baner

Recenzja

Przygody dobrego człowieka w kosmosie

Maciej Pałka recenzuje Valerian. Tom 1
10/10
Przygody dobrego człowieka w kosmosie
10/10
Zawsze gdy mamy do czynienia z klasyką, pojawia się stały problem aktualności dzieła i możliwości odczytywania go bez znajomości kontekstu, w którym powstało. Od kilkunastu lat spotykamy się z nim, nadrabiając również zaległości komiksowe, gdzie dawniej rewolucyjne pierwowzory mieszają się z epigonami i w efekcie odbiorca ma w głowie zamęt niepozwalający zachwycić się „ramotką”. Jedyną wartością „kultowych” historii jest nostalgia - nowi czytelnicy często nie są w stanie choćby docenić ważności danego komiksu dla rozwoju gatunku. Obrazowym przykładem niech będzie Wielka Kolekcja Komiksów Marvela, gdzie w masie tomów przekrojowo ukazujących ponad 50 lat popularnego universum wyżej oceniane przez typowego (młodego?) czytelnika są albumy „nowocześniejsze”. Niegdyś hołubione klasyczne komiksy, na których wychowało się pokolenie TM-semic, zazwyczaj kwitowane są wzruszeniem ramionami. Jak więc można ocenić ponadczasowość słynnego Valeriana, którego zbiorcze wydania publikuje wydawnictwo Taurus Media?

Polscy czytelnicy z tytułowym bohaterem mogli zetknąć się po raz pierwszy w 1984 roku, gdy remiks sporych fragmentów siódmego albumu („Sur les Terres Truquees”) ukazał się w „Świecie Młodych”. Następnie, w latach 1990-1991 w ramach serii „Komiks” wydano cztery albumy. Kolejny album ukazał się w trzech częściach w magazynie „Świat Komiksu” w 1998 roku. Do publikacji serii przymierzało się też wydawnictwo Amber, ale skoczyło się na wydaniu jednego albumu w 2003 roku. 11 lat to najdłuższa przerwa w publikacji Valeriana w naszym kraju. Oby ostatnia.

W skład pierwszego tomu wydania zbiorczego wchodzą trzy albumy. „Koszmarne sny” to preludium, album niepełnowymiarowy (liczony jako „zerowy”), bo liczący sobie tylko 30 stron. Pierwotnie ukazywał się on od 1967 roku w magazynie „Pilote”. Pierwsze pojawienie się agenta czasoprzestrzennego to typowy slapstick i groteskowy cartoon. Valerian wyrusza w misję z XXVIII wieku w baśniowe średniowiecze, aby nie doprowadzić do paradoksu czasowego. Poznaje rezolutną Laurelinę, która już zawsze będzie mu towarzyszyć (a w efekcie doprowadzi nawet do zmiany tytułu serii na „Valerian i Laurelina”). Niepozorny początek tworzonej prawie 50 lat serii to właściwie ciekawostka, której miejsce jest w takich wyczerpujących edycjach jak serwowana przez Taurus Media.

Drugim chronologicznie albumem jest „Miasto wzburzonych wód”. Jest to trzecie polskie wydanie tego komiksu, który wcześniej ukazał się jako „Miasto niespokojnych wód” i „Głębiny Nowego Jorku”. W odróżnieniu od poprzednich wydań, nowe oparte jest na pierwszej publikacji w „Pilote” liczącej 56 plansz. Późniejsze edycje albumowe zostały zredukowane do 48 stron, więc warto osobiście prześledzić, w jaki sposób autorzy przeredagowali ten album. Jakie sceny uznali za zbędne i jakie elementy graficzne wprowadzono, aby załatać fabularne dziury. Moim zdaniem przywrócenie wersji oryginalnej przysłużyło się spójności albumu. Ciekawie wygląda zmiana w konwencji opowiadanej historii, gdy autorzy odchodzą od serii stricte humorystycznej, a w konsekwencji ulega zmianie warstwa wizualna komiksu w kierunku cartoonowego realizmu. Z planszy na planszę zmienia się nawet twarz głównego bohatera: z karykatury w bardziej konwencjonalny komiksowy wizerunek. Scenariusz zaś to rarytas dla miłośników postapo. Bohaterowie trafiają do Nowego Yorku w chwili katastrofy cieplarnianej, gdy wskutek detonacji nuklearnych stopione zostają arktyczne lodowce. Autorzy umieścili datę upadku ludzkości w roku 1986, która wówczas wydawała im się wystarczająco odległa. W komiksie z 1969 mamy więc nie tylko odwołania do Zimnej Wojny, ale również przewidywania wizji nuklearnej zagłady obecnej w popkulturze lat 80.

Domykające pierwszy zbiorczy tom „Cesarstwo tysiąca planet” jest wytyczeniem kierunku rozwoju serii na kolejne lata. Akcja przenosi się w kosmos, a Valerian i Laurelina realizują pierwszą misję wśród obcych kultur, fantastycznych stworów i niesamowitych pejzaży. Pojawia się charakterystyczny statek czasoprzestrzenny, a w kolejnych albumach para dzielnych agentów nie raz będzie eksplorować różne galaktyczne zakątki i mieszać się w rozgrywki kosmicznych, mniej lub bardziej humadoidalnych ras.

Udana jest kreacja głównych bohaterów, którzy są po prostu... dobrymi ludźmi. Valerian jest dość lekkomyślny i przemądrzały. Laurelina z kolei to zaradna feministka, która przeważnie zajmuje się wyciąganiem swojego partnera z opałów, w które się wpakował. Zabawnie rozgrywane są stereotypy między antagonistami. Na przykład gdy Valerian przyznaje się, że był przeciwnikiem przyjmowania kobiet do służby czasoprzestrzennej, Laurelina kwituje to przygotowaniem kolacji... otwierając konserwy. Pomimo ciepło zarysowanych charakterów głównych bohaterów, w kolejnych albumach autorzy wplątują ich w przeróżne dylematy i podejmowanie nieoczywistych decyzji. Kosmiczny cartoonowy anturaż może zasugerować prostą historyjkę z morałem, tymczasem należy pamiętać, że Pierre Christin to również scenarzysta zaangażowanych politycznie „Legend współczesności”. W zalewie antybohaterów i postmodernistycznych dekonstrukcji prostolinijność postawy etycznej Valeriana jest odświeżająca.

Warta uwagi jest oprawa graficzna. Mezieres i jego kosmiczny design to cichy bohater i inspiracja przewijająca się od Marvelowskich komiksów Walta Simmonsona, po cytaty w Gwiezdnych Wojnach. Sam pomysł intergalaktycznego multi-kulti zainspirował choćby popularną „Armadę” czy „Piąty element”, gdzie notabene Mezieres jako artysta koncepcyjny skopiował wręcz swoje projekty z Valeriana.

O ile pierwsze spotkanie polskich czytelników z Valerianem w Świecie Młodych było obcowaniem z dość nowym komiksem (sprzed zaledwie ośmiu lat) to obecnie czytelnik po raz pierwszy mający kontakt z serią zaczyna swoją przygodę lekturą albumów narysowanych prawie pół wieku temu. Pomimo kilku anachronizmów pierwsze części przygód agentów czasoprzestrzennych czyta się z przyjemnością. Praca scenarzysty i rysownika nabiera rozpędu właściwie z planszy na planszę. Można ją porównać do wyścigu, gdzie coraz bardziej pomysłowym historiom podnoszą poprzeczkę kolejne doskonale zaprojektowane wizje artysty.

Lektura obowiązkowa!

Opublikowano:



Valerian. Tom 1

Valerian. Tom 1

Scenariusz: Pierre Christin
Rysunki: Jean-Claude Mezieres
Wydanie: I zbiorcze
Data wydania: Listopad 2014
Seria: Valerian
Wydawca oryginału: Dargaud
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Druk: kreda
Oprawa: twarda
Format: 215 x 290 mm
Stron: 156
Cena: 85,00 zł
Wydawnictwo: Taurus Media
ISBN: 978-83-64360-35-0
W styczniu 2016 roku komiks miał dodruk.
WASZA OCENA
8.00
Średnia z 1 głosów
TWOJA OCENA
8 /10
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-