baner

Recenzja

Do piekła nie ma powrotu

Maciej Gierszewski recenzuje Lucyfer #11: Kompleta
7/10
Do piekła nie ma powrotu
7/10
„Lucyfer”, seria pisana przez Mike’a Careya, miała lepsze i gorsze momenty. Moim zdaniem najsłabiej było w okolicach 9 tomu. W związku z faktem, że niedawno w naszym kraju ukazał się 11 finałowy album, czas na małe podsumowanie. Mamy „niewielkie” opóźnienie – za oceanem serial został zamknięty po ukazaniu się 75 zeszytu w 2006 roku. Byłem wierny serii od początku jej ukazywania się w Polce, czyli od 2008 roku. Dlatego tym bardziej cieszę się, że wydawnictwo Egmont dobrnęło do szczęśliwego zakończenia.

Jeśli mam być szczery, to uważam, że ze wszystkich popłuczyn po Sandmanie, historia Lucyfera to opowieść, która wyraźnie wyrasta ponad zwykłą kontynuację i rozbudowę uniwersum Śnienia Neila Gaimana. Narracja snuta przez Mike’a Careya wybiła się na niepodległość, uzyskała status samoistnej w pełni świadomej i odrębnej serii. Tylko czasami odwołującej się do swego pierwotnego źródła – w recenzowanym albumie sam Morfeusz pojawia się epizodycznie w noweli „Wszystko, co znać musimy z Piekieł”.

W albumie pomieszczono łącznie 6 opowiadań. Scenarzysta zadbał o to, aby wszystkie najważniejsze wątki, których rozwój czytelnik śledził w poprzednich albumach, zostały sprawnie domknięte. Obserwujemy, jak wygląda codzienność Elaine i jak radzi sobie z faktem, że została „nowym Bogiem”, jak Mazikeen odzyskuje „starą” twarz i zostaje obdarzona mocą Niosącego Światło, jak Lucyfer zamyka bramy swego Stworzenia i odchodzi w niebyt, ale najpierw spotyka się ze swoim Ojcem, by się z nim rozmówić i skonfrontować stanowiska na pojęcie wolnej woli.

Od trzeciego, zbiorczego albumu za oprawę graficzną odpowiadają głównie dwaj panowie: Peter Gross i Ryan Kelly. I nie inaczej jest w wypadku „Komplety”. Dla wiernych czytelników sposób przygotowania plansz nie będzie żadnym zaskoczeniem. Skoro lubimy to, co znamy, to większość czytelników powinna być zadowolona. Osobiście byłem: lubię wyraziste i naturalistyczne, ale nie realistyczne, przedstawienie postaci fundowane przez obu rysowników. Panowie jedynie delikatnie zniekształcają fizis: wydłużają rysy twarzy. Inną cechą tak charakterystyczną dla ich produkcji jest konstrukcja planszy: kadry są różnej wielkości, nie ma stałej ilości, dodatkowo częstym stosowanym zabiegiem jest „podmalunek” tła i umieszczanie na nim paneli, które dodatkowo na siebie nachodzą – uzyskana w ten sposób dominanta jest wyraźnie wysunięta „do przodu”.

Obok Grossa i Kelly’a kilku innych rysowników brało udział w tworzeniu recenzowanego albumu. Na szczególną uwagę zasługuje 48 stronicowy epilog, który nosi tytuł „Lucyfer: Nirwana”. Jego oprawa graficzna jest dziełem Jona J. Mutha, artysty znanego w naszym kraju dzięki dwóm autorskim picturebookom dla dzieci z udziałem wielkiej, przyjaznej Pandy oraz komiksowi „Misterium” (do scenariusza Granta Morrisona). Dzięki malarskiej technice zastosowanej przez ilustratora oraz nałożonym kolorom całość wywiera mocne wrażenie. Akcja tego opowiadania dzieje się na Dalekim Wschodzie, a technika akwareli dodatkowo podkreśla klimat opowieści, przywodząc na myśl japońskie drzeworyty.

Oczywiście szkoda, że „Kompleta” to już ostatni tom historii Lucyfera. Polubiłem tego samolubnego skurczybyka i nie miałbym nic przeciwko temu, aby jeszcze przez jakiś czas mu towarzyszyć. Chciałbym także dowiedzieć się, jak sobie radzi Elaine Belloc jako nowy Bóg. To tylko moje „chcenia”…

Opublikowano:



Lucyfer #11: Kompleta

Lucyfer #11: Kompleta

Scenariusz: Mike Carey
Rysunki: Zander Cannon, Dean Ormston, Jon J. Muth, Peter Gross, Ryan Kelly, Aaron Alexovich
Kolor: Guy Major, Daniel Vozzo, Fiona Stephenson
Okładka: Christopher Moeller
Wydanie: I
Data wydania: Luty 2015
Seria: Lucyfer
Wydawca oryginału: Vertigo
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Druk: kolor, offset
Oprawa: miękka
Format: 170 x 260 mm
Stron: 216
Cena: 79,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-281-0232-3
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Do piekła nie ma powrotu Do piekła nie ma powrotu Do piekła nie ma powrotu

Tagi

Lucyfer Mike Carey

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-