baner

Recenzja

Urban #2: Idący na śmierć

Przemysław Pawełek recenzuje Urban #02: Idący na śmierć
6/10
Urban #2: Idący na śmierć
6/10
Luc Brunschwig podtytułami kolejnych tomów serii "Urban" w kilku słowach niemal streszcza swoje komiksy. "Reguły gry" wprowadzały w świat Monplaisir - dekadenckiego miasta urlopowych zabaw, będącego wytchnieniem od surowej codzienności. Wspomniana gra to futurystyczne reality show skrzyżowany ze snuff movies. Miejscy śledczy tropią mordercę, efektem nie jest jednak dokumentalny serial o pracy gliniarzy, a transmitowany na żywo program, którego najmocniejszymi punktami są kolejne, efektowne zgony mundurowych.

"Idący na śmierć" to hasło, które sprawnie podsumowuje drugi tom. Zachary Buzz, poznany w pierwszym tomie misiowaty prostaczek, wie już jaka rola przysługuje mu jako policjantowi w igrzyskach przyszłości. Spodziewa się, że pisany jest mu, tak jak kolegom, smutny finał. Czy jednak przyjdzie mu zginać w którymś z zaułków Monplaisir? A może to zawodowy morderca poleganie w nierównym starciu?

Brunschwig całkiem sprawnie gra na oczekiwaniach czytelnika, ale muszę przyznać, że w drugim tomie serii zabrakło mi impetu poprzedniej części. Zdemoralizowane, neonowe Momplaisir, wyjęte niemal z klasyki cyberpunku, oczarowywało. Wprowadzenie w rozgrywki współczesnych gladiatorów wciągało. Kontynuacja nie jest w stanie zrobić aż takiego wrażenia zaprezentowanym już światem, czas więc na rozwinięcie fabuły. Scenarzysta się nie śpieszy, komplikuje historię, miesza wątki, wprowadza kolejnych bohaterów, nie buduje jednak zbytniego napięcia. W efekcie otrzymujemy tom przejściowy, pozostawiający z niedosytem, ale i z ciekawością co w końcu przyniesie część trzecia.

"Urban" w dalszym ciągu świetnie się sprawdza jako popkulturowy roller coaster. Monplaisir to synteza metropolii znanych z "Piątego Elementu" i z "Łowcy Androidów". Po jej uliczkach przechadzają się turyści w kostiumach o różnorakim pochodzeniu. Obok Hellboya czy Lobo można natrafić na Miss Dronio z Yattamana. Tworzy to dodatkowy smaczek. Momentami wpatrywanie się w dziesiątki, a nawet setki pieczołowicie dobranych postaci, daje więcej frajdy niż obcowanie z dość powoli nakręcającą się intrygą.

Na pewno nie można nic zarzucić stronie wizualnej tomu. Rysunki i kolory Roberto Ricciego ożywiają miasto neonów, gdzie rozpasany konsumpcjonizm spotyka się z drastyczną, rozrywkową przemocą. Ricci świetnie radzi sobie zarówno z architekturą jak i bohaterami. Jego kreska bywa ostra i precyzyjna, a gdy zachodzi potrzeba wygładza ją, by zaakcentować kobiece kształty czy łagodność głównego bohatera. Wiele wyrazu temu komiksowi nadają zdecydowane barwy, momentami dość psychodeliczne, gdy jaskrawe światło kontrastuje z mrokiem. Nawet gdy fabuła nieśpiesznie podąża tu do przodu, Buzz stoicko przygotowuje się do starcia, a do miasta trafia kolejny, podstarzały śledczy i nie dzieje się zbyt dużo, jest na co popatrzeć.

"Idący na śmierć" to kolejny akt opowieści o cyberpunkowych igrzyskach, akt niestety mniej zwarty niż poprzednik. Tak jak wspomniałem - to tom przejściowy, pozostaje mieć nadzieję że kolejna część podkręca tempo i napięcie, a Zachary w końcu będzie mógł się mocniej wykazać, wygrać grę, zdobyć miłość i pieniądze, a może nawet odejść ku rdzawo zachodzącemu słońcu. Na razie warto zapoznać się z najnowszą częścią cyklu i liczyć na to, że Taurus Media wprowadzi na nasz rynek trzeci tom niewiele po jej premierze na zachodzie Europy.

Opublikowano:



Urban #02: Idący na śmierć

Urban #02: Idący na śmierć

Scenariusz: Luc Brunschwig
Rysunki: Roberto Ricci
Kolor: Roberto Ricci
Wydanie: I
Data wydania: Maj 2014
Seria: Urban
Tytuł oryginału: Urban: Ceux qui vont mourir
Rok wydania oryginału: 2003
Wydawca oryginału: Futuropolis
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 215x290 mm
Stron: 56
Cena: 38,00 zł
Wydawnictwo: Taurus Media
ISBN: 978-83-64360-19-0
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Urban #2: Idący na śmierć Urban #2: Idący na śmierć Urban #2: Idący na śmierć

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-