baner

Recenzja

Rodryk, czyli dobrej klasyki nigdy dość

Maciej Gierszewski recenzuje Rodryk
7/10
Rodryk, czyli dobrej klasyki nigdy dość
7/10
Możemy zauważyć pewną prawidłowość panującą na rodzimym rynku komiksowym: z jednej strony święcą tryumfy komiksy superhero, a z drugiej wydawcy chętnie sięgają po albumy europejskich klasyków. Po bardzo dobrym przyjęciu marynistycznego serialu „Bruce J. Hawker” Wydawnictwo Ongrys idzie za ciosem i sięga po kolejną rzecz narysowaną przez Williama Vance′a. W tomie „Rodryk” znajdują się dwie opowieści („Amathea” i „Starzec z gór”), które napisał Lucien Meys. Pierwotnie ukazywały się w odcinkach w latach 70. ubiegłego wieku w czasopiśmie „Femmes d'Aujourd'hui”, które w 1979 roku zebrano i wydrukowano w dwóch albumach. W 2001 roku wydawnictwo Dergaud zleciło pokolorowanie obu historii Petrze Van Cutsen i wydało jako siódmy tom „Tout Vance”, edycja polska bazuje na tym wydaniu.

Wspólne dzieło Meysa i Vance′a wbrew pozorom nie jest komiksem historycznym, chociaż akcja rozgrywa się w konkretnym czasie i miejscu. Outremer i bliżej nieokreślonej czas przed II wyprawą krzyżową. Na kartach komiksu pojawiają się postaci historyczne: zmarły w 1124 roku pierwszy przywódca sekty nizarytów Hasan ibn Sabbah (uznawany za Starca z Gór), wezyr Nizam al-Mulk czy sułtan Malikszah. A także przedstawiciele różnych zakonów rycerskich stacjonujących w Ziemi Świętej. Do zbrojnego ramienia bożogrobców, czyli Zakonu Kanoników Regularnych Stróżów Świętego Grobu Jerozolimskiego, należy główny bohater opowieści - dzielny i szlachetny rycerz Rodryk. Jego członkostwo możemy rozpoznać po białej tunice z czerwonym krzyżem jerozolimskim na lewej piersi.

Poznajemy go w chwili, gdy wraz ze swoimi rycerskimi towarzyszami doprowadza grupę pątników pod bramy Jerozolimy. W przeciwieństwie do swego towarzysza broni widok świętego miasta nie nastraja go pozytywnie. Z krótkiej wymiany zdań dowiadujemy się, że podczas podróży stracił giermka Oliviera. A w mieście czekają na niego kolejne nieprzyjemne wieści. Jego przyjaciel kupiec Urban został przyparty do muru przez ormiańskiego lichwiarza Nersesa, który żąda natychmiastowej spłaty długu lub wydania mu za żonę Blanki, jedynej córki kupca i, co niemniej ważne, wybranki serca Rodryka. Aby uchronić jedynaczkę przez niepewnym losem, rycerz zgadza się eskortować ją do Hrabstwa Edessy, gdzie mieszka brat Urbana. I w chwili, gdy o zachodzie słońca ekspedycja wyrusza z Jerozolimy, właściwa opowieść dopiero się zaczyna.

Fabuła omawianej pozycji ma charakter opowieści awanturniczo-przygodowej. Akcja prowadzona jest wartko i sprawnie. Nad bohaterami gromadzą się czarne chmury, zwiastujące liczne niebezpieczeństwa. W czasie wędrówki przez pustynię, a następnie przez góry młody rycerz nie raz będzie miał okazje popisać się swoim męstwem, sztuką dyplomacji oraz umiejętnościami władania mieczem. Piękna Blanka także wykazuje się hartem ducha, a zachowanie Wilhelma - nowego giermka Rodryka - wprowadza do opowieści elementy humorystyczne.

Scenariusz pozbawiony jest fajerwerków, ale czyta się go z niesłabnącym zainteresowaniem. W pewnym momencie ścieżki naszych bohaterów krzyżują się z wojowniczą księżniczką Amatheą - to ona znajduje się na okładce albumu. Postać wprowadza do realistycznej opowieści element na poły fantastyczny, jakby wyskoczyła prosto z „Księgi tysiąca i jednej nocy”. Trochę szkoda, że Meys nie poświęcił jej więcej uwagi, a jedynie przydzielił jej epizodyczną rolę.

Album „Rodryk” wart jest uwagi nie ze względu na warstwę fabularną. Główny powód, aby po niego sięgnąć, wiążę się z oprawą graficzną, za którą stoi wielki William Vance (właściwie William van Cutsem). Belgijski rysownik jak mało kto opanował sztukę rysownia koni, które w jego wydaniu jawią się jako piekielnie piękne i majestatyczne zwierzęta. Zresztą nie tylko konie należy podziwiać, proszę zwrócić uwagę na planszę na stronie 19, gdzie stado antylop gryzie trawę na tle zachodzącego słońca. Vance ma dobrą rękę do ukazywania rozległych i jałowych krajobrazów pustynnych. Z dużą pieczołowitością oddano także stroje, narzędzia oraz broń. Artysta zdaje sobie sprawę, że w tym czasie codzienne kąpiele nie stanowiły normy, dlatego mężczyźni są zarośnięci i brudni.

Oglądanie kadrów i plansz Vance'a to prawdziwa przyjemność dla oka. I głównie dla doznań estetycznych warto komiks posiadać. Nie chcę być źle zrozumiany, jest co czytać i zgodnie z tytułem tego tekstu „dobrej klasyki nigdy dość”. Dlatego tym bardziej cieszy ostatnia strona w książce, na której przedstawiono okładkę komiksu „Ringo”, a nad nią jedno słowo: „Wkrótce”. Nie ma podanej daty, ale już zacząłem wyczekiwać.

Opublikowano:



Rodryk

Rodryk

Scenariusz: Lucien Meyes
Rysunki: William Vance
Kolor: Petra
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2015
Seria: Tout Vance
Tytuł oryginału: Tout Vance 7 - Intégrale Rodric
Rok wydania oryginału: Dargaud
Tłumaczenie: Jakub Syty
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 220x295 mm
Stron: 96
Cena: 49,50 zł
Wydawnictwo: Ongrys
ISBN: 978-83-61596-68-4
WASZA OCENA
6.00
Średnia z 1 głosów
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Rodryk, czyli dobrej klasyki nigdy dość Rodryk, czyli dobrej klasyki nigdy dość Rodryk, czyli dobrej klasyki nigdy dość

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

soplic -

Scenariusz? Ja czytałem go bez jakiegokolwiek zainteresowania, pod tym względem komiks jest fatalny. To typowa płytka historyjka jakich masa powstawała latach 70 ubiegłego wieku, nawet nasze Żbiki wywołują większe emocje. Mizeria na poziome, a może nawet niżej niż ostatnie części Bruce J. Hawkera. Rysunki owszem świetne i tu klimat dawnych komiksów jest plusem. Za oprawę 9, za fabułę 2 - średnia 5,5.