baner

Recenzja

Bohater na jeden dzień

Przemysław Pawełek recenzuje Batkid
8/10
Bohater na jeden dzień
8/10
Truizmem byłoby stwierdzenie, że komiksowi herosi wpisali się na stałe w kulturę popularną. Batman, Superman czy Spider-Man to dziś prawdziwe ikony, rozpoznawalne w każdej części globu. Fascynujące może być natomiast spojrzenie z boku, pokazujące skalę zjawiska, jakim jest globalna fascynacja superbohaterami. Takie spojrzenie proponuje właśnie dokumentalny film "Batkid".

Historia zaczyna się w iście amerykańskim stylu i taka pozostaje aż do końca. Miles to pięciolatek chory na białaczkę. Jako dziecko cierpiące na potencjalnie śmiertelną chorobę kwalifikuje się do programu Make-A-Wish, które spełnia marzenia podobnych do niego kilkuletnich biedaków. Problem polega tylko na tym, że Miles nie marzy o wycieczce do Disneylandu, zobaczeniu Niagary czy o przejażdżce sportowym samochodem. On chciałby być Batmanem. Nie spotkać Batmana. Nie bawić się w bycie Batmanem, tylko się nim stać. Nie jest to życzenie proste, ale fundacja Make-A-Wish stara się zrobić wszystko, by uszczęśliwić chore maluchy, więc do marzenia Milesa podchodzą ambicjonalnie.

Film pokazuje cały proces, prowadzący do tego, by pięciolatek mógł poczuć się jak superheros. To nie tylko zorganizowanie mu kostiumu, znalezienia kogoś, kto będzie mu towarzyszył jako duży Batman, i przygotowanie paru inscenizowanych scenek z wrogami Człowieka Nietoperza. Na jeden dzień San Francisco miało stać się Gotham City, a cała akcja nie udałaby się bez Batmobilu. Organizatorzy akcji podeszli do sprawy metodycznie i poważnie. Malec uwielbia telewizyjnego Batmana z lat 60. z Adamem Westem, dlatego też oprawa (kostiumy czy kuriozalność pomysłów złoczyńców) jawnie nawiązywała właśnie do tamtej epoki i tamtego wydania Gacka. Ambitne podejście do sprawy, odpowiadające ambitnemu marzeniu, szybko zaczęło przerastać organizatorów. W inicjatywę z zaangażowaniem włączyły się media, policja i władze ratusza, a odzew ludzi chcących kibicować dzieciakowi był zbyt duży, by można było to kontrolować.

"Batkid" to historia o marzeniu dziecka, które okazuje się być marzeniem uniwersalnym. Fundacja Make-A-Wish spełnia różnego rodzaju marzenia, ale nie doczekują się one aż tak dużego odzewu, bo najwyraźniej nie rozpalają aż do tego stopnia masowej wyobraźni, jak urzeczywistnienie superherosa. Każdy zna Batmana, być może też wielu chciałoby, żeby istniał naprawdę, w efekcie w akcji partycypowali z chęcią i zaangażowaniem zwykli policjanci, burmistrz miasta, deklarujący znajomość wszystkich filmów z Batmanem, i niemogący sobie odmówić stania się na chwilę burmistrzem Gotham, czy Barack Obama, który przesłał Batkidowi wideo twitta. Ten dokument to opowiastka może nieco ckliwa i naiwna - choć prawdziwa - ale robiąca wrażenie tym, jak superherosi działają na wyobraźnię, i tym z jaką mocą oddziaływać może czyjeś marzenie. Warto obejrzeć "Batkida" nawet jeśli się nie jest fanem trykociarstwa, acz dla zadeklarowanych fanów Mrocznego Rycerza to seans niemalże obowiązkowy, pokazujący jak fascynacja fikcją miesza się z rzeczywistością. Maniaków dopieszczonych wydań ostrzegam - wydane w Polsce DVD nie posiada dodatków, nie ma też lektora, są za to napisy.


Autor recenzji jest pracownikiem Polskiego Radia.

Opublikowano:



Batkid

Batkid

Premiera: Styczeń 2015
Tytuł oryginału: Batkid Begins
Format: DVD
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-