baner

Recenzja

Pomiędzy pulpą a fizyką kwantową

Przemysław Pawełek recenzuje Black Science #2: teraz, nigdzie
8/10
Pomiędzy pulpą a fizyką kwantową
8/10
Międzywymiarowi podróżnicy zapadają się coraz bardziej wgłąb króliczej nory. Kolejny tom przygód kwantowych rozbitków daje niby to, co pierwszy, ale wcale nie zawodzi wtórnością - historia znowu trzyma zawrotne tempo, a dodatkową przyjemność z lektury zapewnia znakomita strona wizualna

"Black Science" to seria, przy której nie ma chyba większego sensu streszczanie fabuły. Rodzina i współpracownicy głównego bohatera w efekcie naukowego eksperymentu przenoszą się do innego, alternatywnego świata, po czym okazuje się, że to dopiero wstęp do niespodzianek, które ma dla nich rzeczywistość. Grupa się rozdziela, pojawiają się alternatywne wersje bohaterów z równoległych rzeczywistości, kolejne urządzenia do podróży między światami, agresywni tubylcy, a na dodatek wszystkiego na niekorzyść bohaterów, którzy nie chcą zagubić się pomiędzy warstwami wszechświata, działa czas.

Remender zdaje się tu oddawać hołd pulpie i klasycznym komiksom fantastycznym z lat 30. i 40. XX wieku, gdzie przodował eskapizm, odrywający czytelnika od mroku Wielkiego Kryzysu czy zagrożenia drugą wojną światową. Fantastyczne pejzaże miały zmienić się jak w kalejdoskopie i oczarować widza nieskrępowaną wizją światów, ras, urządzeń i pejzaży. Właśnie tak jest też w "Black Science", z tym że wszystko dzieje się w bardzo dużym tempie, scenarzysta nie zapomina o psychologii i zależnościach pomiędzy bohaterami, a dodatkowo wszystko wygląda w urzekający sposób. Scalera zarówno sprawnie kreuje nieistniejące rasy czy gatunki roślin, kapitalnie oddaje emocje bohaterów, jak i z wprawą przedstawia dynamiczne sekwencje, gdzie naprawdę dużo się dzieje. Do tego wszystkiego dochodzi bogata kolorystyka o bardzo żywej palecie, robiąca wrażenie nie mniejsze niż w pierwszym tomie. White wykonał tu świetną robotę, a wyręczający go w ostatnim zeszycie Spicer wypada nie gorzej od niego.

"Black Science" to seria, obok której nie powinno się przechodzić obojętnym. Fabuła nie wydaje się być zbyt skomplikowana, ale kolejne niebezpieczeństwa, zmuszające bohaterów do nieustannego działania, świetnie sprawdzają się jako nośnik małych międzyludzkich dramatów rodziny na zakręcie. Dodatkowo kolejne zwroty akcji są znakomitą pożywką dla Scalery i kolorystów, by mogli sobie poszaleć. Ten komiks to uczta dla oczu - wizualnie zawieszona pomiędzy amerykańską a europejską tradycją, uczta dla oczu tych, którzy nieustannie szukają silniejszych wrażeń. Autorzy zapewniają jazdę nie tylko ostrą, ale też świetnie wyglądającą.

Opublikowano:



Black Science #2: teraz, nigdzie

Black Science #2: teraz, nigdzie

Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Dean White, Matteo Scalera
Okładka: Dean White
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2015
Seria: Black Science
Tytuł oryginału: Black Science #7-11
Tłumaczenie: Krzysztof Janicz
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 170x260 mm
Stron: 136
Cena: 65,00 zł
Wydawnictwo: Taurus Media
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-