baner

Recenzja

Ekspedycja w nostalgię

Tymoteusz Wronka recenzuje Ekspedycja. Bogowie z kosmosu
4/10
Ekspedycja w nostalgię
4/10
Wydawnictwo Prószyński i S-ka kontynuuje przypominanie komiksów Bogusława Polcha w opasłych integralach, co daje możliwość zweryfikowania dawnych wspomnień. O ile w przypadku „Funky Kovala” test ten wypadł pozytywnie, to już zbiorcze wydanie ośmiu części „Ekspedycji” tak dobrego wrażenia nie robi.

Z jednej strony jest to prawdopodobnie nadal najbardziej rozpowszechniony na świecie polski komiks (tworzony zresztą od razu pod niemieckiego wydawcę), z drugiej jego lektura po tylu latach nie przynosi nawet ułamka tych emocji i wrażeń, które towarzyszyły mu pierwotnie. „Ekspedycja” narodziła się mniej więcej w tym samym momencie, co „Thorgal” (pojawiają się zresztą delikatne elementy wspólne), ale siła oddziaływania obu serii po latach jest niewspółmierna.

Być może wynika to z podatności młodego umysłu niżej podpisanego na fascynujące i chwytliwe teorie Ericha von Dänikena? Ich popularność w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku była widoczna również w polskim komiksie – choćby w innej, bazującej na podobnych pomysłach serii pt. „Bogowie z gwiazdozbioru Aquariusa” Zbigniewa Kasprzaka. Jakkolwiek by nie było, obecnie zderzenie z fabułą „Ekspedycji” jest dość bolesne. Autor scenariusza, Arnold Mostowicz, czerpał z jego pomysłów pełnymi garściami, choć przetwarzał je na swój sposób, a Polch odmalowywał to za pomocą własnej wizji. Na przestrzeni całkiem opasłego albumu pokazana jest ingerencja kosmitów od czasów małpoludów, aż po exodus Żydów z Egiptu. W fabule przewija się wiele mitów i elementów znanych ze światowych religii, podlanych sosem rodem z dość taniego science fiction.

Nie oceniam realności, prawdopodobieństwa Dänikenowskich teorii, a jedynie wewnętrzną spójność pomysłów i fabuł. A ta, z przykrością należy stwierdzić, do dobrze zaplanowanych nie należy. Bohaterowie raz po raz popełniają głupoty, za które nie spotyka ich kara, sporo jest zagrywek typu deus ex machina (chociaż w przypadku tego komiksu to nawet pasujące określenie), w których przydatne rozwiązanie pojawia się jak na zawołanie. Wreszcie niespecjalnie widać siłę sprawczą postaci: zwykle należy zawierzyć narratorowi, bo z ich działań trudno byłoby się domyślić zaistniałych konsekwencji. Jest przygodowo i awanturniczo, ale przy okazji zwykle po prostu bez sensu.

Kolejny problem ze scenariuszem „Ekspedycji” jest taki… że scenariusz wychodzi na wierzch. Momentami czytelnik czuje się niemal jak na seansie w niemym kinie: pojawiają się dramatyczne narracje z offu, postaci wygłaszają kwestie, a nie prowadzą dialogu, poszczególne kadry skrótowo prowadzą przez wydarzenia. Połączenie tych cech zniechęca i dalekie jest od choćby namiastki naturalności.

W zamieszczonym w tym albumie wywiadzie Bogusław Polch twierdzi, że do każdej z rysowanych serii dobierał specyficzny i charakterystyczny styl. Być może w niektórych przypadkach jest to prawda („Wiedźmin”), ale w przypadku „Ekspedycji” można to jedynie podsumować krótkim i treściwym „nie”. Z kadrów patrzy na nas Funky Koval, Brenda (to akurat nie dziwi, bo modelem w obu przypadkach była żona rysownika) i szereg innych postaci kojarzonych z najbardziej znanego komiksu Polcha. Mało tego, zakres rysów twarzy jest tak ograniczony, że pozostaje się cieszyć, że mają one różne (zwykle stałe) kolory ubrań i kombinezonów.

Podobieństwo stylów dotyczy zresztą nie tylko postaci, ale wielu innych elementów tła: pojazdów, scenerii, a nawet obcych (kosmiczne insekty jak żywo przypominają drolle, ale grafik zbywa to w wywiadzie kuriozalnym stwierdzeniem, które można streścić: ależ skąd, to owady, a nie ssaki). W wielu przypadkach to działa – podobnie jak w „Funky Kovalu” – ale są też sceny i kadry, gdzie przydałaby się inna stylistyka. Na złagodzenie powyższego należy jednak zaznaczyć widoczną zmianę stylu między pierwszym a ósmym albumem serii. I szkoda trochę (mimo fabularnej biedy), że problemy niemieckiego wydawcy spowodowały, że seria została zawieszona.

Nie ma co owijać w bawełnę: „Ekspedycja” się zestarzała; i to brzydko. Mimo ładnego wydania – pierwszego zbierającego wszystkie części we jednym tomie – zainteresowanie wzbudzi raczej wyłącznie u gorących zwolenników teorii Dänikena lub u tych, w których żyje jeszcze nostalgia z dawnej lektury. U mnie umarła.

Opublikowano:



Ekspedycja. Bogowie z kosmosu

Ekspedycja. Bogowie z kosmosu

Scenariusz: Alfred Górny, Arnold Mostowicz
Rysunki: Bogusław Polch
Publicystyka: Łukasz Chmielewski
Wydanie: I kolekcjonerskie
Data wydania: Maj 2015
Seria: Bogowie z gwiazd
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: A4
Stron: 400
Cena: 99,00 zł
Wydawnictwo: Wydawnictwo Komiksowe
ISBN: 978-83-7961-218-5
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Ekspedycja w nostalgię Ekspedycja w nostalgię Ekspedycja w nostalgię

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

kokosz -

Jak można zarzucić "Ekspedycji", że postacie przypominają te z Funky Kovala, który powstał kilka lat później? To chyba przy recenzowaniu "Funky Kovala" powinien się pojawić taki zarzut...

Shadowmage -

Uwaga celna (o datach wydania niby wiedziałem, ale w kluczowym momencie nie zestawiłem), ale cały wywód miał dowieść, że Polch wcale nie stosował w obu komiksach tak unikalnego stylu, jak sugeruje.

soplic -

W sumie na jedno wychodzi, postacie z Funkego to te z ekspedycji. Komiks rzeczywiście po prostu słaby, wracając do niego po latach aż ciężko się go czyta. Przede wszystkim poraża głupota scenariusza i potwierdzę że nie chodzi o same teorie Daenikena, ale o sam przebieg wydarzeń. Kupiłem i nie żałuję, to kawał historii i powrót do dzieciństwa, ale obiektywnie rzecz biorąc to bardzo słaby komiks. Czytelnik współczesny nawet niezbyt wymagający, chyba go nie strawi, przyzwyczajony do tego że jest jakiś poziom komiksowego rzemiosła poniżej którego twórcy nie schodzą, a to wygląda na amatorską samoróbkę, szczególnie gdy chodzi o scenariusz;)

General75 -

"insekty jak żywo przypominają drolle"
Czy Ty oślepłeś? Drolli jeszcze wtedy nie narysował Bogusław Polch.
Krowa przypomina konia, kaczka - kurę itd, weź przestań.
Narzekanie i marudzenie.
Żeby kiedyś "Krzyżacy" i "Potop" tak się nie zestarzały. A może już tak jest.

soplic -

"insekty jak żywo przypominają drolle" to oczywiście błąd, gościowi chyba chodziło o to że Ankuzi przypominają nieco insekty z Ekspedycji.

General75 -

Być może.
Ankuzi połowicznie przypominają insekty.

Greg0 -

"Ekspedycja" to w założeniach komiks dla 11-15 latków .
Nie wiem czego Pan recenzent spodziewał się od komiksu który powstał 30 lat temu i był skierowany do starszych dzieci.
" Ekspedycja" jest anachroniczna , staromodna, naiwna , klasyczna .
I bardzo dobrze !
Ja taką "Ekspedycję " chciałem właśnie kupić i przeczytać.
Nie chciałem " Ekspedycji" z poprawionymi kolorami , z przerysowanymi planszami, ze zmienionymi dialogami.
Panie recenzencie - " Ekspedycja" to klasyk - a klasyk ma być ...klasyczny .

Shadowmage -

Klasyk, by zostać prawdziwym klasykiem, po latach nadal musi być dobry, co najwyżej pokryty szlachetną patyną. Jak nie, to zostaje ramotką. Nie mam problemu z wieloma komiksami dla dzieci i młodzieży z tamtego okresu (w końcu takie rzeczy sam wtedy czytałem). Z "Ekspedycją" mam.

I drolle. Ankuzi mi się nie kojarzyli :)

General75 -

Po 30 ponad latach jak się ukazał to uważam że dalej jest to dobry komiks.
Graficznie bez zarzutu. Narracja chwilami nie daję radę. Ale tak wtedy robiono komiksy.
Ekspedycję czytałem z KAWu i liczy się pierwsze wrażenie po przeczytaniu a nie kolejne.
Bo w ogóle to po co czytać po raz wtórny to samo?
Co do wydania Ekspedycji przez Prószyńskiego: kawał dobrej roboty, taki integral i za tak niską cenę.
Grafika na przedniej okładce mi się jedynie nie podoba.

Drolle i Ankuzi to obcy z Kovala. Ale faktycznie mało jest o Ankuzach w FK.