baner

Recenzja

Na własny koszt

Michał Misztal recenzuje Na własny koszt - Komiksowy pamiętnik bywalca burdeli
9/10
Na własny koszt
9/10
Jak wygląda powszechne wyobrażenie o dziwkarzach? Prawdopodobnie tak samo, jak o alkoholikach czy narkomanach – że są to ludzie odrażający lub nie radzący sobie ze swoim życiem. Tymczasem zawarta w kadrach rzeczywistość Chestera Browna, twórcy „Komiksowego pamiętnika bywalca burdeli”, wbrew zapowiedziom skandali oraz wielkich nieprzyzwoitości, wygląda zupełnie inaczej, a przy okazji, jak wiele innych, szczerych do bólu historii autobiograficznych, pokazuje pewną bardzo ważną rzecz.

„Minęły dwa lata od rozstania z Sook-Yin, więc czemu jeszcze nie płacę za seks? Ponieważ martwię się, co pomyślą inni – że wyjdę na frajera. Niezbyt dobry powód. Nie powinienem się przejmować opinią innych”.

Pewnego dnia trzydziestokilkuletni Chester dowiaduje się, że jego dziewczynie, Sook-Yin, podoba się inny mężczyzna i że chciałaby coś z tym zrobić. Dowiaduje się tego właśnie od niej, słysząc jeszcze, że nawet jeśli dojdzie do czegoś poważnego, Sook-Yin mimo wszystko nie chciałaby rezygnować z seksu z Chesterem. Brown, raczej wbrew oczekiwaniom większości czytelników, odpowiada ze spokojem i bez cienia zazdrości: „Dobrze, zobaczmy, co z tego wyjdzie”. Właśnie tak zaczynają się jego przemyślenia na temat stałych relacji z kobietami: „Poza miłością, chciałem z kimś być z trzech powodów. Jeden: przez wymóg społeczny. Jak nie masz dziewczyny, jesteś frajerem. Dwa: przez próżność. Podobało mi się, że dziewczyna chce być tylko ze mną. No i trzy: przez seks”. Chester dochodzi do wniosku, że nie potrafi zdobywać kobiet na jedną noc, ale nie chce życia w celibacie. Myśli o możliwości uprawiania seksu za pieniądze, jednak mija sporo czasu, zanim przestaje się wahać. W końcu próbuje po raz pierwszy, po czym zostaje osobą regularnie korzystającą z usług prostytutek i niemającą zamiaru tego ukrywać. „Na własny koszt” opisuje każdy przypadek, w którym płacił za seks, od marca 1999 roku, kiedy zaczął to robić, aż do końca roku 2003.

Jestem pewny, że „Komiksowy dziennik bywalca burdeli” dla wielu odbiorców będzie szokujący, nieprzyzwoity i zbyt osobisty, zaś Chester Brown zostanie uznany za kogoś obrzydliwego. Przynajmniej przed lekturą. W jej trakcie okazuje się, że trudno znaleźć konkretny, przekonujący powód do znielubienia autora tej opowieści. Nasuwający się sam z siebie, czyli „chodzenie na dziwki”, upada w konfrontacji z poznaniem osobowości Browna oraz jego przekonań na temat seksu, związków i oczywiście samej prostytucji. Czy „Na własny koszt” jest historią osobistą? Owszem. Po jej przeczytaniu poznajemy rozmiar penisa Chestera, jego preferencje seksualne, dowiadujemy się, że jego ulubiony scenariusz spotkania to „najpierw laska, potem seks”, że miewa problemy z erekcją, bywa, że za szybko dochodzi, a żeby temu przeciwdziałać, czasami „wali sobie konia” przed stosunkiem. Jedni będą zniesmaczeni, bo nigdy nie robili ani nie doświadczyli żadnej z wyżej wymienionych rzeczy, inni dlatego, że ktoś mówi o tych rzeczach głośno i bez najmniejszego skrępowania. Dla mnie wielkim atutem tego komiksu jest pokazanie, że wszyscy jesteśmy ludźmi z pewnymi potrzebami, zaś każdy z nas może, a wręcz powinien być sobą. Brown wyciąga na światło dzienne wydarzenia, do których większość wstydziłaby się przyznać. Mówi o nich głośno i, dając czytelnikom całego siebie, przekonuje, że „dziwkarz” niekoniecznie musi być kimś złym i zepsutym. Nie wiem, jak innych, ale mnie przekonał.

Oprócz relacji ze spotkań z prostytutkami, „Na własny koszt” pokazuje liczne dyskusje autora z jego znajomymi. Oczywiście rozmowy dotyczą tematu, któremu poświęcony jest komiks Browna. Sam Chester wychodzi z nich zwycięsko, ale nie dlatego, że to sprytny mistrz retoryki, będący w stanie udowodnić swoją rację tylko dlatego, że dobiera słowa lepiej od innych. W konfrontacji z jego chłodnymi, logicznymi argumentami, właściwie każdy zarzut wobec prostytucji wypada blado. Rozmówcy autora wygłaszają najczęściej nieprzemyślane osądy, z którymi ten jest w stanie poradzić sobie bez większych problemów. Pokazuje to także fakt, jak bardzo wyrobienie sobie poglądu na jakąkolwiek sprawę (nie tylko na korzystanie z usług prostytutek) pomaga w dyskusji z osobami, które nie zrobiły tego samego i jedynie używają sloganów, których nie potrafią uargumentować. Większość osób, z jakimi rozmawia Brown, sprzeciwia się jego „chodzeniu na dziwki” w taki sposób, jakby robili to dla zasady, nie na podstawie wcześniejszych, długotrwałych przemyśleń. Twórca „Na własny koszt” udowadnia, że płacenie prostytutkom za seks ani sama prostytucja niekoniecznie muszą być czymś godnym potępienia. Nie każdy z używanych przez niego argumentów jest tak samo trafny i mocny, ale obalenie większości z nich (zarówno tych zawartych w komiksie, jak i w dodatkach, jak choćby: „Nie wszystkie prostytutki spotykają się z przemocą, ale niektóre tak. Nie jest to jednak argument za penalizacją prostytucji. Kiedy ktoś postrzeli albo rani nożem taksówkarza, nikt nie stwierdza, że prowadzenie taksówki ma być karalne. Każda osoba powinna zdecydować za siebie, jakie ryzyko jest w stanie podjąć w danej pracy”) wymagałoby solidnego przygotowania się do wymiany zdań.

„Na własny koszt” nie mrozi krwi w żyłach, nie zaskakuje czytelnika niesamowitymi zwrotami akcji, nie powala na kolana warstwą graficzną (najczęstsze motywy to mające miejsce w podobnych lokacjach rozmowy Browna z przyjaciółmi oraz, rzecz jasna, powtarzające się sceny seksu; wykonanie w żadnym razie nie zachwyca, ilustracje nie przyćmiewają ciekawej opowieści, ale są dla niej wystarczająco dobrym tłem), co nie zmienia faktu, że na chwilę obecną „Komiksowy pamiętnik bywalca burdeli” to jeden z najlepszych, a na pewno najważniejszych komiksów, jakie ukazały się w tym roku w Polsce. Nie chciałbym, żeby przeszedł bez echa lub został z góry obrzucony błotem za tematykę, jaką porusza i sposób, w jaki to robi. Opisując jeden aspekt swojego życia (mający jednak wpływ na wiele innych spraw), Chester Brown dał czytelnikom więcej siebie, niż wielu innych autorów na stronach komiksów streszczających wszystkie ich dotychczasowe doświadczenia. I robi to w fenomenalnym stylu. Mocna rzecz, na szczęście niepolegająca na szukaniu taniej sensacji ani bezmyślnym gloryfikowaniu stylu życia wybranego przez autora. Lektura obowiązkowa.

„Dlatego ludzie wchodzą w związki... Mają kompleksy. Ktoś musi potwierdzać, że są czegoś warci. Ładni. Sympatyczni. To właśnie ktoś, kto się szanuje, nie potrzebuje związku. Facet, który płaci za seks, nie robi tego, by podbudować wątłe ego”.

Opublikowano:



Na własny koszt - Komiksowy pamiętnik bywalca burdeli

Na własny koszt - Komiksowy pamiętnik bywalca burdeli

Scenariusz: Chester Brown
Rysunki: Chester Brown
Publicystyka: Robert Crumb
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2013
Tytuł oryginału: Paying for It
Rok wydania oryginału: 2011
Wydawca oryginału: Drawn and Quarterly
Tłumaczenie: Hubert Brychczyński
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka
Format: 140 x 190 mm
Stron: 288
Cena: 49,90 zł
Wydawnictwo: Centrala
ISBN: 978-83-63892-22-7
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Na własny koszt Na własny koszt Na własny koszt

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-