baner

Recenzja

Z lasu na królewskie salony

Łukasz Słoński recenzuje Baśnie #15: Róża Czerwona
7/10
Z lasu na królewskie salony
7/10
Już sam tytuł 15. tomu „Baśni” sugeruje, że scenarzysta skupi się na losach Róży Czerwonej, która, po traumatycznych przeżyciach z poprzednich części, pozostaje w głębokiej depresji. Czyżby Bill Willingham zdecydował, że bohaterka powinna już wyjść z obskurnego pokoju i pomóc Baśniowcom w zbliżającym się konflikcie?

Powrót Róży Czerwonej do „żywych” poprzedzają fragmenty opowiadające o jej przeszłości. Dzięki tej podróży w czasie czytelnicy poznają dzieciństwo oraz późniejsze losy Królewny Śnieżki i Róży Czerwonej. Wychowywały się w magicznym lesie, gdzie mieszkały wraz z matką. W młodości siostry często bawiły się w leśnych odstępach, w których spotykały niezwykłe istoty. Podczas jednego z takich spotkań ich beztroska codzienność została zburzona niepokojącą przepowiednią, która zdeterminowała życie obu bohaterek. Czytelnicy poznają również przyczynę animozji między dojrzałymi już siostrami, w czasie, gdy obie znalazły się na dworze Księcia Uroczego.

Fragmenty poświęcone Róży Czerwonej stanowią odskocznię dla zbliżającej się wielkimi krokami konfrontacji między Baśniowcami a Panem Mrocznym. Potężny adwersarz przekształca zajęty Baśniogród w pełną poddańczych zombie siedzibę. Także sytuacji na samej Farmie nie jest najlepsza, coraz wyraźniejsze stają się podziały wśród Baśniowców. Animozje między poszczególnymi grupami zaczynają się zaogniać. Wydaje się, że jedynym gwarantem spokoju jest powrót Róży Czerwonej.

Rysunki nie rozczarowują, zwłaszcza, że obok etatowych artystów serii, pojawiły się gościnne prace innych twórców, którzy dołożyli cegiełkę do kreowanego przez przeszło sto zeszytów świata. Inaki Miranda przedstawił ponure i przygnębiające miasto powstające w sercu Nowego Jorku, gdzie słudzy Pana Mrocznego wznoszą – przypominający gotyckie budowle – pałac. Jednak w tomie znalazło się miejsce dla bardziej kolorowych opowieści, jak choćby w historii o trójce niewidomych myszy. Pastelowe prace Roao Juasa doskonale oddają klimat zabawnych perypetii ekscentrycznych gryzoni.

„Róża Czerwona” nie nudzi, zaczynają pojawiać się nowe wątki, które z pewnością zaczną kiełkować w kolejnych tomach. Przychodzi nowe, natomiast niektórzy Baśniowcy decydują się zejść ze sceny. Natomiast inną kwestią pozostaje pytanie: czy deklaracja „przejścia na emeryturę” nie zostanie zawieszona w przyszłych tomach? Wszak Willingham przyzwyczaił swoich czytelników do tego, że lubi wracać do wcześniej użytych motywów. Drobny zarzuty może budzić przypadek „ekspresowej terapii”, jaką przechodzi Róża. Może się ona wydać zbyt szybka, w porównaniu z apatią i depresją, które pogrążyły bohaterkę w poprzednich tomach. Na końcu tomu znalazły się ciekawe dodatki, które z pewnością ucieszą fanów serii, m.in. krótkie opowiadanie związane z Pinokiem czy gra planszowa.

Opublikowano:



Baśnie #15: Róża Czerwona
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Z lasu na królewskie salony Z lasu na królewskie salony Z lasu na królewskie salony

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-