baner

Wywiad

Zosia Dierżawska: Trzy lata rysowania

Maciej Gierszewski
Aleja Komiksu: W połowie listopada we Włoszech ukazał się twój pierwszy, autorski komiks, anonsowany przez wydawcę jako „powieść graficzna”. Włoski tytuł brzmi „A testa in giù’”, a jaki byłby polski tytuł? Jak do tego doszło, że twój album ukazał się akurat we Włoszech?

Zosia Dzierżawska: „A testa in giù” oznacza tyle co „Do góry nogami”. Propozycja stworzenia książki nadeszła dość niespodziewanie – do stworzenia albumu zaprosili mnie Giovanna Zoboli i Paolo Canton z mediolańskiego wydawnictwa Topipittori, którzy odkryli moje rysunki przez jednego z moich nauczycieli. Studiowałam wówczas ilustrację w Mediolanie.

Topipittori wydają głównie piękne książki dla dzieci, ale mają również serię wydawniczą, w której włoscy ilustratorzy i autorzy komiksów opowiadają o swoim dzieciństwie. Wpadli na pomysł, żeby w serii uwzględnić głos spoza Włoch – i tak zaczęła się moja trzyletnia praca nad komiksem dla nich.

do_gory_nogami_
okładka komiksu Zosi Dzierżawskiej


Nie masz na swoim koncie zbyt wielu komiksów; dwa, prawda? Oba narysowane do scenariusza Moniki Powalisz. Czy samodzielna praca nastręczała ci jakieś trudności? Co było najtrudniejsze?

Tak jest, do czasu rozpoczęcia pracy nad „A testa in giù” miałam na koncie dwa krótkie komiksy stworzone wspólnie z Moniką Powalisz. Komiks zawsze był dla mnie bardzo naturalnym sposobem opowiadania historii. W związku z tym rysowanie plansz, choć czasochłonne, było procesem dosyć organicznym.

Natomiast pierwszy krok, czyli stworzenie scenariusza, to była tortura. Znalezienie odpowiedniego tonu, „głosu” dla opowiadanej historii, kwestia rytmu, decyzje, co dokładnie w książce zawrzeć – to kosztowało mnie najwięcej pracy. Tak jak wspomniałam, komiks, chociaż nie jest bardzo długi, powstawał w sumie trzy lata. Oczywiście również dlatego, że rysowanie komiksów zajmuje strasznie dużo czasu. Ale sporą część z tych trzech lat pochłonęła właśnie praca koncepcyjna.

do_gory_nogami_str3

Twój komiks ukazał się także w magazynie „Nobrow” Jak doszło do współpracy?


Zgadza się, dla dziewiątego zeszytu „Nobrow” stworzyłam czterostronnicową historię. Mail z propozycją przyszedł kilka miesięcy po tym, jak zostawiłam swoją wizytówkę na stanowisku „Nobrow” na jednym z festiwali komiksowych. Byłam oczywiście bardzo szczęśliwa, kiedy się odezwali – to jedna z moich ulubionych antologii ilustracyjno-komiksowych.

Tematem przewodnim było zdanie „It’s oh so quiet”, wszystkie komiksy z tego numeru są pozbawione dymków i w jakiś sposób nawiązują do ciszy, milczenia, itp. Pracowałam akurat nad „A testa in giù”, więc i tutaj pojawił się wątek autobiograficzny: opowiedziałam o lampce z napisem „Cisza” wiszącej nad tajemniczymi drzwiami obitymi skajem. Znajdowały się na półpiętrze kamienicy, w której mieszkał mój dziadek i były dla mnie, kilkuletniego dziecka, czymś kompletnie niezrozumiałym. Zresztą do dziś nie wiem, co się za nimi znajdowało.

Rysujesz ilustracje przede wszystkim do książek dla dzieci. Choćby do serii „Miś Kazimierz”, która liczy sobie już trzy książki albo „Podwórkowe psotnice”. Czy jest jakaś różnica w przygotowywaniu ilustracji do książki, a rysowaniu plansz komiksowych?

Różnice oczywiście istnieją, dla mnie tworzenie ilustracji do książki i rysowanie komiksów to są dwa odmienne procesy. Z drugiej strony sporo osób mówi mi, że moje ilustracje są dosyć „komiksowe” – dużo się w nich dzieje. O moich komiksach słyszę z kolei, że są „ilustracyjne” – przede wszystkim w przypadku „A testa in giù”, gdzie na wielu stronach odchodzę od rygorystycznego podziału na kadry i rysunki „rozlewają się” na całych rozkładówkach. Podoba mi się takie przenikanie.

do_gory_nogami_str1

Czy rysujesz całą planszę, czy pojedyncze kadry, które potem w komputerze łączysz w całość?

Całą planszę, zawsze! Staram się już na etapie wstępnego szkicu zadecydować o kompozycji strony. Gdybym składała całość w komputerze, ilość potencjalnych rozwiązań byłaby dla mnie przytłaczająca. Nigdy nie byłabym zadowolona z efektu końcowego i kombinowałabym w nieskończoność. Wolę podjąć decyzję na papierze, nawet, jeśli oznacza to, że plansza nie będzie perfekcyjna.

Wracając jeszcze do komiksowego albumu, mogłabyś w skrócie opowiedzieć o czym jest?

Tak jak wszystkie albumy z serii „Gli anni in tasca”, w ramach której powstał i mój album, jest on zbiorem wspomnień i opowieści z dzieciństwa. Ponieważ dorastałam w Warszawie w latach 80., w książce pojawiają się oczywiście tamte realia – ale to nie polityka jest osią tej historii, raczej historia konkretnej rodziny. Są demonstracje i kolejki, ale są też psie zaprzęgi, spadające marmurowe płyty, świąteczne konkursy na najbrzydszy prezent i podziemne wizyty u pewnego Kościotrupa. Bardzo mi zależało, żeby pokazać czytelnikowi trochę tamtej (dosyć egzotycznej dla niego) rzeczywistości, nie uderzając przy tym w tony martyrologiczne.

do_gory_nogami_str2

Nie boisz się porównań z Marzeną Sową? Jej „Marzi” również opowiada o Solidarności okiem dziecka, na czym polega różnica ujęcia twego a jej?


Porównania, ze względu na tematykę, są oczywiście nieuniknione – ale mam nadzieję, że te dwie historie raczej się uzupełniają, niż dublują. „Marzi” jest na pewno dużo bardziej kompleksowa, ma szerszy zasięg historyczny, dokładniej nakreślony kontekst polityczny. Dla mnie punktem odniesienia były raczej pozostałe opowieści z serii wydanej przez Topipittori, zastanawiałam się, jak mój głos brzmi zestawiony z opowieścią Lorenzy, która wychowała się w Abruzji, czy Giulii, która dorastała w Fabriano. To raczej kameralna opowieść o perypetiach i dziwacznych zwyczajach konkretnej rodziny niż fresk historyczny.

Czy jest szansa, aby twój debit ukazał się w Polsce? Są już jakieś konkrety?

Szansa, że książka ukaże się po polsku, jest spora. Jest kilka zainteresowanych wydawnictw, ale nie ma jeszcze żadnych konkretnych decyzji.

do_gory_nogami_str4

Czy po zakończeniu prac nad autorskim albumem, powrócisz teraz do rysowania „Serca ze śniegu”, o którym wspominała kiedyś Monika Powalisz?


Tak jest, mam nadzieję, że będę w stanie wrócić do pracy z Moniką i prace nad „Sercem...” nabiorą rumieńców.

Wywiad przygotowuję na „Aleję Komiksu”, to wspomnę o akcji: Przybij piątkę komiksowi, która polegała na podaniu 5 tytułów komiksów, które poleca się przeczytaniu osobie, jaka nigdy w życiu nie miała komiksu w ręku. Jakie komiksy ty byś poleciła?


- Manuele Fior „Pięć tysięcy kilometrów na sekundę” (świetna jest też najnowsza „Intervista” tego samego autora);
- Gipi: „S.”, „La mia vita disegnata male;
- Gabriela Giandelli: „Interiorae”,
- Maciej Sieńczyk: „Wrzątkun”, „Przygody na bezludnej wyspie”;
- Chris Ware: „Jimmy Corrigan, the Smartest Kid on Earth”

Rozmawiał Maciej Gierszewski.

Opublikowano:



Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-