baner

Recenzja

Myszka w tarapatach

Krzysztof Tymczyński recenzuje Lady S #04: Zabawa w kotka i myszkę
7/10
Myszka w tarapatach
7/10
Jak dotąd, publikowaną w naszym kraju przez wydawnictwo Kubusse serię ”Lady S” niemal wyłącznie chwaliłem. Zastanawiałem się jednak, czy przyjdzie w końcu czas na tom, który w moich oczach odstawać będzie poziomem od poprzednich. I niemal dokładnie w tym momencie zabrałem się za czwartą odsłonę cyklu, która okazała się być niestety odrobinę słabsza w stosunku do poprzednich.

Centrala CIA ma już dość faktu, że nic nie wie na temat organizacji Circat. Podejrzewają jednak, że Susan – główna bohaterka komiksu - z nimi współpracuje i właśnie dzięki pewnemu podstępowi, ma ona doprowadzić agentów do samej centrali tajemniczej agencji. Zamaskowani agenci porywają więc jej przybranego ojca, a sama Lady S, zgodnie z planem, postanawia poszukać pomocy u Oriona i jego zwierzchników. Jednocześnie na wierzch wypływa jej przeszłość, gdy policja potwierdza, iż odcinki palców Susan są identyczne z tymi, które lata temu zostawiała złodziejka o pseudonimie Myszka.

Czwarta odsłona cyklu przechodzi zdecydowaną metamorfozę w stosunku do poprzednich. Nieco lżejsza, momentami wręcz nastawiona na humorystyczne akcenty fabuła, to coś, co całkiem nieźle udało wprowadzić się Van Hamme’owi na karty komiksu. Pierwszy raz od lektury premierowej odsłony cyklu kilkukrotnie uśmiechnąłem się podczas czytania, a pod tym względem prym prowadził zdecydowanie fajtłapowaty i komicznie nieporadny Ralph Ellington. Oczywiście można się tu przez moment zastanawiać nad tym, dlaczego to właśnie agenci CIA pokazani są jako kompletne niedojdy, to jednak głównie dzięki scenom z nimi, ”Zabawa w kotka i myszkę”, jest dużo lżejszym w tonie tomem i jest to na pewno miła odmiana.

Sam pomysł na fabułę tomu również miał sporo potencjału. I w znakomitej części został on dobrze wykorzystany. Van Hamme znakomicie rozszerzył świat przedstawiony na łamach ”Lady S” oraz rozbudował pojawiające się w nim postacie, a także dodał kilka nowych. Ten tom doskonale pokazuje to, czego zawsze oczekuję od komiksowego serialu – rozwój postaci i relacji między nimi. Jednocześnie cały czas jest tu utrzymana mocna otoczka tajemnicy. Widać to chociażby na przykładzie wizyty Susan w siedzibie Circat, która z jednej strony udziela sporo odpowiedzi, ale zarazem dodaje kolejne pytania, zaś kilka kwestii pozostaje względnie nieporuszonych. Dzięki temu zabiegowi czytelnik wciąż jest bardzo ciekawy kolejnych tomów. Niestety nie wszystko do końca przypadło mi do gustu.

W komiksie pojawia się zdecydowanie za dużo czystych zbiegów okoliczności, przez co po kilkunastu stronach zaczynają się one objawiać mi jako coraz bardziej naiwne. Byłem jeszcze w stanie przyjąć na klatę i zaakceptować spotkania z kolejnymi, nawet najbardziej nietypowymi agentami Circat, ale pewne sceny były już mocno przesadzone. W pewnym momencie widzimy Susan jadącą autobusem, gdzie zaczepia ją pewien gość. Gdy już bohaterka opuszcza ten środek transportu, mija kilka chwil i ten sam mężczyzna oferuje jej podwózkę motorem. Skoro więc miał motor, dlaczego trzy strony wcześniej korzystał z autobusu? Dodatkowo trochę zdziwiło mnie, że zatrzymany nieco później kierowca ciężarówki, który od jakiegoś czasu był w drodze, doskonale zna każdy, nawet nieoznaczony na mapie kawałek prowincji. To oczywiście wszystko drobnostki, lecz wszystko w pewnym momencie tak naiwnie układa się po myśli Susan, byle tylko popchnąć fabułę w oczekiwanym kierunku, że nie pomaga nawet chwilowe zawieszenie niewiary. Za kolejny, mały minus uważam kolejną już w tej serii scenę, w której Susan pojawia się półnago bez żadnego sensu. Tym razem był to fragment, gdy w trakcie rozmowy z Ralphem jak gdyby nigdy nic zmienia koszulę, nie mając oczywiście na sobie żadnej bielizny.

Ilustracje Philippe Raymonda nie wyszły ponad to, co rysownik ten dotychczas prezentował na łamach kolejnych odsłon ”Lady S”. Warstwa graficzna jest przejrzysta i czytelna, lecz brak w niej jakiegokolwiek pazura, przez co całość wygląda raczej jak robota na zamówienie, niż praca wykonana z pasją.

Mimo tego że tom ten spodobał mi się nieco mniej od poprzednich, daleki jestem od twierdzenia, że był słaby. To wciąż solidna, wciągająca lektura, lecz jednocześnie mam nadzieję, że od kolejnych odsłon, na łamach ”Lady S” będzie mniej naciąganego przypadku, lecz pozostanie solidna dawka lekkości i humoru. To coś, co zdecydowanie dobrze sprawdziło się w przypadku ”Zabawy w kotka i myszkę”. I tylko oby na kolejne tomy tego cyklu nie przyszło nam zbyt długo czekać.

Opublikowano:



Lady S #04: Zabawa w kotka i myszkę

Lady S #04: Zabawa w kotka i myszkę

Scenariusz: Jean Van Hamme
Rysunki: Philippe Aymond
Wydanie: I
Data wydania: Czerwiec 2016
Seria: Lady S
Tytuł oryginału: Jeu de dupes
Rok wydania oryginału: 2007
Tłumaczenie: Jakub Syty
Druk: kolor, kreda
Oprawa: miękka
Format: 215x290 mm
Stron: 48
Cena: 38,00 zł
Wydawnictwo: Kubusse
ISBN: 978-83-941480-4-1
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Myszka w tarapatach Myszka w tarapatach Myszka w tarapatach

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-