Nowe Teksty

Furia, król Artur [recenzja]
Jak komiks ocenił Sławiński?
Zjawiskowa She-Hulk #02, John Byrne [recenzja]
Jak komiks ocenił Sławiński?
Wonka, film [recenzja]
Jak film ocenił Zimiński?

Zapowiedzi

Nowe Plansze

Nowe Imprezy

Forum Alei Komiksu

Komiks

Przygody wielkiego wezyra Iznoguda. Tom 7

Przygody wielkiego wezyra Iznoguda. Tom 7

Scenariusz: Jean Tabary, Stéphane Tabary, Muriel Tabary-Dumas
Rysunki: Jean Tabary, Nicolas Tabary
Wydanie: I
Data wydania: 23 Sierpień 2023
Seria: Iznogud
Tłumaczenie: Marek Puszczewicz
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 21,6x28,5 cm
Stron: 192
Cena: 99,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328161054
ZAPOWIEDŹ
WASZA OCENA
Brak głosów...
Iznogud to niewielki wzrostem, ale wielce ambitny wezyr. Nie wystarcza mu stanowisko głównego zausznika władcy Bagdadu, dlatego nie cofnie się przed żadnym łotrostwem ani najokropniejszą zdradą, aby zostać kalifem w miejsce kalifa! Razem ze swoim sługą Pali Bebehem każdego dnia knują, jak odebrać tron łatwowiernemu Harunowi Arachidowi. Iznogud obsesyjnie pragnie zająć miejsce kalifa. I dlatego nic go nie zatrzyma.

To siódmy album z cyklu Przygody wielkiego wezyra Iznoguda. Zawiera tomy: Kto zabił kalifa, Sympatyczny potwór, Błąd przodka oraz Tysiąc i jedna noc kalifa.

Galerie

Przygody wielkiego wezyra Iznoguda. Tom 7 Przygody wielkiego wezyra Iznoguda. Tom 7 Przygody wielkiego wezyra Iznoguda. Tom 7

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

IZNOGUD NIE PRZESTAJE KNUĆ



Siódmy zbiorczy tom „Iznoguda” to już te albumy serii, nad którymi Goscinny nie pracował. Ale pracował Tabary, który już w poprzednim tomie udowodnił nam, że godnie przejął obowiązki scenarzysty i czuje serię, którą przecież ilustrował od samego początku. Więc nadal warto, nadal jest bardzo dobrze i bardzo fajnie i nadal zarówno ci najstarsi, jak i najmłodsi, znajdą tu coś dla siebie, każdy coś innego, ale każdy z równie wielką przyjemnością.



Jak zostać kalifem w miejsce kalifa? To pytanie nieustannie zadaje sobie żądny władzy wezyr Iznogud, któremu nie wystarcza rola głównego zausznika władcy Bagdadu, Haruna Arachida. Najchętniej sam zająłby jego fotel, problem w tym, że przywódca, mimo iż łatwowierny i spokojny, nie zamierza ustępować. Dlatego też Iznogud na każdym właściwie kroku stara się znaleźć sposób by zrealizować swoje plany. By tego dokonać, nie cofnie się przed niczym, problem w tym, że jego pomysły na zastąpienie kalifa są równie złożone i szalone, co… nieudane. Czy wezyr w końcu spełni swoje marzenie? I co wyniknie z kolejnych jego działań?



Więc tak. To nie pierwszy tom, który Tabary robił niemal sam. Bo tak się składa, że losy tej serii są dość specyficzne – przynajmniej te wydawnicze. Bo wyglądało to tak, że seria nie ukazywała się po kolei. No i nie musiała. Złożona z różnych epizodów, których nie obowiązywał za bardzo ciąg przyczynowo skutkowy (chociaż w serii odnoszono się do wcześniejszych przygód wiele razy), czasem przedstawiała nam rzeczy nowsze, czasem starsze. Dlatego też dopiero kilka lat po odejściu Goscinnego, ukazały się niektóre epizody i albumy, nad jakimi pracował. Więc w pewnym momencie zaczęło ukazywać się to w kratkę, choć czytelnicy przez pewien czas sądzili, że zostały już tylko prace Tabary’ego. Ale teraz mamy już niemal jedynie jego prace. A mówiąc niemal, mam na myśli fakt, że po trzech zebranych tu albumach i on odszedł – najpierw z serii, potem z tego świata. A potem cykl przejęli krewni scenarzysta i rysownika…



No i ten ostatni album w ich wykonaniu to już trochę nie to. Ale pierwsze trzy są naprawdę znakomite. Zresztą i tak wszystkie zebrane tu komiksu mając swój ewidentny urok i naprawdę warte są poznania. Bardziej nawet niż „Asteriksy” też w pewnym momencie pisane już przez następców Goscinnego. Całość nadal więc bawi i śmieszy, potrafi zaskoczyć świetnymi pomysłami czy trafioną w punkt satyrą, a także nawiązaniami. I ma swój niezapomniany charakter, którego nie zatraca wraz z upływem czasu, a to ważne.



No i jeszcze te świetne rysunki, wyśmienicie wykonane, z doskonałą dbałością o szczegóły, genialną cartoonowością i świetnym kolorem. Z miejsca wpadają w oko, idealnie uzupełniają fabuły i same w sobie są jednym z niedoścignionych wzorów cartoonowego rysunku, którymi nie sposób się nie zachwycić. Ja zachwycam, od lat, odkąd czytałem pierwsze komiksy z tej serii jeszcze w magazynie „Świat komiksu”.



Więc? Więc niezmiennie warto. „Iznogud” obok „Asteriksa” był największym i najlepszym komiksowym dziełem Goscinnego i nawet po śmierci autora pozostał bardzo udany. I myślę, że kolejne odsłony też nikogo nie zawiodą.