Nowe Teksty

Furia, król Artur [recenzja]
Jak komiks ocenił Sławiński?
Zjawiskowa She-Hulk #02, John Byrne [recenzja]
Jak komiks ocenił Sławiński?
Wonka, film [recenzja]
Jak film ocenił Zimiński?

Zapowiedzi

Nowe Plansze

Nowe Imprezy

Forum Alei Komiksu

Recenzja

Brzoskwinia #1

Marta, Yaqza, Yaqza recenzuje Brzoskwinia #01
Kiedy wzięłam do ręki ten komiks i przekartkowałam go pomyślałam sobie, że to kolejne romansidło, czyli coś nie dla mnie......

Na szczęście jak mówi stare polskie przysłowie "pozory często mylą", sprawdziło się w tym przypadku. Postanowiłam dać tej małej książeczce szanse i przeczytałam ją "od deski do deski", i bynajmniej już po kilku stronicach nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje.

"Brzoskwinia" to historia pięknej (aczkolwiek nie zdającej sobie z tego sprawy) dziewczyny Momo Adachi. Panna Adachi jak prawie każda nastolatka jest po uszy zakochana; obiektem jej westchnień jest przystojny blondyn o dźwięcznym imieniu Kazuya (który zachowuje się czasami jak przysłowiowe ciepłe kluchy, ale jeżeli sytuacja tego od niego wymaga potrafi wziąć się w garść i działać).

Dziewczyna jest niestety na tyle nieśmiała, że pewnie nigdy nie wyjawiłaby tego co dzieje się w jej serduchu i świat nie dowiedziałby się jak ciepłymi uczuciami darzy owego chłopca, gdyby nie jej wciska koleżanka (która nawiasem mówiąc jest wredniejsza od moich sąsiadów). Sea, bo tak się zwie uczennica czarta, knuje iście szatańskie intrygi, by nie dopuścić żadnego mężczyzny do Adachi, a już na pewno nie jednego z najprzystojniejszych samców w szkole....ona naprawdę jest świetna!!! Mogłaby być kameleonem w powieści Antoniego Czechowa.
W komiksie występuje jeszcze jeden osobnik płci męskiej- Kairi, który jest drugim playboyem w tej szkółce. Szczerze powiedziawszy ja odbieram go jako troszeczkę niezrównoważonego umysłowo.....a dlaczego tak uważam, kiedy przeczytacie zrozumiecie sami.

Ogólnie fabuła jest naprawdę ciekawa, tylko, że mniej więcej od połowy komiksu staje się troszeczkę monotonna. Odnoszę wrażenie, że powtarza się pewien schemat wydarzeń podobnie jak w telenowelach brazylijskich (fuj!).... Na szczęście to jest dopiero pierwsza część mangi. Mam nadzieje, że druga część będzie bardziej urozmaicona...

Kiedy czytałam ten komiks, co chwile wybuchałam głośnym śmiechem, a to za sprawą rysunków. Niby nie są jakimś dziełem artystycznym, ale mają w sobie coś naprawdę niesamowitego, potrafią rozśmieszyć czytelnika-mnie na przykład naprawdę rozbawiły. Myślę, że to jest jedna z najmocniejszych stron tego komiksu.
Osobiście zmieniłabym jeszcze jedną rzecz mianowicie tytuł niby drobiazg, ale jakże znaczący "Brzoskwinia", czytając komiks można zrozumieć dlaczego jest tak zatytułowany, ale mi on naprawdę nie podchodzi...Ja nazwałabym go "Niemoralna propozycja II", albo cos w tym stylu. A dlaczego taki tytuł? Musicie jeszcze wiedzieć, że Momo ciągle otrzymuje niemoralne propozycje, choćby na ulicy kiedy jest zaczepiana przez starszych panów......
Z niecierpliwością czekam na następny tom, a ten naprawdę gorąco polecam.


Yaqza: Czy sędziowie przysięgli zanotowali to wierutne kłamstwo? Kobieta nie lubiąca romansideł, akurat...ale prawdę mówiąc ja także pomyślałem że"Brzoskwinia" to jakiś farmazon dla szukających ciepła z piecyka elektrycznego dziewczynek w wieku gimnazjalno-winopoznawczym...
Z recenzenckiego jednak obowiązku (i strachu przed wrzuceniem tekstu Marty bez własnego komentarza) po uprzednim skompletowaniu zestawu pierwszej pomocy ( w razie zasłabnięcia) i tony chusteczek (nigdy nic nie wiadomo...) otworzyłem ten tomik- zaczynajmy więc.

Pierwsze wrażenie- kuuuurcze, znowu shojo manga..o tym, jak nie lubię tego typu rysunków można by pisać eseje...Ale co mi tam, jestem twardy- idę dalej. Hmmm, niezł...yyyy, to jest, atrakcyjna panna z tej Momo..."No dobra"- myślę- "może się jakoś przekonam, a nuż się rozbierze..."żartuję, żartuję, Marta, nie celuj we mnie z tej bazooki!!


Scenariusz jest pokręcony jak rury w wodociągach miejskich- cały czas coś się dzieje- a to przykładowo Kairi (mój idol- w przeciwieństwie do Marty nie nazwałbym go „niezrównoważonym umysłowo”- koleś jest wybitny! Ma tak bezpośrednie gadki i podejście do płci pięknej, ze mózg w poprzek staje! A na dodatek ma sporą tolerancję na ciosy zamachowe...). rozgada że całował się z Momo, a to później ją naprawdę pocałuje...i dowie się o tym Kazuya, który lubi Momo ale nie wie że ona lubi jego, a Sae to wykorzysta przeciwko obojgu i pójdzie kupić pakiet prezerwatyw i torbę na szurikeny....no dobra, to ostatnie to nie do końca prawda...przynajmniej jeśli chodzi o szurikeny.
A propos Sae- takiej wrednej su..eee..szma..yyy..dzi..kuuucze..DAMY dawno na oczy nie widziałem. Myślałem że ja jestem wredny (tak mi ciągle powtarza pare osób...ale nie wiem czy powinienem brać to do siebie...), ale to co ona robi to już przegięcie- wszystko ma swoje granice, moja panno, czasami trzeba wziąć na wstrzymanie by uderzyć ze zdwojoną siłą:)!
Cały czas jakieś intrygi, nieporozumienia, kłamstewka, oszustwa, rozboje, gwałty, pornografia, zamachy terrorystyczne...ups. Zagalopowałem się nieco, czegoś z wymienionych przeze mnie składowych raczej tu nie uświadczysz...
Zdumiewa mnie ponadto, ile intryg można uknuć w ciągu jednego czy dwóch dni- a cały dowcip polega na tym, że- wbrew wszelkim oczekiwaniom i obawom- czyta się ten komiksik bardzo przyjemnie! Bohaterowie są bardzo fajni, wiecie, tacy ludzcy- mają wady i zalety (ciekawe jakie zalety ma Sae...), rozterki, problemy...trudno nie poczuć do przynajmniej jednego z nich nici sympatii czy nie utożsamiać się z którymś z nich...

Na plus trzeba policzyć tez poczucie humoru autorki- niektóre sytuacje powodują atak nerwowego rechotu i skurcz mięśni kaloryferowatych...Odwiedzający siłki wiedzą o co chodzi.
A wady? Rysunki mi nieszczególnie podchodzą, ale ja zwyczajnie nie lubię takiego typu ilustrowania komiksów. Dodatkowo denerwuje mnie także, niestety, specyficzne dla shojo mangi kadrowanie i styl prowadzenia narracji- te najazdy na oczy...jak w „Fiorelli” czy innym tasiemcu naszych przyjaciół z Ameryki Południowej, a żeby im na zdrowie wyszło.
No i warto by dodać (tytułem ostrzeżenia), że wszelkie problemy są tak straszliwe w tej mandze wyolbrzymiane, że człowiek który spotkałby się z nimi bezpośrednio zapewne rzuciłby się z mostu na samą myśl o ich rozwiązywaniu- zwyczajnie dzieje się aż ZA dużo.

Poza tym spoko- a skoro nawet ja, prawdziwy samiec z krwi i kości ( numer komórkowy dla fanek o rozmiarach 90-60-90 po podesłaniu maila ze zdjęciem) tak mówię, to musi być spoko. Fajny komiks, przyznam że wciągający (te intrygi...aż sam się zdziwiłem że tak zaabsorbowały moją uwagę)- ja też czekam na kolejny tom (może Momo się rozbierze...).I to by było na tyle.

Opublikowano:



Brzoskwinia #01

Brzoskwinia #01

Scenariusz: Ueda Miwa
Rysunki: Ueda Miwa
Wydanie: I
Data wydania: Wrzesień 2003
Seria: Brzoskwinia
Tytuł oryginału: Peach Girl
Rok wydania oryginału: 1998
Wydawca oryginału: Kodansha
Tłumaczenie: Zbigniew Kiersnowski
Druk: czarno-biały
Oprawa: kartonowa
Format: 11 x 18 cm
Stron: 184
Cena: 16 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-