baner

Recenzja

Bunt drewnianych maszyn

Maciej Gierszewski recenzuje Smerfy #21: Nie igra się z postępem
7/10
Bunt drewnianych maszyn
7/10
Gdy kilka lat temu zacząłem dokładniej śledzić, jakie komiksy dla dzieci ukazują się w naszym kraju, to byłem trochę zdziwiony, że żaden rodzimy wydawca nie sięgnął jeszcze po „Smerfy”. Komiksy z niebieskimi skrzatami nie miały w Polsce szczęścia. Do ubiegłego roku ukazało się łącznie 10 tomów, począwszy od pierwszego. W latach 90. ubiegłego wieku najpierw wychodziły pod szyldem Naszej Księgarni (pierwsze pięć tomów), a pod koniec lat 90. edycję przejął Egmont, ale na krótko, bo opublikował jedynie kolejne pięć tomów. W ubiegłym, po siedemnastu latach przerwy, komiksowe opowieści z udziałem Smerfów znów u nas zagościły, edytorem kolejny raz jest Egmont.

Wróciły w dobrym czasie. Z sezonu na sezon zainteresowanie komiksami dla dzieci wzrasta. I chociaż od śmierci Peyo (właśc. Pierre Culliford) w 1992 roku seria produkowana jest przez różnych artystów, to nad całością czuwa syn autora – Thierry Culliford. W 2015 roku ukazały się tomy od 22 do 24. W ubiegłym miesiącu do księgarń trafił zeszyt o tytule „Nie igra się z postępem”, a oznaczony na grzbiecie cyfrą 21. Kolejny jest w zapowiedziach. Przygodę z Papą Smerfem i jego podopiecznymi można zacząć od obojętnie jakiego tomu, gdyż w każdym pomieszczono samodzielną historię, którą można czytać bez znajomości poprzednich.

Smerfy mają największe problemy wówczas, gdy najstarszego z nich nie ma we wiosce. I nie inaczej jest w wypadku „Nie igra się…”. Wszystkiemu winien jest Śpioch, który chciałby pomagać w pracy swoim współbraciom, ale tylko tyle, aby się nie napracować i nie zmęczyć. To on wpada na pomysł, żeby Pracuś zbudował machinę, która mogłaby mu pomóc w wykonywaniu niektórych zadań. Maszyna szybko została doceniona przez inne Smerfy. Najpierw Piekarz, Młynarz i Cieśla składają zlecenie na machinę ułatwiającą wykonywanie pracowniczych czynności. Potem idzie już lawinowo – każdy skrzat chce mieć swoje mechaniczne urządzenie.

Początkowo rzecz nie wygląda groźnie. Smerfy rozsądnie korzystają z udogodnień. Jednak po jakimś czasie Pracuś, zgodnie z życzeniem smefrnej braci, konstruuje roboty (smerfroboty), które mają wyręczać skrzaty we wszystkim. Drewniaki pracują zapamiętale, bez zmęczenia i narzekania. Sielanka trwa do czasu, gdy jeden z nich uzyskuje samoświadomość i obwołuje się królem. Niespodziewanie role się odwracają i to Smerfy muszą służyć. Nie łatwo będzie Papie odkręcić całe zamieszanie…

Graficznie album „Nie igra się z postępem” prezentuje się dobrze, rzecz jest miła dla oka: prostą, czystą i lekką kreskę połączono z przyjaznymi kolorami. Do tego bardzo klasyczne kadrowanie. Kilka razy podczas lektury się uśmiechnąłem, zwykle mamy do czynienia z humorem sytuacyjnym. Najzabawniej wypada scena, w której kąpiąca się Smerfetka pilnowana jest przez drewnianych bodyguardów, a ciekawski Łasuch natyka się na jednego z nich. Poza samą zabawą komiks ma także pewne walory dydaktyczne: docenienie fizycznej pracy rąk ludzkich (tj. smerfich). Całość jest ładna i zabawna, atrakcyjna dla czytelników w różnym wieku, choć głównie skierowana do tych najmłodszych. Sam dobrze się bawiłem i czekam na kolejną przygodę niebieskich skrzatów.

Opublikowano:



Smerfy #21: Nie igra się z postępem

Smerfy #21: Nie igra się z postępem

Scenariusz: Thierry Culliford, Philippe Delzenne
Rysunki: Ludo Borecki, Pascal Garray
Kolor: José Grandmont, Nine
Wydanie: I
Data wydania: Styczeń 2016
Seria: Smerfy
Tytuł oryginału: On ne Schtroumpfe pas le Progrès
Rok wydania oryginału: 2002
Wydawca oryginału: Le Lombard
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 215x290 mm
Stron: 48
Cena: 19,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328116153
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Bunt drewnianych maszyn Bunt drewnianych maszyn Bunt drewnianych maszyn

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-