Nowe Teksty

Furia, król Artur [recenzja]
Jak komiks ocenił Sławiński?
Zjawiskowa She-Hulk #02, John Byrne [recenzja]
Jak komiks ocenił Sławiński?
Wonka, film [recenzja]
Jak film ocenił Zimiński?
Życzenie, Disney, film [recenzja]
Jak film ocenił Zimiński?

Zapowiedzi

Nowe Plansze

Nowe Imprezy

Forum Alei Komiksu

baner

Komiks

Cinema Panopticum

Cinema Panopticum

Scenariusz: Thomas Ott
Rysunki: Thomas Ott
Wydanie: II
Data wydania: 7 Październik 2023
Druk: czarno-biały
Oprawa: twarda
Format: 165x235 mm
Stron: 104
Cena: 59,90 zł
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
ISBN: 978-83-67360-54-8
ZAPOWIEDŹ
WASZA OCENA
Brak głosów...
Tytułowe „Cinema Panopticum” to namiot w osobliwym lunaparku, do którego przez przypadek trafia mała dziewczynka. W jego wnętrzu znajdują się cztery urządzenia - wystarczy wrzucić do nich monetę, by na własne oczy ujrzeć przedziwne i przerażające historie.

„Ponury, makabryczny, chory, cyniczny, niepokojący” - takie przymiotniki często słyszy się w kontekście twórczości Thomasa Otta - szwajcarskiego grafika, filmowca i autora niezwykłych komiksów, mistrza grozy oraz czarnego humoru.

W jego komiksowych opowieściach już od pierwszej chwili wiadomo, że stanie się coś złego i że nie ma od tego ucieczki. Potem zaś stopniowo czytelnik jest wciągany coraz głębiej w bagno. Groza tych historii nie wynika z nadnaturalnych sił - demonów, upiorów, wampirów - jest natomiast konsekwencją ludzkich słabości i wad: głupoty, bezmyślności, chciwości, próżności. Tu płatny morderca zostanie przechytrzony przez cyrkowego magika, członek Ku-Klux-Klanu pozna prawdziwe znaczenie magii voodoo, a walizka pełna pieniędzy stanie się katalizatorem wielu nieszczęść. A to zaledwie kilka przykładów „codziennych porcji koszmaru”, jakie serwuje nam Ott.

Komiks był nominowany w 2006 roku do nagrody za najlepsze rysunki na festiwalu w Angouleme.

Galerie

Cinema Panopticum Cinema Panopticum Cinema Panopticum Cinema Panopticum Cinema Panopticum Cinema Panopticum Cinema Panopticum Cinema Panopticum Cinema Panopticum

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

OT OTT



Siedemnaście lat temu „Cinema Panopticum” był jednym z pierwszych komiksów Otta na polskim rynku. W marcu 2006 roku dostaliśmy „Exit”, a równo pół roku później „Cinema” właśnie. No i od tamtej pory wznowień tego albumu nie było. A teraz mamy i fajnie, no bo jak to Ott, nastrojowy jest, bardzo przyjemny dla fanów horrorów i mroczniejszej fantastyki i wizualnie robiący robotę. O czym zresztą doskonale wie, opowiadając swoje historie tylko za pomocą obrazów właśnie, bez słów (tytułów nie liczę), a jednocześnie przekazując w ten sposób sporo treści.



Główną bohaterką tego albumu jest mała dziewczynka, która wybiera się do wesołego miasteczka. I jak to dziecko, chciałaby skorzystać z różnych atrakcji, ale pieniędzy ma ze sobą niewiele, więc chodzi, szuka, błądzi, aż trafia na tytułowe Panopticum, czyli namiot z automatami, gdzie można sobie za grosze obejrzeć krótkie historyjki. Więc zaczyna wrzucać pieniądze i poznawać kolejne historie. A poznawać jest co: opowieść o mężczyźnie, który w hotelu zjadł coś, czego nie powinien, opowieść o zapaśniku, który do walki stanął z samą śmiercią czy dziwne skutki wizyty u okulisty to tylko część z nich. A co będzie dalej?



Co tu dużo mówić: Ott, jak to Ott. Ot Ott chciałoby się powiedzieć. Czyli? Czyli fabularna prostota i wizualna wirtuozja. Może same w sobie jego rysunki aż tak genialne nie są – bo znam autorów, którzy robią większe wrażenie, serwują rzeczy bardziej realistyczne, dopracowane czy nastrojowe – ale technika jaka operuje, by uzyskać swój efekt… No nie da się tego nie docenić, tym bardzie w obecnych czasach, dobie cyfryzacji, poprawiania grafik z pomocą sztucznej inteligencji czy całej masy narzędzi, które nawet bazgroły mogą zmienić w zachwycające obrazy. A Ott wszystko robi ręcznie, na dodatek każdą kreskę wydrapując w białej powierzchni pokrytej czarną farbą. I świetnie mu to wychodzi. Są tu sceny, które autentycznie robią wrażenie i zostają z czytelnikiem na dłużej. I to właśnie chodzi.



Co do fabuły, Ott zawsze znajdzie sposób, żeby mieć pretekst do opowiadania tych swoich historii. Jemu nie wystarcza zrobić zbiór opowiadań, zawsze spina to wszystko jakąś klamrą, sięga po szkatułkową konstrukcję czy po prostu znajduje pewien wspólny dla tych historii element. I tu jest nim ta dziewczynka, która ogląda osobliwości. Dzięki temu te proste treści, czasem przewidywalne, jak „Eksperyment”, zyskują coś więcej i fajnie, zgrabnie łączą się w większą całość, nawet jeśli nie mają ze sobą najmniejszego związki. Przypomina mi to trochę epizody „Strefy mroku” i tym podobnych seriali, gdzie każdy odcinek traktuje o czymś innym, ale wspólny nawias w postaci tej tytułowej strefy, gdzie wydarzyć może się wszystko – albo narratora wprowadzającego nas w to wszystko i razem z nami kończącego – dodaje wrażenia obcowania z czymś, co mogło dziać się obok siebie właściwie.



Więc kto lubi horrory, coś dla siebie tu znajdzie. Sympatyczna, mroczna, czasem bardziej pomysłowa, czasem mniej, zabawa horrorowymi motywami. Bardzo ładnie wykonana i doskonale wydana. Ot w sam raz na ten październikowy, kojarzący się z Halloween czas.