baner

Recenzja

Ostatni skok Carlissiana

Przemysław Pawełek recenzuje Star Wars Komiks #62 (2/2016)
8/10
Ostatni skok Carlissiana
8/10
Nie zdarza mi się raczej zaczynać od konkluzji, ale w tym przypadku nie mogę się powstrzymać - nowe wydanie Star Wars Komiks to prawdopodobnie najlepszy jak dotąd numer sygnowany logiem Disneya. Podobnie jak ostatnio mamy do czynienia z dwoma historiami - jedną skupioną na kolejnym z bohaterów i drugą domykającą zaczętą poprzednio miniserię. O ile jednak niedawna historia o księżniczce Lei porażała wręcz momentami banałem i miałkością, o tyle pełne werwy przygody Lando Carlissiana, które dostajemy teraz, były dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem.

Głównym daniem numeru są tu właśnie przygody byłego administratora Miasta w Chmurach. Historia cofa się jeszcze do czasów zanim objął on pieczę nad Bespin i prowadził pełną wzlotów i upadków karierę kombinatora z półświatka. Jego profil niebezpiecznie zbliża się tu do Hana Solo - nad Carlissianem wisi trudny do spłacenia dług, dlatego wygadany cwaniak jest gotów podjąć się każdej niebezpiecznej misji, także nielegalnej, w czym pomoże mu lojalny partner przewyższający możliwościami normalnych ludzi. Scenarzysta Charles Soule zadbał jednak o to, by Lando był dostatecznie podobny do Hana, by uwiarygodnić wiążącą ich przyjaźń, ale na pewno nie jest to taka sama postać. Carlissian unika jak - nomen omen - ognia korzystania z blasterów, zamiast tego stara się wyłgać z każdych tarapatów. Czaruje, uwodzi, kusi, a przy tym nieustannie bardzo ryzykuje, bo to urodzony hazardzista. Jak wiadomo - Lando nie zawsze dobrze obstawia, w efekcie czego przegrał wcześniej Sokoła Millenium w grze z Hanem. Podobnie jest i teraz. Pojawia się szansa lukratywnej akcji. Wszystko wydaje się być łatwe, wręcz zbyt łatwe. Zgodnie z prawidłami gatunku - akcja szybko się komplikuje, a potem ze złej staje wręcz fatalna. Urok może już nie wystarczyć do wyjścia z tarapatów.

Pięciozeszytowa seria o Lando jest wartka, pełna zwrotów akcji i dość 'filmowa' w sferze seryjnego atakowania czytelnika dużymi, spektakularnymi kadrami. Nie dziwne - komiks nawiązuje do filmów typu 'heist', gdzie przedstawiane są brawurowe napady lub włamania. Carlissian razem z Lobotem i dobranymi do akcji wspólnikami próbują uprowadzić luksusowy jacht pełen dóbr wszelakich, ale nie przewidują jak bardzo wartościowy może się on okazać. Wystawienie się na cel zmusza bohaterów do działania, podejmowania ryzyka oraz testuje ich lojalność. Historia nie jest skomplikowana, ale czyta się ją bardzo dobrze - z Carlissiana, będącego w najlepszym przypadku postacią z drugiego planu, stworzono tu pełnowymiarowego bohatera z charakterem, także Lobot doczekał się osobowości. Dodatkowym atutem serii jest strona wizualna. Mało u nas znany (co mam nadzieję że się wkrótce zmieni) Alex Maleev nadał tej historii charakteru, z zaangażowaniem rysując zwłaszcza kosmiczne pejzaże, nie przesadził jednak z ciężkością kreski, spore polo pozostawiając koloryście. Paul Mounts zrobił swoją robotę z wyczuciem i stylem przywołującym wspomnienia palet barw dobranych w "Mrocznym Imperium".

Dopełniające komiks "Rozbite Imperium", poprzednio wyróżniające się na tle nudnawej opowiastki o Lei, teraz nieco zbladło. Historia rozgrywająca się nieco po 'starej' trylogii niezbyt porywa, a i techniczne, odrysowane od modeli 3D rysunki pojazdów wydają się momentami wykorzystane w nie do końca logiczny sposób (choćby w przypadku lecącej w nieładzie eskadry X-wingów). Oto kolejne z rzędu losy znanych bohaterów, wykonujących Bardzo Ważne Misje, którymi nie sposób się przejąć zanadto, bo nie wiadomo do czego mają po upadku Imperium prowadzić. Największy wróg został pokonany, a z "Przebudzenia Mocy" wiemy, że ostateczne zwycięstwo w ogóle nie nastąpi, więc dramatyzmu tu zbyt dużo nie ma. Z drugiej strony dowiadujemy się w tej miniserii nieco o rodzicach Poe Damerona. Komiks kończy się też akcentem, który w mojej opinii powinien uciąć spekulacje dotyczące jednego z najważniejszych pytań, z jakim pozostali fani po seansie epizodu VII. Dla gorących sympatyków Gwiezdnych Wojen sam finał będzie dobrym argumentem do przeczytania tego zeszytu, bardziej krytyczni czytelnicy, którzy sceptycznie podchodzą do komiksów ze świata Gwiezdnej Sagi, powinni jednak sięgnąć po to wydawnictwo dla samego komiksu o Lando.


Autor recenzji jest pracownikiem Polskiego Radia.

Opublikowano:



Star Wars Komiks #62 (2/2016)

Star Wars Komiks #62 (2/2016)

Wydanie: I
Data wydania: Kwiecień 2016
Seria: Star Wars Komiks
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 170 x 260 mm
Stron: 148
Cena: 19,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-