baner

Recenzja

Pochwała łotrostwa

Karol Sus recenzuje V jak Vendetta
9/10
Pochwała łotrostwa
9/10
Tragiczne i naznaczone ogromem cierpienia dzieje XX wieku odbiły się mocno na światowej literaturze. Autorzy w ubiegłym stuleciu często tworzyli swoje własne wizje alternatywnej przyszłości, ukazując świat ogarnięty uciskiem totalitarnych reżimów. Dość wymienić najgłośniejsze dzieła, takie jak „Rok 1984” Georga Orwella (właśc. Erica Arthura Blaira), „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya czy „451 stopni Fahrenheita” Raya Bradbury'ego. Także sztuka komiksu nie uniknęła tego trudnego, ale zarazem mocno kuszącego artystów tematu. Sztandarowym dziełem jest jeden z ważniejszych komiksów Alana Moore'a i jeden z głośniejszych komiksów w ogóle, „V jak vendetta”.

Alan Moore wraz z rysownikiem Davidem Lloydem osadzili akcję komiksu w świecie totalitarnej Anglii w latach 90. XX wieku. Po nuklearnej wojnie kraj znajduje się na krawędzi upadku. Władzę przejmują skrajne ugrupowania wprowadzające drastyczne metody rządzenia znane z III Rzeszy, Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich czy Kambodży pod reżimem Pol Pota. Powszechne zastraszenie ludzi, obozy koncentracyjne dla wszystkich niemieszczących się w ustalanych przez państwo normach (m. in. mocno wyeksponowany w komiksie wątek zamykania w obozach homoseksualistów), ingerencja państwa w każdy aspekt życia obywateli oraz całkowite odcięcie się władz od ludności to obraz Anglii końca XX wieku.

W świecie tym na scenę wkracza tajemniczy V, z całą bezwzględnością walczący z totalitarnym reżimem. Przywdziewając maskę Guya Fawkesa, wypowiada wojnę niesprawiedliwości, stając się jednocześnie wrogiem numer jeden rządzącej klasy. Moore i Lloyd (nie można zapomnieć o znaczącym wkładzie rysownika także w warstwę fabularną, czego najlepszym dowodem może być pomysł wykorzystania wizerunku Fawkesa) w mistrzowski sposób ukazują nie tylko postać V jako zamaskowanego mściciela, ale przede wszystkim degenerację ludzkiej jednostki, zarówno tej stłamszonej przez ucisk tyranii, jak i samej władzy. Oczywiście oba te procesy, dotyczące zastraszonych obywateli oraz elit u władzy, odbywają się na zupełnie innym poziomie. Więźniowie poddawani wymyślnym torturom, zmuszani do donosicielstwa zostają jednocześnie ograbieni z własnego człowieczeństwa (czego symbolicznym wymiarem jest ogolenie głowy Evey). Najwyżsi urzędnicy z kolei ze zdziwieniem odkrywają, jak bardzo są samotni i wbrew pozorom stwarzanym przez nieograniczoną władzę, słabi.

Komiks Moore’a i Lloyda niesie ze sobą wiele pytań, na które odpowiedzi wcale nie muszą być proste i jednoznaczne. Pod wierzchnią warstwą opowieści o romantycznym bojowniku o bezgraniczną wolność, obowiązkowo podlaną skrajnie lewicowym sosem, kryją się kolejne, znacznie bardziej skomplikowane warstwy. Czy dramatyczna przeszłość V daje mu prawo stosować tak ekstremalne metody walki z reżimem? Czyż dziś nie nazwalibyśmy go zwykłym terrorystą? Gdzie, i czy w ogóle, istnieje granica, po przekroczeniu której cel rzeczywiście uświęca środki? Ostatecznie wreszcie, kto dał prawo V do tak okrutnego traktowania Evey, nawet jeśli odbyło się ono pod pozorem „otwierania jej oczu naprawdę”. Z ust V podczas kolejnych rozmów i monologów pada wiele pięknych, choć kontrowersyjnych słów. W historii było już wielu budowniczych, próbujących na gruzach tworzyć nowy porządek. Robespierre i spółka na gruzach postludwikańskiej Francji, Hitler i poweimarskie Niemcy, Lenin z Stalinem i pocarska Rosja. Czy nowy ład zapoczątkowany przez V miałby szanse rzeczywiście być lepszy?

„V jak vedetta” niewątpliwie zasłużyło na swoje miejsce pośród kanonu komiksu światowego. Wielowątkowa opowieść o walce z totalitarnym reżimem napisana została z rozmachem, niejednokrotnie stawiając niewygodne pytania o to dokąd zmierza ludzkość. Gwarantuję, że żadna z odpowiedzi nie jest dla nas miłą perspektywą.

Opublikowano:



V jak Vendetta

V jak Vendetta

Scenariusz: Alan Moore
Rysunki: David Lloyd
Wydanie: I zbiorcze
Data wydania: Wrzesień 2014
Seria: V jak Vendetta, Kanon komiksu
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Stron: 296
Cena: 89,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-281-0263-7
WASZA OCENA
9.50
Średnia z 2 głosów
TWOJA OCENA
9 /10
Zagłosuj!

Galerie

Pochwała łotrostwa Pochwała łotrostwa Pochwała łotrostwa

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

soplic -

Jak to mówią, łyżka dziegciu w beczce miodu całą ją zepsuje. W przypadku tego komiksu role dziegciu spełnia ten lewicowy sos. Wątek prześladowań homoseksualistów dzisiaj brzmi wręcz komiczne: w naszym świecie (zachodu) niedługo łatwiej można sobie będzie wyobrazić obozy dla twierdzących że homoseksualizm to zboczenie:)
Tak to bywa z wszelkimi wizjami przyszłości, rzadko kiedy okazują się trafne.

Pastuch -

Lewicowy sos ? To nie czytaj Moora, bo to nie dla Ciebie a raczej Kapitana Ameryke z lat 50 i tym podobne masowe komiksiki, a już na pewno możesz sobie darować po całości komiks europejski. Może ruskie teraz coś wydali - u nich pewnie są jakieś dobre pozycje dla Ciebie :D

soplic -

Nie Ty będziesz decydował co będę czytał kolego, ani doradzał jakie to komiksy są dla mnie, czytam Moora lubię jego komiksy, ale to nie znaczy że nie mogę twierdzić iż w pewnych tematach to cymbał, nie takim jak on nie wychodziły wizje przyszłości. Oczywiście są w tym komiksie lewicowe akcenty, wizja totalitaryzmu, jak to zresztą na zachodzie norma dość naiwna, a wątek prześladowań homo jest wybitnie nietrafiony i rażący. Nie muszę czytać komiksu na kolanach, mam prawo mieć swoje zdanie bez Twojego pozwolenia:)

nrt -

Nawet jeżeli Moore nie ustrzegł się gdzieniegdzie lewackich wtrętów, to nie są one bardzo nachalne. Przykładowo unika prostych podziałów na dobrych homosiów i złych faszoli - w końcu sam wódz był "najwrażliwszy z nich wszystkich" jak się o nim wyraził ten radiowy trybik reżimu (też ciepły btw).
To raczej dzisiaj utwór jak V4V nie mógłby powstać, bo jak to? homoseksualiści są tymi prześladującymi?! to się nie mieści w euro-lewicujących głowach... ;D

soplic -

Zgadza się, zapewne inaczej odbierałbym te teksty o prześladowaniu homo w latach 80 ubiegłego wieku, ale teraz wygląda to wyjątkowo nie na czasie;)
Generalnie komiks przeczytałem za jednym posiedzeniem, tematyka poważna, ale nie powiem że dałbym mu 10 czy 9 na 10, jak pisałem, pisarze zachodni mają problem z opisami systemów totalitarnych, są naiwni, nie ma co się pewnie dziwić nie doświadczyli na własnej skórze specyfiki takiego ustroju.
V w pewnym sensie wpisuje się ten cały nurt opisów podziemia w dosłownym sensie tego znaczenia; ile to powstało filmów gdzie podziemie to było... podziemie, ot cała opozycja siedzi w jakichś korytarzach, kanałach, podziemnych schronach;) Oni nie wiedza co to okupacja, nie potrafią sobie chyba wyobrazić że podziemie to ludzie, nie miejsca;) Tam walka z podziemiem sprowadzała się do znalezienia głównej jego bazy;)
Wiem też że intelektualiści zachodni mieli słabość do lewicowych ideologii, oni nie rozumieli co za tym stoi. Ja tam w tym komiksie nie widzę bezpośrednich aluzji do ZSRR, jak autor recenzji a raczej tylko do III Rzeszy.