baner

Komiks

Rorschach

Rorschach

Scenariusz: Tom King
Rysunki: Jorge Fornés
Wydanie: I
Data wydania: Listopad 2022
Seria: Strażnicy, DC Limited
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 17,0x26,0 cm
Stron: 312
Cena: 119,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328155954
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Nowa opowieść z uniwersum „Strażników”, legendarnego dzieła Alan Moore’a! W 1985 roku gigantyczna kałamarnica z innego wymiaru zaatakowała Nowy Jork. Równocześnie zniknęli prawie wszyscy superbohaterowie znani jako Strażnicy. W 2020 roku dochodzi do zamachu na kandydata na prezydenta USA. Jednym z terrorystów okazuje się starzec w masce Rorschacha. Czy jest możliwe, że po trzydziestu pięciu latach powrócił ten legendarny Strażnik? Do rozwiązania zagadki zostaje zaanażowany świetny detektyw...

Trzymającą w napięciu historię napisał były agent CIA, a obecnie sławny scenarzysta Tom King, laureat nagród Eisnera i Harveya, współautor takich hitów jak „Kryzys bohaterów”, „Vision” czy „Omega Men”. Rysunki są dziełem cenionego hiszpańskiego grafika Jorgego Fornésa, który w trakcie kariery ilustrował komiksy m.in. o Batmanie, Wolverinie, Daredevilu.

Recenzja

Rorschach, Tom King, Strażnicy [recenzja], Jan Sławiński

Galerie

Rorschach Rorschach Rorschach

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

RORSCHACH WRACA?



„Strażnicy” przez dekady byli komiksem, którego się nie tykało. Legendą, w jaką ingerować nie było można. Ani trzeba. Bo i po co. Może i Alan Moore ma lepsze dzieła, może i bliższe ideałowi – sam tak uważa zresztą – ale w komiksie superhero i antihero nie było i nie będzie doskonalszego uchwycenia tematu nadludzi. Więc co tu dodawać? Ale jednak dodano. Dodano nieco o bohaterach, zrobiono film, potem rzucono się na głęboką wodę i postanowiono włączyć te postacie i wydarzenia do głównego nurtu, dopowiedzieć ciąg dalszy – zupełnie inny w komiksach, a inny w serialu – i tak docieramy do tego momentu. „Zegar zagłady”, gdzie to włączenie i kontynuowanie miało miejsce, był świetny. „Rorschach” też jest świetny. I przy okazji to najlepsza obok „Mister Miracle” i „Visiona” historia Toma Kinga wydana na polskim rynku.



Rok 1985. Dochodzi do wielkich wydarzeń, które ratują świat. Koszt jest wysoki, tak w ludziach, jak i w herosach. Rorschach też ginie.

Rok 2020. Gdy w USA dochodzi do zamachu na kandydata na prezydenta, sytuacja komplikuje się, gdy okazuje się, że jedynym z wrogów jest staruszek podający się za Rorschacha właśnie. Czy to możliwe, że przeżył? A jeśli tak to jak i dlaczego wrócił dopiero teraz?



Znów Tom King i znów pozamiatał. Ja wiem, że wielu się ten komiks nie spodoba, jak i nie spodobało się to całe zamieszanie ze Strażnikami w ramach „DC Odrodzenie”, zwieńczone „Zegarem zagłady”, ale tamte historie przypadły mi do gustu, z szacunkiem podeszły do pierwowzorów i broniły się całkiem dobrze, nie idąc zbyt łatwą drogą. I tak samo jest tym razem. „Rorschach” to nie drudzy „Strażnicy”, tamtych nic nie zastąpi, ale uzupełnienie znakomite. I znakomita, intrygująca historia w miarę samodzielna. W miarę, King starał się zrobić, co mógł, ale odciąć się od przeszłości i całego dorobku, z ciężarem historii po prostu nie da. Niemniej stworzył komiks iście rewelacyjny.



Co w nim mamy? To, co w „Strażnikach”, choć podane z własną wrażliwością: intrygujące postacie osadzone w fabule, którą do przodu pcha na równi akcja, jak i detektywistyczna zagadka. Jest tu komentarz społeczny, jest pochylenie się nad superhero, jako takim, a wszystko to w opowieści, gdzie mamy miks rozrywki i zaangażowania.



Do tego dochodzą ilustracje bliskie „Strażnikom” i zarazem im dalekie. Ale pasujące i do tej opowieści, i do tego wszystkiego, co ona kontynuuje i rozwija. Brudna, prosta, ale realistyczna, z kolorem bardziej złożonym, choć zarazem mniej ekspresyjnym, niż w klasyce Moore’a, wpada w oko i naprawdę dobrze się prezentuje.



I tyle. Świetny komiks, tak po prostu. Doskonała historia jako taka i znakomity dodatek do legendy. Nie wszystkich kupi – nie kupi tych uprzedzonych do jakiegokolwiek tykania pierwowzoru – ale każdy, kto lubi dobre opowieści graficzne, coś tu dla siebie znajdzie.