Nowe Teksty

Furia, król Artur [recenzja]
Jak komiks ocenił Sławiński?
Zjawiskowa She-Hulk #02, John Byrne [recenzja]
Jak komiks ocenił Sławiński?
Wonka, film [recenzja]
Jak film ocenił Zimiński?

Zapowiedzi

Nowe Plansze

Nowe Imprezy

Forum Alei Komiksu

Felieton

Krótka relacja z jednego dnia łódzkiego festiwalu (MFKiG 2023)

Paweł Panic
Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi to święto wszystkich osób w mniejszym lub większym stopniu związanych z polską sceną komiksową. Festiwal zmienił nazwę, zmieniał lokalizację, ale niezmienny pozostaje jeden aspekt z nim związany: każdy, kto jakoś "siedzi" w komiksach, z niecierpliwością czeka na weekend na przełomie września i października. Od tegorocznej edycji minął już tydzień, zatem najwyższa pora podzielić się krótką refleksją na jej temat.

Tak się złożyło, że w tym roku zawitałem do Łodzi tylko na jeden dzień, więc siłą rzeczy moja relacja będzie zubożona. Ponadto nie udało mi się trafić na wiele spotkań, nie odwiedziłem świeżo otwartej ekspozycji w EC1, nawet galę odpuściłem. Taki jednak urok i zarazem przekleństwo MFKiG, że wszystkiego po prostu nie da się ogarnąć. Nie zmienia to jednak faktu, że ogarnąć powinienem zdecydowanie więcej, gdyż w tym roku większość czasu wypełniło mi snucie się po Atlas Arenie. Do tego kilka spotkań, krótki afterek i już trzeba było się zbierać. Teraz postaram się to wszystko jakoś usystematyzować i przedstawić najmniej chaotycznie, jak tylko jestem w stanie.

mfkig_pkp1
Kolejka ok. 10 rano w sobotę


Pod Atlas Arenę dotarłem w sobotę przed 10. Parking o tej porze jeszcze świecił pustkami, a pogoda dopisywała. Dobrym rozwiązaniem okazało się przeniesienie punktu z akredytacjami do innego budynku. Dzięki temu cała procedura przebiegała sprawnie, a ludzie z "głównej" kolejki nie spoglądali na człowieka z zawiścią. W tymże budynku zorganizowano także niewielkie wystawy reprodukcji plansz komiksowych oraz strefę gier bez prądu. Duża sala z kilkoma stoiskami oraz kilkudziesięcioma stanowiskami do grania w planszówki wyglądała naprawdę okazale. Dobrze, że organizatorzy z jednej strony zapewnili miłośnikom takiej rozrywki pokaźną przestrzeń, a z drugiej skutecznie oddzielili ich od festiwalowego zgiełku. Po odebraniu wejściówki mogłem udać się do głównego budynku. Tym razem wchodziło się do niego od tyłu, co dla kogoś, kto przyjechał wczesnym rankiem, nie musiało być do końca oczywiste. Wnętrze Atlas Areny jak zawsze robiło wrażenie. Na dole ustawiono boksy, w których swoje stoiska mieli głównie więksi wydawcy, do tego punkty z geekowskim merchem, stanowiska Fundacji Przekrój i Fundacji Muzeum Komiksu, pokaźny punkt Komisji Europejskiej, dostawczak IPN-u, wreszcie strefa gier. I przy tej ostatniej chciałbym się na chwilę zatrzymać.

mfkig_pkp2
Bongosy już czekają na miłośników Donkey Konga


mfkig_pkp9
Strefa gier retro


mfkig_pkp3

mfkig_pkp4
Płyta Atlas Areny


mfkig_pkp5
Stoisko Fundacji Muzeum Komiksu


Odkąd do nazwy festiwalu dopisano gry, to można było odnieść wrażenie, że ten dodatek zaczął powoli przejmować komiksową, rdzenną część łódzkiego festiwalu. W tym roku było inaczej, tak jakby impreza zyskała wreszcie właściwe proporcje. Po pierwsze, gry unplugged zyskały osobną przestrzeń. Po drugie, gry komputerowe okrojone zostały z akcentu turniejowego i całkowicie poszły w retro. Nie wiem, czy było to podyktowane faktem, że w tym samym terminie w Poznaniu odbywała się największe impreza gamingowa w kraju, ale tak czy inaczej uważam tę decyzję za strzał w dziesiątkę. W poprzednich latach e-sport dominował (przynajmniej akustycznie) na MFKiG, a w tym roku skromna strefa retro idealnie wpasowała się w geekowski charakter całej imprezy. Kilka automatów, starych konsol, bongosy do "Donkey Konga", estetyczna strefa poświęcona jubileuszowi "Dooma" – wszystko idealnie urządzone i wkomponowane w przestrzeń płyty Atlas Areny. W tym miejscu warto wspomnieć o pierwszej książce wydanej przez Centrum Komiksu i Narracji Interaktywnej, która ładnie spina wątki komiksowe i growe: antologii "Wokół narracji interaktywnej". Teksty w niej zawarte zostały obficie okraszone ilustracjami Michała Śledzińskiego, w którego twórczości gry i środowisko graczy zawsze były mocno reprezentowane.

mfkig_pkp8
Spotkanie z twórcami antologii "Wokół narracji interaktywnej"


Opuszczając płytę i wspinając się na koronę Atlas Areny, przechodziło się do trochę innego świata. Boksy i efektowne stoiska ustępowały w nim miejsca niewielkim stolikom z komiksami wydawanymi własnym sumptem, pozycjami antykwarycznymi i całą masą mniej lub bardziej chałupniczo wytwarzanych gadżetów. Gdzieś między nimi ulokowali się też ci mniejsi, ale jakże ważni na naszym rynku wydawcy: Timof, Kultura Gniewu, Centrala, Instytut Kultury Popularnej, Kurc i kilku innych. To w tej części targów dokonałem największych zakupów, bowiem nie ma lepszej okazji do uzupełnienia kolekcji wydawnictw zinopodobnych niż wszelkiej maści festiwale (tyczy się to nie tylko łódzkiej imprezy). W tym roku obok oferty stricte komiksowej bardzo dużo było przypinek, figurek, breloczków i innych, zazwyczaj mocno osadzonych w mangowej stylistyce, gadżetów. Obfitość tego typu produktów całkiem dobrze korespondowała z pokaźną liczbą cosplayerów przewijających się w tym roku przez Atlas Arenę.

W przeszłości gry przytłaczały komiksową część MFKiG, ale patrząc na ogrom otaku (nie mam pojęcia, czy to aktualne i dobrze oddające charakter zjawiska określenie – jeśli nie, to proszę mnie poprawić) goszczących na bieżącej edycji festiwalu, jakoś nie odnosiłem wrażenia, że proporcje zostały zaburzone. Wręcz przeciwnie, ta przebrana, kolorowa rzesza młodych ludzi doskonale wpasowywała się w charakter imprezy. I jasne, że samej mangi było w tym niewiele, a całe zjawisko wydawało się koncentrować wokół cosplayu i gadżetów, lecz nie zmienia to faktu, że ten kierunek wydaje się dużo naturalniejszy dla MFKiG niż e-sport. Do tego wszystkiego dochodzi wyraźne odmłodzenie emefkowej publiczności. Charakterystyka łódzkiego festiwalowicza, to temat na osobny artykuł (tudzież badania), ale w wielkim skrócie można podzielić go na kilka grup: najstarsze pokolenie (fani "Thorgala" oraz frankofońskiej, tudzież PRL-owskiej klasyki), dawne młode pokolenie (ludzie wychowani na "Produkcie" i na bieżąco śledzący rozwój rynku po 2000 roku), współczesne młode pokolenie (i tutaj właśnie wydają się dominować statystyczni odbiorcy mang), wreszcie dzieci (trafiające na festiwal wraz z rodzicami wywodzącymi się z dwóch pierwszych grup). Ta różnorodność cieszy i pozwala wierzyć, że Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier przetrwa jeszcze wiele lat.

Bo MFKiG już dawno przestał być imprezą, na której wszyscy się znali, a fani płynnie mieszali się z autorami i wydawcami. Na tego typu interakcje pozostało już miejsce na afterparty. I trochę szkoda, że próżno na nim szukać świeżej krwi. Nie wiem, czy po prostu młodym nie uśmiecha się integrować ze starymi, czy to po prostu starzy tak się zabetonowali, że informacja o afterze trafia tylko do wtajemniczonych. Może to specyfika Atlas Areny i faktu, że sama gala odbywa się niejako już po zamknięciu całej imprezy? Skoro w EC1 już wszystko zaczęło działać (i jak donoszą Ci, którzy widzieli świeżo otwarte centrum, działać wyjątkowo dobrze), to może nadszedł najwyższy czas na przeprowadzkę festiwalu?

Gdzie by się jednak nie odbyło przyszłoroczne MFKiG, to wiem jedno: zrobię wszystko, żeby się na nim pojawić. Nawet jeśli komiksy nie zajmują już w moim życiu takiego miejsca jak kiedyś, to dobrze raz do roku wrócić na imprezę, która jest symbolem. To już pewnego rodzaju tradycja, którą każdy może wzbogacić o własne festiwalowe rytuały. A jak wiadomo, im człowiek starszy, tym bardziej przywiązuje wagę do takich rzeczy.

mfkig_pkp7
Spotkanie z Thomasem Ottem


mfkig_pkp6
Spotkanie "Komiks historyczny, ale ciekawy"


mfkig_pkp10
Wyniki konkursu na pasek komiksowy


mfkig_pkp11
Złote Kurczaki 2021


Foto Paweł Panic

Opublikowano:



Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-