baner

Recenzja

Za imperium #3: Fortuna

Paweł Panic recenzuje Za imperium #3: Fortuna
8/10
Za imperium #3: Fortuna
8/10
„Fortuna” stanowi ostatnią część trylogii Merwana Chabane'a i Bastiena Vivèsa. Drużyna dowodzona przez Glorima Cortisa osiąga cel swej wędrówki i tytułowe Imperium zostaje rozszerzone na cały świat. Bez walki, bez podboju - po prostu, docierając na skraj odkrywanych terytoriów, żołnierze wypełniają powierzoną im misję. Teraz pozostaje im już tylko wrócić. Tylko?

„Za Imperium” od pierwszego tomu zapowiadało się na niezwykłą lekturę. Można było jedynie mieć obawy, że niebanalna oprawa graficzna przyćmi scenariusz i pod płaszczykiem przybrudzonych barw twórcy sprzedadzą czytelnikom sztampową, przygodową opowieść w historycznych klimatach. Owszem, przygody było sporo, odniesień do historii też niemało, ale ostatni tom serii jasno udowadnia, że aspiracje autorów sięgały dalej niż tylko w rejony zarezerwowane dla europejskiego głównego nurtu. Jeśli zatem do „Za Imperium” podejdzie się jako do serii stricte przygodowej, to „Fortuna” może zawieść, jeśli jednak szuka się nietypowego zakończenia i całkowitego zerwania z historyczną otoczką, to rzeczony tytuł w pełni spełnia pokładane w nim nadzieje. Po finale całej trylogii spodziewałem się czegoś więcej, niż otrzymałem w „Kobietach”, kolejnego zaskoczenia, które niewiele ustępowałoby radości z poznawania „Honoru”, i już na wstępie mogę napisać, że lektura „Fortuny” w pełni mnie usatysfakcjonowała.

Tom końcowy doskonale pokazuje, o czym traktuje cały cykl. „Za Imperium”, wbrew pozorom, nie jest komiksem o wyprawie, ale o jej uczestnikach - żołnierzach. W trylogii Merwana i Vivèsa ciężki żołnierski los nie jest związany z walką, lecz z jej brakiem, a bezczynność i monotonia dużo bardziej doskwierają oddziałowi Cortisa niż wszelkie fizyczne niedogodności. Wojownicy, którzy nawykli do bitew, czują się niepewnie kiedy, wkraczając na nowe terytoria, nie muszą chwytać za broń (a nawet kiedy już pojawia się przeciwnik, to okazują się nim być przedstawicielki płci pięknej). W Nowym Świecie wszystko jest inne, a zatem niebezpieczne. Legioniści są przygotowani to podbojów, zabijania i znoszenia trudów wędrówki - nie są jednak gotowi do otwarcia swoich umysłów na sytuacje i zjawiska, z którymi nie mieli dotąd do czynienia. Taka sytuacja prowadzi do konfliktu pomiędzy żołnierską lojalnością a poczuciem bezsensu podejmowanych działań i typowo ludzkim strachem przed nieznanym. Już w poprzednich tomach kolejne wydarzenia zasiewały w piechurach ziarno zwątpienia, zaś w „Fortunie” przynosi ono plon. Kto chce przeżyć, musi jednak pozostać wiernym Imperium, bo - jak powiada Forto - „Imperium daje ci dwie opcje: żyjesz dla niego albo znikasz”.

Po lekturze poprzednich części, można było się domyślać, że skoro sama wyprawa nie przypomina typowego podboju, to cel podróży też musi być inny niż zwyczajowe łupy (tytułową fortunę należy w tym przypadku rozumieć jako los, a nie jako niewyobrażalne bogactwo). Nietrudno w związku z tym zgadnąć, że zbadanie ruin starożytnego miasta przyniesie żołnierzom Imperium przede wszystkim rozgoryczenie, pogłębiając w nich przeświadczenie o bezcelowości całej wyprawy. Najlepiej ten stan rzeczy oddaje fragment z biblioteką stanowiącą skarbnicę wiedzy na temat całego świata. To znalezisko wydawać się może idealnym zakończeniem misji. Tak jednak, jak cała wyprawa nic w istocie nie zmienia, tak biblioteczny zbiór okazuje się tylko kolekcją okładek, pomiędzy którymi nie ma kartek. Z drugiej strony można, wspólnie z żołnierzami Cortisa, zadać sobie pytanie: czy ważniejszy jest jasno określony cel misji, czy też wiara w to, co się robi? To dlatego właśnie, kiedy medykowi Victarusowi udaje się odczytać stare mapy, jego odkrycie zostaje zatajone, gdyż nie jest na nie przygotowany nie tylko imperialny oddział, ale w ogóle cały świat.

Omawiany album prezentuje się równie wspaniale jak poprzednie tomy. Największy zachwyt ponownie wzbudzają kolory. Trudno jednoznacznie wskazać fragment najciekawszy graficznie - efektownie wypadają zarówno spowite w mroku podziemia jak i przysłonięte mgłą, jałowe pustkowia. Spore wrażenie robi bitwa z żyjącą tkaną. Nietrudno wyobrazić sobie legionistę rozpruwającego wnętrzności swego przeciwnika, ale legionista, walczący przeciw nienaturalnie dużym i nieskończenie licznym jelitom, stanowi widok, który ciężko opisać. Pojęcie „trzewia ziemi” nabiera w tym przypadku zupełnie nowego znaczenia.

„Fortuna” to najciekawsza część całej trylogii. Zwieńczenie doskonałej serii, które nie rozczarowuje i nie pozostawia z uczuciem niedosytu. Muszę jednak przestrzec, że w trakcie lektury udziela się jakaś dziwna pustka, podobna do tej, której doświadczają żołnierze Glorima Cortisa.

Opublikowano:



Za imperium #3: Fortuna

Za imperium #3: Fortuna

Scenariusz: Merwan, Bastien Vives
Rysunki: Bastien Vives, Merwan
Kolor: Sandra Desmazieres
Wydanie: I
Data wydania: Maj 2014
Seria: Za imperium
Tytuł oryginału: Pour l'Empire: La Fortune
Wydawca oryginału: Dargaud
Tłumaczenie: Krzysztof Konopacki
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 220 x 290 mm
Stron: 68
Cena: 39,90 zł
Wydawnictwo: Centrala
ISBN: 9788363892326
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Za imperium #3: Fortuna Za imperium #3: Fortuna Za imperium #3: Fortuna

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-