Nowe Teksty

Furia, król Artur [recenzja]
Jak komiks ocenił Sławiński?
Zjawiskowa She-Hulk #02, John Byrne [recenzja]
Jak komiks ocenił Sławiński?
Wonka, film [recenzja]
Jak film ocenił Zimiński?

Zapowiedzi

Nowe Plansze

Nowe Imprezy

Forum Alei Komiksu

Komiks

Portus

Portus

Scenariusz: Jun Abe
Rysunki: Jun Abe
Wydanie: I
Data wydania: Sierpień 2023
Seria: Jednotomówki Waneko
Tłumaczenie: Michał Chodkowski
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka, obwoluta
Stron: 194
Cena: 24,99 zł
Wydawnictwo: Waneko
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!
Przyjaciółka siedemnastoletniej Asami Kawakami, Chiharu, przestała pojawiać się w szkole i odbierać telefon. Teraz woli spędzać cały swój czas, grając w grę komputerową o tytule “Portus”. Kiedy popełnia samobójstwo, Asami i jej nauczyciel, Keigo Sawa, postanawiają odkryć, co wydarzyło się w życiu zmarłej. Są tym bardziej zaniepokojeni, że istnieje pewna legenda miejska powiązana z grą, na punkcie której Chiharu miała obsesję. Ponoć jest w niej ukryty poziom, gdzie pojawia się dziwny chłopiec i pyta: “czy chcesz przejść na drugą stronę?”.

Gdy ktoś odpowiada twierdząco, umiera.

Czyżby Chiharu odkryła sekretny poziom?

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

BĘDĘ GRAŁA W GRĘ



Jest nowa horrorowa jednotomówka od Waneko. Tym razem padło na „Portus”, mangę celującą w klimaty rodem z historii Junjiego Ito, acz z własnym charakterem. Krótką, bo to nie seria, a jedne tom, jak nazwa wskazuje, konkretną i dość intensywną, jeśli chodzi o wrażenia, jakie nam zapewnia. No to kto lubi, gdy jest mrocznie, w sposób typowy dla straszaków, gdzie pełno jest a to makabrycznych scen, to znów paranormalnych, dziwnych widoków mających mrozić krew w żyłach, po tomik sięgnąć może śmiało, bo się nie zawiedzie.



Chiharu przestaje zjawiać się w szkole. O nastolatkę martwi się jej przyjaciółka, Asami, tym bardziej, że dziewczyna zupełnie odcina się od świata i poświecą właściwie tylko graniu w grę „Portus” aż w końcu popełnia samobójstwo. Koniec? Dopiero początek, bo Asami i jej nauczyciel chcą dowiedzieć się, co właściwie działo się w życiu dziewczyny, że tak się to skończyło. Tym bardziej, że przecież istnieje legenda miejsca na temat „Portusa” mówiąc o ukrytym poziomie, który może przeprowadzić gracza na „drugą stronę”. Czyżby była to prawda? A jeśli tak, jaka tajemnica skrywa się za grą? I jaki koszmar sprowadzi na siebie Asami?



Z tym „Portusem” to jest tak, że graficznie przypomina prace Ito – acz nie aż tak, by to rzucało się w oczy, chodzi bardziej o ogólną estetykę, niż jakieś konkretne elementy, choć pewne upodobania do łączenia absurdalnej niemal dziwności z pewną dozą makabry twórcy ci dzielą – ale fabularnie to jednak takie trochę, jak „The Ring”. No i bardzo fajnie, bo ja uwielbiam tą japońską grozę, która łączy paranormalne i klasyczne lęki z nowoczesnym. Lubię, kiedy dziewczyna wyłazi z telewizora albo przed kamerą monitoringu pojawiają się włosy kobiety, która od dawna nie żyje. No, albo jak tu, gdy w grze dzieje się coś, co ma wpływ na rzeczywistość.



Koncept fajny, wykonanie fajne i ogólnie miło się to czytało. Jun Abe zbyt wielkiego dorobku nie ma, to udzielił się w „Neon Genesis Evangelion: Comic Tribute”, to zaserwował nam „Boukyaku no Sachiko” czy „Alice in Wonderland”, ale nawet jak pogrzebać, niewiele w sumie jest o nim i o jego dziełach. Nie przebił się zatem jakoś mocno, nie wybił, ale tutaj pokazuje nam, że potrafi. No przynajmniej dla mnie potrafi, bo akurat trafił „Portusem” w mój gust i moje tematy, ale wychodzę z założenia, że to dla fanów, dla ludzi takich, jak ja właśnie, którzy lubią podobne rzeczy, a może nawet jak ja, dali się porwać najpierw boomowi na m&a w Polsce, a potem jeszcze na azjatyckie horrory.



No, ale wiadomo, horror można lubić albo nie, ale tej szaty graficznej nie da się nie lubić. Bardzo fajna, szczegółowa, nastrojowa, prosta, ale jeśli chodzi o zabawę rastrami czy skupienie się na detalach, jak mimika czy krwawe momenty, naprawdę świetnie to robi. I właśnie te rysunki robią najwięcej dla tomiku, świetnie wypadają i w ogóle złego słowa o nich powiedzieć się nie da. Więc kto lubi klimatyczne horrory, wie już sam najlepiej, co zrobić powinien.