Recenzja
Nowy bohater na dzielni
Jan Sławiński recenzuje Shazam! #1Kapitan Marvel, bo tak oryginalnie nazywał się bohater, w którego zmieniał się młody Batson, zadebiutował w 1940 roku na fali popularności słynnego Kryptończyka. Szybko zdobył ogromną popularność, stając się m.in. bohaterem pierwszego aktorskiego serialu kinowego na podstawie komiksu (wyprzedzając o kilka lat Batmana i Kapitana Amerykę). Polski czytelnik może go kojarzyć głównie z występów gościnnych w innych komiksach, grach komputerowych i animacjach. Napisany na nowo przez Geoffa Johnsa origin Shazama jest dostosowany do realiów New 52 - to dobre miejsce, by lepiej poznać tę fascynującą postać.
Obyczajowa opowieść, w której nastolatek trafia do kolejnego domu zastępczego, miesza się tu z pełną starożytnej magii historią o przeznaczeniu. Johns upycha na niemal 200 stronach całe mnóstwo wątków i postaci. Kilka zostaje domkniętych (pierwsze starcie z Czarny Adamem), kilka sprawia wrażenie zbędnych (irytująca postać Bryera), zaś niektóre zapowiadają przyszłe wydarzenia i zostaną domknięte w kolejnych albumach New 52 (rozgrywająca się w tle historia doktora Sivany, jednego z największych adwersarzy oryginalnego Kapitana Marvela). Ciekawie wypadają zwłaszcza te opowiadające o poznawaniu nowych mocy. Choć przemieniony Batson ma posągową posturę, ciągle zostaje nastolatkiem – Johns z humorem pozwala mu poznawać kolejne zdolności i się nimi bawić, usprawiedliwiając to dziecięcą naiwnością. Oczywiście do czasu, gdy naprzeciw nowego bohatera stanie Czarny Adam, będzie on musiał udowodnić, że jest godny mocy, jaką otrzymał i potrafi odłożyć zabawę na później. Aż chciałoby się powiedzieć: „Z wielką mocą idzie wielka odpowiedzialność”.
Gary Frank najlepiej radzi sobie w ilustrowaniem magicznych pojedynków między dwoma tytanami. Równie ciekawie sprawdza się, gdy na scenę wkraczają ucieleśnione Siedmioro Grzechów i przychodzi mu rysować spektakularne, dopieszczone w każdym szczególe splashpage’e. W dużej mierze to jednak zaledwie poprawne rysunki, tworzony jakby z automatu. Lwia część albumu to obyczajówka, w której Billy trafia do nowego domu, poznaje nową szkołę itp. Miałem wrażenie, że rysownik zwyczajnie się męczył, rysując tę część komiksu wypełnioną gadającymi głowami (okropna mimika postaci) i niekiedy deklaratywnymi dialogami. Cóż, życiowe zaplecze Batsona jest ważne dla postaci, zostało sprawnie napisane i jeśli spojrzeć na konstrukcję albumu, to zgrabnie uzupełnia wątki superbohaterskie, trudno byłoby je więc pominąć.
„Shazam” to komiks dający czytelnikowi sporo frajdy. W przeciwieństwie do „Ligi Sprawiedliwości” pisanej przez Johnsa, tym razem scenarzysta przynajmniej starał się opowiedzieć ciekawą, wielowątkową historię, a nie zadowolił się standardową naparzanką. Szkoda, że kolejne tomy nie ujrzały światła dziennego, a kontynuacji przygód Shazama musimy szukać w innych tytułach New 52 („Liga Sprawiedliwości”, nadchodzący crossover „Wieczne Zło”), bo to postać w małym ciele skrywająca ogromny potencjał.
Opublikowano:
Shazam! #1
Scenariusz: Geoff Johns
Rysunki: Gary Frank
Wydanie: I
Data wydania: Sierpień 2015
Seria: Nowe DC Comics
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170x260 mm
Stron: 192
Cena: 75,00 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328110595
Rysunki: Gary Frank
Wydanie: I
Data wydania: Sierpień 2015
Seria: Nowe DC Comics
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170x260 mm
Stron: 192
Cena: 75,00 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328110595
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-