baner

Komiks

Wojny nieskończoności

Wojny nieskończoności

Scenariusz: Gerry Duggan
Rysunki: Mike Deodato Jr., Mark Bagley, Cory T. Smith, Andy MacDonald
Wydanie: I
Data wydania: Maj 2021
Seria: Marvel Fresh
Tłumaczenie: Marcin Roszkowski
Druk: kolor
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 16,7x25,5 cm
Stron: 332
Cena: 79,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328160460
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Kamienie Nieskończoności trafiły na Ziemię, a wraz z nimi nadeszła wojna. Doktor Strange, Kapitan Marvel, Loki, Strażnicy Galaktyki i inni bohaterowie ruszają do walki o klejnoty, których prawdziwej mocy i wpływu na wszechświat nikt do końca nie pojmuje. Niespodziewanie na ich drodze staje potężna wojowniczka, zwana Requiem, której tożsamość zaskoczy wszystkich. Stawką w tej wojnie jest sama rzeczywistość. Czy bohaterowie zdołają ją ocalić, czy też odmieni się ona na zawsze?

Oto drugi album z nowej linii wydawniczej Marvel Fresh, która zastąpi Marvel NOW! 2.0 i w której będą się odtąd ukazywały najnowsze komiksy z wydawnictwa Marvel. Albumy „Wojny nieskończoności: Odliczanie” oraz „Wojny nieskończoności” łączą obie te linie wydawnicze – zamykają wątki ze „Strażników Galaktyki” (Marvel NOW! 2.0), a jednocześnie przygotowują uniwersum Marvela i jego bohaterów na kolejne przygody, które zobaczymy już w Marvel Fresh.

Scenariusz „Wojen nieskończoności” napisał Gerry Duggan, autor znany z serii „Deadpool” i „Strażnicy Galaktyki”. Rysunki stworzyli Mark Bagley („Ultimate Spider-Man”), Mike Deodato Jr. („Grzech pierworodny”, „Niezwyciężony Iron Man”), Andy MacDonald oraz Cory Smith.

Album zawiera zeszyty: „Infinity Wars Prime” #1, „Infinity Wars” #1–6, „Infinity Wars: Fallen Guardian” #1, „Infinity Wars: Infinity” #1 oraz „Thanos Legacy” #1.

Recenzja

Groot jest zagubiony, Tomasz Kleszcz

Galerie

Wojny nieskończoności Wojny nieskończoności Wojny nieskończoności

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

WOJNA O KAMIENIE NIESKOŃCZONOŚCI



W końcu jest! Po trwającym trzy tomy „Strażników Galaktyki” i albumie „Wojny Nieskończoności: Odliczanie” wprowadzeniu, na rynku pojawił się wreszcie event „Wojny Nieskończoności”. Jak wskazuje tytuł, to kolejna z długiej tradycji opowieść o Kamieniach Nieskończoności. Czy lepsza od poprzednich? Nie, ale nadal atrakcyjna dla miłośników tego schematu i oferująca całkiem sporą porcję widowiskowej rozrywki.



Kamienie Nieskończoności nigdy nie znaczą nic dobrego. Czasem służyły słusznej sprawie, jak wtedy, gdy ocaliły świat przy zagładzie zgotowanej nam przez inkursje, ale kiedy tylko wpadały w niewłaściwie ręce, dochodziło do tragedii – m.in. wymazania połowy życia we wszechświecie. Teraz trafiają na Ziemie, a co za tym idzie sprowadzają na nią wojnę. Gdy superbohaterowie razem ze Strażnikami Galaktyki walczą o Kamienie, pojawia się potężna Requiem. Kim ona jest? Czy wszechświat uda się ocalić? I jakie będą tego wszystkiego konsekwencje?



Historia Kamieni Nieskończoności sięga roku 1972, kiedy to pojawiły się pierwsze z nich. Do roku 1977 pojawiło się ich sześć, a w 1990 zaczęła się wielka saga o nich, rozpoczęta w „The Thanos Quest” a rozwinięta w „Rękawicy Nieskończoności”. Potem opowieści o nich powracały, co jakiś czas, a nawet doczekały się wydawanej w latach 1992-1995 serii „Warlock and the Infinity Watch” poświęconej ich strażnikom i uwiecznienia w kinowych hitach Marvela. Wiele opowieści z nich mogliśmy czytać na polskim rynku, zarówno klasyczną trylogię, jak i współczesne dzieła, a teraz nadszedł czas na kolejne odświeżenie klasyki.



Jakim eventem są „Wojny Nieskończoności”? Cóż, nie tak dobrym, jak te już nam znane, ale nadal całkiem niezłym. Mamy tu dużo akcji, szybkie tempo, lekką treść, nieco niewyszukanego humoru. Ot epicka opowieść o kosmicznie bitwie, coś w sam raz do zekranizowania, jako widowiskowy hit, przepełniony efektami specjalnymi i gwiazdorską obsadą. Mamy tu wiele znanych postaci, spektakularne sceny, popisy wyobraźni. Owszem, to wszystko już było, niemniej nadal sprawdza się całkiem nieźle, chociaż znany z „Deadpoola” Duggan nie należy do najwybitniejszych scenarzystów.



Jeśli chodzi o ilustracje, album wypada lepiej, niż „Wojny Nieskończoności: Odliczanie”. Najlepiej wypadają tu prace Deadatto i Bagleya, ale jako całość komiks też prezentuje się dobrze. Poza tym mamy solidną ilość stron (332, a dodając do tego wydany w tym samym czasie tom wprowadzający w wydarzenia, liczący 264 strony, w ręce czytelników trafia całkiem epicki event) i fakt, że w poza główną opowieścią, mamy także nieco pobocznych zeszytów.



Reasumując, niezła rzecz dla miłośników kosmicznych eventów Marvela. Szybka i prosta, mająca swój urok, wtórna, ale sympatyczna. I stanowi całkiem udany pomost miedzy „Marvel Now 2.0”, a „Marvel Fresh”.