baner

Recenzja

Metawiedźmin

Tymoteusz Wronka recenzuje Wiedźmin. Dom ze szkła
7/10
Metawiedźmin
7/10
Z napisanego przez Andrzeja Sapkowskiego w 1986 roku opowiadania „Wiedźmin” narodziła się marka, która przez lata dorobiła się licznych adaptacji. Na niektóre należy spuścić zasłonę milczenia (nie było żadnego serialu czy filmu!), inne zagościły w sercach fanów pomimo pewnych niedociągnięć (np. komiks Bogusława Polcha i Macieja Parowskiego). Jednakże dopiero gra komputerowa wykorzystująca postać Geralta przyniosła światowy sukces, a machina marketingowa nabrała rozpędu. Jednym z powstałych w jej trybach produktów jest komiks „Dom ze szkła” ze scenariuszem Paula Tobina. Czy jednak wizja zza oceanu sprawdzi się także w miejscu narodzin Wiedźmina? Przy ocenie tego albumu nie sposób uciec się od porównań i odniesień.

Fabuła komiksu obraca się w dość nietypowej dla postaci wiedźmina konwencji. Chociaż różnorodne potwory i walka z nimi leży u podwalin pomysłu, to Sapkowski rzadko flirtował z literaturą grozy; a jeśli już, to rozgrywał ją w nietypowy sposób. Tymczasem Tobin zdecydował się na klasyczną dla tego gatunku narrację. Już pierwsze strony budują klimat, a późniejsza przeprawa przez Czarny Las stanowi udaną ekspozycję. Stanowiące sedno opowieści wydarzenia w nawiedzonym domu bywają co prawda przesadzone i zbyt efekciarskie, ale mimo wszystko całości nie można odmówić konsekwencji w dążeniu do celu.

Interesujące, że konstrukcja „Domu ze szkła” przypomina niektóre z opowiadań Sapkowskiego (na angielski został przetłumaczony m.in. zbiór „Ostatnie życzenie”). Podobnie jak u polskiego autora wiedźmiński fach stanowi jedynie wprowadzenie do fabuły; ubijanie potworów nie jest tak istotne, jak rozwikłanie tajemnicy, budowa relacji między postaciami i gorzka puenta. Być może intryga jest szyta zbyt grubymi nićmi i zbyt rozciągnięta, ale mimo wszystko się sprawdza. Jednocześnie stanowi to ciekawy dylemat: na tle podobnych komiksów jest zbyt prosta i dosłowna; z drugiej jednak strony poprzez efekt synergii zyskuje więcej niż jako utwór bez szerszego kontekstu.

Kwestią, która sama się nasuwa w tym kontekście, jest przedstawienie postaci Geralta: ile udało się zawrzeć Tobinowi z wyrazistego bohatera stworzonego przez Sapkowskiego? Pozornie wydaje się, że niewiele. Pozostała oczywiście ogólna charakterystyka i profesja, ale sporo cech charakteru zanikło. Gdzie podział się cięty humor będący połączenie satyry i cynizmu? Gdzie powszechnie pojawiający się element nostalgii? Na pierwszy rzut oka z Wiedźmina zostało niewiele i nie można nawet tego zrzucić na wzorowanie się na grze, gdyż i w niej wzmiankowane cechy były wyraźne. Zabójca potworów i pies na baby to za mało, żeby odnaleźć w komiksowej postaci starego, dobrego Geralta.

Czyżby więc należało rozpatrywać postać z „Domu ze szkła” jako dwuwymiarową imitację wiedźmina z prozy Sapkowskiego? Osobiście wolę patrzeć na niego jak na pewien proces ewolucyjny: przetwarzany przez różne media traci niektóre ze swych przymiotów, ale zyskuje inne. Zresztą postać z komiksu pewne aspekty osobowości ma podkreślone bardziej niż w grze (a przynajmniej jej pierwszej części), czym bardziej przypomina postać z książek. Odnajdywanie tych tropów jest całkiem sympatyczną zabawą na poziomie meta; raczej niezamierzoną przez twórców, ale dla fana stanowiącą dodatkowy smaczek.

Pewne rozczarowanie przynosi strona graficzna. Dzieje się to zapewne za sprawą rozbudzającej oczekiwania okładki autorstwa Mike’a Mignoli. „Wiedźmin” przedstawiony jak najlepsze przygody Hellboya? Pomarzyć można, bo po otwarciu albumu przechodzimy do szarej rzeczywistości. Styl Joe Querio jest poprawny, charakteryzuje się miękkimi liniami, uproszczeniami i czasem rozmyciem konturów, ale nieszczególnie pasuje do opowieści o zabójcy potworów. Zresztą do fabuły bazującej na elemencie horroru przydałaby się bardziej wyrazista, ostrzejsza grafika. Z drugiej strony niektóre kadry, szczególnie z wnętrza tytułowego, pełnego witraży, domu ze szkła (ale także rozmieszczenie postaci, detale w tle), są klimatyczne i zapadają w pamięć. Znacznie ciekawiej jest w scenach mających wywołać niepokój czy napięcie niż w spokojniejszych fabularnie interludiach.

Stworzona przez Sapkowskiego kanwa opowieści o wiedźminie zatoczyła koło. Przetworzona przez inne media postać (i sama historia) w „Domu ze szkła” z jednej strony znacząco odchodzi od oryginału, ale jednocześnie w innej formie powraca do przymiotów obecnych wcześniej. Twórca wiedźmina uwielbia postmodernistyczne zabawy intertekstualne. Prawdopodobnie satysfakcję sprawia mu możliwość obserwacji, jak jego własne dzieło po blisko trzydziestu latach wkroczyło na wyższy poziom i można je analizować przez pryzmat jego pochodnych. A tak poza tym, to „Dom ze szkła” jest całkiem fajnym komiksem.

Opublikowano:



Wiedźmin. Dom ze szkła

Wiedźmin. Dom ze szkła

Scenariusz: Paul Tobin
Rysunki: Joe Querio
Kolor: Carlos Badilla
Okładka: Mike Mignola, Dave Stewart
Wydanie: I
Data wydania: Listopad 2014
Seria: Wiedźmin
Rok wydania oryginału: 2014
Wydawca oryginału: Dark Horse
Tłumaczenie: Karolina Stachyra
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170x260 mm
Stron: 136
Cena: 49,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-281-0264-4
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Metawiedźmin Metawiedźmin Metawiedźmin

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-