Recenzja
Bunt drewnianych maszyn
Maciej Gierszewski recenzuje Smerfy #21: Nie igra się z postępemWróciły w dobrym czasie. Z sezonu na sezon zainteresowanie komiksami dla dzieci wzrasta. I chociaż od śmierci Peyo (właśc. Pierre Culliford) w 1992 roku seria produkowana jest przez różnych artystów, to nad całością czuwa syn autora – Thierry Culliford. W 2015 roku ukazały się tomy od 22 do 24. W ubiegłym miesiącu do księgarń trafił zeszyt o tytule „Nie igra się z postępem”, a oznaczony na grzbiecie cyfrą 21. Kolejny jest w zapowiedziach. Przygodę z Papą Smerfem i jego podopiecznymi można zacząć od obojętnie jakiego tomu, gdyż w każdym pomieszczono samodzielną historię, którą można czytać bez znajomości poprzednich.
Smerfy mają największe problemy wówczas, gdy najstarszego z nich nie ma we wiosce. I nie inaczej jest w wypadku „Nie igra się…”. Wszystkiemu winien jest Śpioch, który chciałby pomagać w pracy swoim współbraciom, ale tylko tyle, aby się nie napracować i nie zmęczyć. To on wpada na pomysł, żeby Pracuś zbudował machinę, która mogłaby mu pomóc w wykonywaniu niektórych zadań. Maszyna szybko została doceniona przez inne Smerfy. Najpierw Piekarz, Młynarz i Cieśla składają zlecenie na machinę ułatwiającą wykonywanie pracowniczych czynności. Potem idzie już lawinowo – każdy skrzat chce mieć swoje mechaniczne urządzenie.
Początkowo rzecz nie wygląda groźnie. Smerfy rozsądnie korzystają z udogodnień. Jednak po jakimś czasie Pracuś, zgodnie z życzeniem smefrnej braci, konstruuje roboty (smerfroboty), które mają wyręczać skrzaty we wszystkim. Drewniaki pracują zapamiętale, bez zmęczenia i narzekania. Sielanka trwa do czasu, gdy jeden z nich uzyskuje samoświadomość i obwołuje się królem. Niespodziewanie role się odwracają i to Smerfy muszą służyć. Nie łatwo będzie Papie odkręcić całe zamieszanie…
Graficznie album „Nie igra się z postępem” prezentuje się dobrze, rzecz jest miła dla oka: prostą, czystą i lekką kreskę połączono z przyjaznymi kolorami. Do tego bardzo klasyczne kadrowanie. Kilka razy podczas lektury się uśmiechnąłem, zwykle mamy do czynienia z humorem sytuacyjnym. Najzabawniej wypada scena, w której kąpiąca się Smerfetka pilnowana jest przez drewnianych bodyguardów, a ciekawski Łasuch natyka się na jednego z nich. Poza samą zabawą komiks ma także pewne walory dydaktyczne: docenienie fizycznej pracy rąk ludzkich (tj. smerfich). Całość jest ładna i zabawna, atrakcyjna dla czytelników w różnym wieku, choć głównie skierowana do tych najmłodszych. Sam dobrze się bawiłem i czekam na kolejną przygodę niebieskich skrzatów.
Opublikowano:
Smerfy #21: Nie igra się z postępem
Scenariusz: Thierry Culliford, Philippe Delzenne
Rysunki: Ludo Borecki, Pascal Garray
Kolor: José Grandmont, Nine
Wydanie: I
Data wydania: Styczeń 2016
Seria: Smerfy
Tytuł oryginału: On ne Schtroumpfe pas le Progrès
Rok wydania oryginału: 2002
Wydawca oryginału: Le Lombard
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 215x290 mm
Stron: 48
Cena: 19,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328116153
Rysunki: Ludo Borecki, Pascal Garray
Kolor: José Grandmont, Nine
Wydanie: I
Data wydania: Styczeń 2016
Seria: Smerfy
Tytuł oryginału: On ne Schtroumpfe pas le Progrès
Rok wydania oryginału: 2002
Wydawca oryginału: Le Lombard
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 215x290 mm
Stron: 48
Cena: 19,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328116153
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Galerie
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-