Nowe Teksty

Furia, król Artur [recenzja]
Jak komiks ocenił Sławiński?
Zjawiskowa She-Hulk #02, John Byrne [recenzja]
Jak komiks ocenił Sławiński?
Wonka, film [recenzja]
Jak film ocenił Zimiński?

Zapowiedzi

Nowe Plansze

Nowe Imprezy

Forum Alei Komiksu

Komiks

Departament prawdy #04: Ministerstwo kłamstw

Departament prawdy #04: Ministerstwo kłamstw

Scenariusz: James Tynion IV
Rysunki: Martin Simmonds
Wydanie: I
Data wydania: 3 Kwiecień 2024
Seria: Departament prawdy
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Druk: kolorowy
Oprawa: miękka
Format: 170 × 260 mm
Stron: 144
Cena: 64,90 zł
Wydawnictwo: Non Stop Comics
ISBN: 978-83-8230-689-7
ZAPOWIEDŹ
WASZA OCENA
Brak głosów...
Przez dziesięciolecia DEPARTAMENT PRAWDY toczył tajną wojnę ze swoim radzieckim odpowiednikiem, MINISTERSTWEM KŁAMSTW. Ta zimna wojna dobiegła końca, gdy agent DP COLE TURNER był ledwie dzieckiem, ale wiele lat później jej skutki wciąż mogą zniszczyć cały jego świat.

Oddanie Cole'a sprawie wielokrotnie poddawano próbom. CZARNY KAPELUSZ usiłował go zwerbować. Potwór z dzieciństwa ożył, by go dręczyć. A teraz do konfliktu wciągnięto także jego męża. Cole Turner w końcu dociera do granicy... i zaraz się złamie.

Zdobywca wielu Nagród Eisnera, scenarzysta JAMES TYNION IV (Coś zabija dzieciaki, Miły dom nad jeziorem) i uznany rysownik MARTIN SIMMONDS (Dying is Easy) przedstawiają swoją najbardziej druzgocącą historię.

Album zawiera D e p a r t a m e n t P r a w d y n r # 18 - 22

 

YOU DON'T READ COMICS

- Comicbook.com

 

Nominowany do pięciu Nagród Eisnera, w tym dla najlepszej serii

Nominowany do Nagrody Harveya 2022 dla komiksu roku

Nominowany do tytułu Najlepszej książki dla dorosłych 2021 Nowojorskiej Biblioteki Publicznej

[opis wydawcy]

Galerie

Departament prawdy #04: Ministerstwo kłamstw Departament prawdy #04: Ministerstwo kłamstw Departament prawdy #04: Ministerstwo kłamstw

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wkp -

DEPARTAMENT TAJEMNIC



„Departament prawdy”, najlepsza seria od Tyniona – jedyna właściwie naprawdę dobra z jego dorobku, z jaką miałem do czynienia, a sporo ich poznałem – na chwilę obecną osiąga swój finał. Co to znaczy? Mniej więcej tyle, że od ponad półtora roku w serii nie ukazało się nic nowego. Oczywiście ma powstać więcej, ma być dalej, ma być finałowy story arc, jeszcze w tym roku zresztą, w czerwcu podobno, ale na razie Tynion zajęty jest innymi, m.in. filmowymi projektami i seria pozostaje rozgrzebana. Tak czy inaczej jednak mamy ten czwarty tom, który zbiera ostatnie wydane dotąd zeszyty i fajnie jest. Trzyma to poziom, dostarcza rozrywki i to takiej klimatycznej, którą chce się chłonąć.



Departament Prawdy kontra Ministerstwo Kłamstw. Amerykańska instytucja i jej radzicki odpowiednik. A teraz Cole musi stawić czoła temu wszystkiemu, choć zdawało się, że ta wojna jest zakończona i przekonać się, co przyniesie przyszłość. Gdy wszystko zacina się zbiegać w jednym punkcie, a nikt – a szczególnie jego bliscy – nie jest bezpieczny, co jeszcze może się wydarzyć?



W sumie to zacznę od jednego zasadniczego minusa tej serii – mój podstawowy zarzut do twórczości Tyniona – bo lepiej zacząć od tego, czego jest mniej, czyli płaskich postaci. Ten scenarzysta już tak ma, że nieważne o kim pisze, czy robi superhero czy autorskie projekty, choć zawiera w postaciach wszystkie cechy, któe być powinny, robi z nich jakieś takie nijakie jednostki bez wyrazu, bez charakteru. Jakby opisywał kogoś nie mając o nim pojęcia i nie czując ani nie rozumiejąc kim i jaki jest. Wszyscy są więc do siebie bardzo podobni, a ja nie potrafię się zaangażować w ich losy ani utożsamić z nimi choćby częściowo.



Na szczęście w tej serii postacie są w zasadzie zbędne. Tu chodzi o świat, o wydarzenia i o mieszanie faktów, teorii spiskowych i fikcji spod szyldu fantastyki i horroru. Wiadomo, gdybyśmy mieli bohaterów z krwi i kości, byłoby jeszcze lepiej, ale seria stoi klimatem. Tym klimatem, który tak doskonale pamiętamy ze „Z archiwum X” – klimatem legendy miejskiej, dziwacznych teorii, spisków i wydarzeń rodem z magazynów paranormalnych. Tynion bierze tu wszystko to, szczególnie tro, co amerykańskie, bo Ameryka spiski uwielbia, bierze zimnowojenne lęki, które teraz ożywają na nowo, dorzuca coś od siebie i miksuje w rzecz, którą czyta się bardzo dobrze i której nastrój potrafi zachwycić.



A w tym spora zasługa świetnych ilustracji. Ilustracji realistycznych, ale odpowiednio abstrakcyjnych, klimatycznych i mających w sobie sporo szaleństwa. Wygląda to super, robi wrażenie i nie ma się do czego przyczepić. A sama seria, choć z pewnymi drobnymi minusami, warta jest poznania. A ten tom dodaje to i owo do mitologii, dopowiada różne kwestie i szykuje nas na to, co nadchodzi. Tak czy tak dobrze jest, fajnie było wrócić i warto będzie czekać na więcej.