałem ja czy recenzent. A Wieczna Wojna to świetny komiks, ale nie przypominam sobie żeby było tam coś ciężkiego do zrozumienia. "Ciężki" to jest na przykład Ghost in the Shell :D

qwerty -

i tak najwazniejsze, ze justin biber zagra Robina w superman vs batman!! :drinking:

AnonimowyGrzybiarz -

Nie zagra, zdjęcie ze scenariuszem do Bat vs. eS było częścią skeczu Funny or die.