Nowe Teksty

Furia, król Artur [recenzja]
Jak komiks ocenił Sławiński?
Zjawiskowa She-Hulk #02, John Byrne [recenzja]
Jak komiks ocenił Sławiński?
Wonka, film [recenzja]
Jak film ocenił Zimiński?
Życzenie, Disney, film [recenzja]
Jak film ocenił Zimiński?

Zapowiedzi

Nowe Plansze

Nowe Imprezy

Forum Alei Komiksu

baner

Komiks

Asteriks #40: Biały irys

Asteriks #40: Biały irys

Scenariusz: Fabcaro
Rysunki: Didier Conrad
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2023
Seria: Asteriks
Tłumaczenie: Marek Puszczewicz
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 21,6x28,5 cm
Stron: 48
Cena: 27,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328166196
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Wielki powrót Asteriksa i Obeliksa w nowej przygodzie!
„Wystarczy, żeby zakwitł choć jeden irys, aby rozświetlić cały las” – czytamy w czterdziestej przygodzie Asteriksa i Obeliksa. Co się stało z naszym ulubionym galijskim wodzem Asparanoiksem i dlaczego ma taką skwaszoną minę? Czy jest związana z tytułowym Białym Irysem?... Ten bardzo specyficzny kwiat wręcz odurzał swoim zapachem. Świat rzymski, podobnie jak Galia, to terytoria, które mały kwiat zajmował na długo przed jego mieszkańcami. Niosąc dobre wieści i życzliwość, oświetlał doliny i równiny swoją mądrością, zanim ozdobił świątynie lub stał się składnikiem eliksirów.
Już w październiku dowiemy się, jaką rolę irys odegrał w galijskiej wiosce i co czeka jej mieszkańców.

Autorami są francuski rysownik Didier Conrad (to już jego szósty album o słynnych Galach) oraz debiutujący w tej serii francuski scenarzysta Fabrice Caro, pseud. FabCaro (autor wielu komiksów i powieści, m.in. serię „Zaï, zaï, zaï, zaï”).

Seria francuskich komiksów, wymyślona w 1959 roku przez scenarzystę i mistrza humoru René Goscinny’ego oraz rysownika Alberta Uderzo, od chwili premiery w październiku 1959 roku na łamach magazynu „Pilote” podbiła serca najpierw Francuzów i Belgów, a potem – stopniowo – reszty świata, stając się jednym z fenomenów kultury popularnej XX wieku.

Galerie

Asteriks #40: Biały irys Asteriks #40: Biały irys Asteriks #40: Biały irys Asteriks #40: Biały irys

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

O CO CHODZI Z IRYSEM?



Ten rok mogę uznać za asteriksowo udany. Bo w końcu, po długich latach, zdobyłem wszystkie tomy serii, przeczytałem każdy z nich i jeszcze na bieżąco całkiem sporo rzeczy z tego uniwersum poznaje. Ale większość tego wszystkiego to tak gdzieś obok, spin-offy, dodatki, fajne, ale jednak na główny cykl najbardziej się czeka. No i teraz się doczekaliśmy. I to czterdziestego już z kolei, więc w sumie jubileusz, nie jakiś okrągły, ale jednak i… I jest przyjemnie, wiadomo to nie to, co gdy nad wszystkim czuwali Goscinny i Uderzo, ale nadal dobrze się czyta i miło jest do tego wszystkiego wrócić.



Coś się dzieje w wiosce Galów. Coś dzieje się z ich wodzem. Ale co takiego? I o co chodzi z białym irysem, który wydaje się mieć jakiś związek ze wszystkim, co się dzieje?



Ten tom to nie tylko równo czterdziestka tomów serii, ale i kolejna zmiana. Tym razem na stołku scenarzysty, bo tę rolę po Jeanie-Yvesie Ferrim przejmuje kryjący się pod pseudonimem FabCaro Fabrice Caro, czyli gość z doświadczeniem (acz w naszym kraju nieznany). No i wiadomo, jego scenariusz to nie to samo, co fabuły Goscinnego, bliżej mu do poprzedników, którzy zajmowali się serią po autorze „Iznoguda”, ale i tak jest nieźle. Bo może i seria nie osiągnęła i pewnie już nie osiągnie takiego poziomu, jak w swoich najlepszych latach, ale wciąż trzyma pewien zaskakująco niezły poziom.



Co tu dużo mówić: najnowsza część komiksu dostarcza wszystkiego tego, co zawsze podobało się w serii. Mamy więc dużo humoru, zabawę nazwami, przygody, szybkie tempo, porcję zagrożeń i nieodzowne spuszczanie łomotu Rzymianom. Wiele charakterystycznych dla „Asteriksa” scen także powraca w nowych konfiguracjach, a całość dobrze się czyta. Pomysł jest, jest co stare i co nowe i przede wszystkim jest zabawa dla dużych i małych.



Nie zmienia się natomiast znakomita szata graficzna, która od początku serii zachwyca i wciąż pozostaje równie znakomita, jak dekady temu nawet, jeśli zmienili się autorzy. W końcu już sam Uderzo pod koniec swej pracy nad „Asteriksem”, korzystał z pomocy innych twórców, a ci, którzy przejęli cykl po nim, w znakomitym stylu odtwarzają jego charakterystyczną kreskę. I to się nadal super ogląda, aż serce i gęba się cieszą. I chciałoby się więcej, choćby dla samych rysunków.



W skrócie, nadal warto. Nadal ma to swój urok. I widać, że nadal jest na topie, skoro polska premiera odbywa się równocześnie ze światową. Fajnie było, fajnie pewnie też będzie w przyszłości. I… Chętnie jeszcze kiedyś tu wrócę.