baner

Recenzja

Widmo wielkiej bitwy

Paweł Panic recenzuje Orły Rzymu #4
8/10
Widmo wielkiej bitwy
8/10
Im bliżej kulminacyjnego momentu "Orłów Rzymu", tym Enrico Marini dobitniej udowadnia, że tworzenie komiksów nie ogranicza się u niego tylko do ilustracji. I chociaż jego fabuły nie robią aż takiego wrażenia jak rysunki, to z pewnością na polu scenopisarstwa nie ma się czego wstydzić.

Dwie pierwsze części "Orłów Rzymu" efektownie, acz nieco chaotycznie, wprowadzały na scenę głównych bohaterów. W trzecim tomie rozpoczęła się już właściwa opowieść o germańskiej rebelii, której punktem kulminacyjnym będzie bitwa, jaka rozegrała się w lesie Teutoburskim w 9 roku naszej ery. Czwarty album tej serii zaczyna się w tym samym miejscu, w którym skończył się trzeci, więc wszyscy ci, którym przeniesienie akcji na wschód od Renu szczególnie przypadło do gustu, powinni być usatysfakcjonowani.

Komiks otwiera mocna scena pacyfikacji barbarzyńskiej wioski. Stanowi ona przedsmak tego, co znajdziemy na kolejnych stronach, a będą to głównie pojedynki, potyczki i dosyć spore dawki okrucieństwa. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że krwawe sekwencje w ujęciu Mariniego zyskują na plastyczności i efektywności. Wspomniana już sekwencja początkowa robi wrażenie dzięki zastosowaniu kontrastu chłodnego błękitu i ognistej czerwieni. Błękit to spokój, zarówno sielskiej osady, jak i rzymskich żołnierzy, którzy lada moment dokonają pogromu. Ogniste barwy to szaleństwo wojny. Na tle płonącej wioski dowodzący legionistami Kwintus wygląda niczym jeden z jeźdźców apokalipsy. Takiego widoku nie zapomniałby z pewnością żaden z mieszkańców zrównanej z ziemią osady. Gdyby tylko komukolwiek dane było przeżyć...

Dzieje się w tym tomie sporo – nie tylko jeśli chodzi o same starcia zbrojne, ale również zmieniający się po obu stronach układ sił. Arminiusz, mimo że nadal sprawia wrażenie wojownika nie do zatrzymania, musi walczyć o władzę nad plemionami germańskimi. Tytus Falko natomiast okazuje się dla niego poważniejszym problemem niż początkowo sądził. Co do tego, że to właśnie Falko kolejny raz zdobywa nasze serca i kibicujemy mu aż do samego końca, chyba nie ma żadnych wątpliwości. Musimy tylko przyzwyczaić się do faktu, że jest on prawdziwym dzieckiem szczęścia, które z każdej, nawet najbardziej beznadziejnej sytuacji, wychodzi w jednym, mocno poobijanym kawałku. Urozmaicenie w fabule stanowią wyjątki z "prywatnego życia" protagonistów (a raczej życia bliskich im kobiet).

Czyta się to wszystko z zapartym tchem, nie ma mowy o żadnych dłużyznach, a zwroty akcji wcale nie są tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać. "Orły Rzymu" to komiks, który stroną graficzną stoi, więc tym bardziej należą się Mariniemu brawa, że pieczołowicie rozrysowując kolejne kadry nie odleciał całkowicie i pilnował, aby jego opowieść miała ręce i nogi. Oczywiście nie jest to historia, która wami wstrząśnie, niemniej plasuje się w czołówce gatunku kostiumowych komiksów przygodowych (dla niepoznaki zwanych niekiedy historycznymi).

Piąty tom "Orłów Rzymu" powinien ukazać się nakładem oficyny Dargaud jeszcze w tym roku. Oby na jego polskie wydanie przyszło nam czekać jak najkrócej.

Opublikowano:



Orły Rzymu #4

Orły Rzymu #4

Scenariusz: Enrico Marini
Rysunki: Enrico Marini
Wydanie: I
Data wydania: Luty 2015
Seria: Orły Rzymu
Tytuł oryginału: Les Aigles de Rome - Livre IV
Wydawca oryginału: Dargaud
Tłumaczenie: Jakub Syty
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 215x290 mm
Stron: 56
Cena: 38,00 zł
Wydawnictwo: Taurus Media
ISBN: 978-83-64360-42-8
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Widmo wielkiej bitwy Widmo wielkiej bitwy Widmo wielkiej bitwy

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-